Z szatańską przewrotnością zaatakowali niegodziwi sędziowie Zuzannę: Albo nam ulegniesz i dzięki temu zachowasz życie oraz szacunek u ludzi; albo też zostaniesz ogłoszona cudzołożnicą i potępiona przez wszystkich skazana na śmierć. Wydarzenie jest opisane w 13. rozdziale Księgi Daniela – pisze o. Jacek Salij OP.
Zuzanna wolała umrzeć w hańbie, niż ratować się za cenę podeptania wiary w Boga oraz swojej kobiecej godności. W biblijnym opisie mocno podkreślono, że w oczach wszystkich, którzy ją znali, cieszyła się ona nieposzlakowaną opinią. Jednak zadziałały prawa skłaniające ludzi do poddania się owczemu pędowi i nikt nie chciał podjąć próby ocalenia niewinnie napiętnowanej, bo przecież łatwo mogło się to skończyć niepowodzeniem. Jeden tylko Daniel zdecydował się rozbić tę wygodnicką zgodę, która udzielała aprobaty na zamordowanie uczciwej kobiety.
Historia Zuzanny przypomina nam, że nie każda zgoda i nie każde pojednanie są piękne. Są takie zgody i takie pojednania, które wręcz śmierdzą niesprawiedliwością i lekceważeniem prawdy – jeżeli opierają się na jakimś kłamstwie i jakiejś krzywdzie. Bywają zgody tak fałszywe, że właśnie do nich odnoszą się słowa Wojskiego z Pana Tadeusza: „taka zgoda to był popiół pod zarzewiem”.
Kiedy hitlerowska gadzinówka Goniec krakowski próbowała – w roku 1940! – nawoływać do pojednania polsko-niemieckiego, ktoś przytomnie tak oto oddał pustkę i głupotę takiego podlizywania się okupantowi:
Rzekły owce do wilka: Umiesz beczeć me-e?
Chociaż wrogiem jesteś owiec, chcemy kochać cię!
Dajcież pysia! – Odpowiedział wilczo-owczą mową,
Rozwarł paszczę miłośnie i. .. .pożarł je zdrowo.
Może warto przypomnieć przedstawione w adhortacji papieża Franciszka (Evangelii nuntiandi, 227) trzy modele zachowań w różnych sytuacjach konfliktowych. Jedni, chociaż również ich ten konflikt jakoś dotyczy, próbują go nie zauważać, „umywają od niego ręce, by dalej prowadzić swoje życie”. Inni aktywnie włączają się w konflikt, stają się jego więźniami, często społeczną niezgodę wzmacniając swoim prywatnym zagubieniem i frustracjami.
Istnieje jeszcze – powiada Ojciec Święty – trzeci sposób mierzenia się z konfliktem: że staramy się w nim w taki sposób uczestniczyć, żeby przyczyniało się to do rzeczywistego pojednania. A przecież żadna zgoda nie będzie prawdziwa, dopóki się nie wyrazi szukaniem jedności w prawdzie. Dopiero takich uczestników konfliktu dotyczą słowa Pana Jezusa: „Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój”. To w taki sposób wszedł w zamęt spowodowany oskarżeniem niewinnej Zuzanny młody Daniel, ratując jednocześnie prawdę i sprawiedliwość.
Kto w takim duchu bierze udział w konflikcie, jest zwycięzcą nawet wtedy, kiedy poniesie klęskę.
Przypomnijmy bardzo upokarzającą nas Polaków prawdę o sejmie z kwietnia 1773 roku. Trzy drapieżcze mocarstwa, które poprzedniego roku ograbiły Polskę z jednej trzeciej ziemi i ludności, zażądały jeszcze i tego, żeby sejm ten rozbiór zatwierdził. Podczas obrad prym wiedli przede wszystkim ci posłowie i senatorowie, których zaborcom udało się skorumpować. Jednak niewielka grupa posłów, z Tadeuszem Rejtanem na czele, próbowała energicznie przeciwstawić się tak haniebnym planom. Niestety, bez skutku. Zapewne wszyscy mamy w oczach sławny obraz Jana Matejki.
Tak, Rejtan przegrał, ale jednak ostatecznie zwyciężył. Kolejne pokolenia wspominają go z wielką czcią jako tego, który w sytuacji wydawałoby się kompletnie beznadziejnej nie zawahał się świadczyć o tym, że nie wszyscy Polacy zapomnieli o swojej duchowej tożsamości. Jego protest miał naprawdę wielki sens i nie przypadkiem w dworku, do którego przyjechał Pan Tadeusz, tuż obok portretu Kościuszki „w polskiej szacie / Siedzi Rejtan żałośny po wolności stracie”.
Różne twarze mają nasze konflikty i sprzeciwy. Zazwyczaj dobrze jest ich unikać. Jednak niekiedy sprzeciw nie tylko że nie kłóci się z solidarnością, ale jest jej przejawem. Zwrócił na to uwagę w swoim wnikliwym studium pt. Osoba i czyn Karol Wojtyła: „Ten, kto wyraża taki sprzeciw, nie usuwa się od udziału we wspólnocie, nie wycofuje swej gotowości działania na rzecz wspólnego dobra. Taki sprzeciw wyraża postawę zasadniczo solidarną. Nie jako negację dobra wspólnego oraz potrzeby uczestnictwa, ale właśnie jako ich potwierdzenie”.