Rodzice nie mogą być na straconej pozycji

Kilka refleksji na temat projektu nowego Kodeksu rodzinnego

Rozmowa z Karoliną Elbanowską, prezes Fundacji Rzecznik Praw Rodziców, oraz Marzeną Kąkałą prowadzącą w fundacji telefon wsparcia rodziców zagrożonych pochopnym odebraniem dzieci.

Przed kilkunastoma dniami zaprezentowano projekt nowego Kodeksu rodzinnego. Co Państwo o nim sądzą?

Karolina Elbanowska: Zacznijmy od tego, że nie mówimy o oficjalnym dokumencie, ale życzeniach środowisk lewicowych, w tym przypadku pod patronatem Marka Michalaka, który właśnie kończy kadencję Rzecznika Praw Dziecka. Po nieoficjalnych rozmowach, jakie odbyliśmy w tej sprawie w ministerstwie rodziny, uważamy, że te propozycje nie będą brane pod uwagę przy tworzeniu prawa. I całe szczęście, bo materiał zaproponowany przez M. Michalaka nie tylko nie rozwiąże istniejących problemów, ale wręcz mógłby bardzo poważnie zaszkodzić rodzinom.

W propozycji RPD pojawiają się nowe definicje dziecka i dobra dziecka, które ma być priorytetem. Co to oznacza?

KE: Według założeń tego projektu, wszystkie organy władzy publicznej miałyby się kierować w pierwszej kolejności dobrem dziecka. Brzmi to oczywiście bardzo szlachetnie. Pojawia się tylko pytanie: czy dobrem dziecka jest brutalne odłączenie od rodziców? Już dziś mamy bardzo poważny problem z pochopnymi ingerencjami w życie rodzin. Jest to efekt prawa wprowadzonego jeszcze za poprzednich rządów przy wsparciu M. Michalaka. Pomysły, jakie proponuje kodeks rzecznika, tylko pogłębią ten problem.

Jak to rozumieć?

Marzena Kąkała: W telefonie wsparcia rodziców, który prowadzi nasza fundacja, mamy wiele spraw dobitnie pokazujących, jak urzędnicy potrafią interpretować „dobro dziecka”. Ostatnio mieliśmy przykład z Legionowa. Kilku dziesięcioletnich chłopców wdało się w bójkę. Nie stało się nic złego, ale szkoła - zamiast porozmawiać z dziećmi - zgłosiła sprawę do odpowiednich organów. Do domów dzieci zapukał kurator, przeprowadzono wywiad środowiskowy. Rodziny przeżyły ogromny stres, bo tak naprawdę zaczęły im grozić procedury, na których końcu jest ograniczenie praw rodzicielskich.

Często dla nauczycieli problem stanowi dziecko z zaburzeniami zachowania z powodu np. zespołu Aspergera czy ADHD. Ponieważ jego rozwój psychiczny nie przebiega prawidłowo, można doszukiwać się winy w rodzicach. Zgłaszając rodzinę do sądu rodzinnego, szkoła pozbędzie się problemowego ucznia. Takich spraw do fundacji wpływa dużo. Szeroka i nieprecyzyjna definicja „dobra dziecka” tylko utwierdzi urzędników w przekonaniu, że prawidłowo wykonują swoją pracę. W każdej rodzinie będzie można znaleźć dziecko, które nieprawidłowo się rozwija, ma jakieś problemy.

W projekcie Kodeksu RPD zastąpiono „władzę rodzicielską” terminem „odpowiedzialności rodzicielskiej”, a „kontakty” - „relacjami osobistymi”. Co to za rozwiązanie?

KE: To najbardziej kontrowersyjna propozycja. Władza rodzicielska zawiera już w sobie odpowiedzialność rodzicielską. Zmiana spowodowałaby ograniczenie tej władzy tylko do odpowiedzialności. Jedyną władzą wobec dziecka byłaby wówczas władza państwowa, reprezentowana przez urzędników, pracowników socjalnych, sędziów. Urzędnicy będą szukać powodu odebrania dzieci biednym rodzinom dotąd, aż go znajdą. Co ciekawe, w projekcie RPD nie znajdziemy ani razu słowa „posłuszeństwo”, co w gruncie rzeczy wymuszałoby partnerskie relacje między rodzicami a dzieckiem. Ponadto, czytając projekt kodeksu, ma się wrażenie, że pojęcie „wychowanie” powinien zastąpić zwrot „piecza”. Zupełnie jak w Szwecji, gdzie rodzice już dawno abdykowali ze swych funkcji wychowawczych, bojąc się konsekwencji i zarzutu o ograniczanie wolności osobistej dzieci. Skutkuje to całkowitą niesubordynacją młodzieży w Skandynawii, która czuje się absolutnie bezkarna i nie szanuje żadnych norm.

MK: Zamiana słowa „kontakty” na „relacje osobiste” też budzi bardzo poważne zastrzeżenia. Przecież w pierwszym pojęciu zawiera się już drugie. Samo pojęcie „relacje osobiste” może doprowadzić do sytuacji, że rodzice biologiczni będą mogli spotykać się z dziećmi umieszczonymi w pieczy tylko w sytuacji prawidłowych relacji z dzieckiem. Trudno o prawidłowe relacje osobiste, a nawet jakiekolwiek relacje z dzieckiem, kiedy naturalna więź z rodzicami została przerwana poprzez umieszczenia dziecka w rodzinie zastępczej, która na domiar złego utrudnia kontakty. Docierają do nas sprawy, że rodzice poszukują po placówkach i urzędach swoich dzieci wyrwanych z naturalnego środowiska (np. z powodu złych warunków mieszkaniowych). Nie są informowani przez urzędników, dokąd zostały wywiezione. Dopiero nasza interwencja dyscyplinuje urzędników i pod naciskiem informują rodziców o miejscu pobytu dzieci. Ustalenie częstotliwości i miejsca kontaktów z dzieckiem poprzez sąd trwa nieraz kilka tygodni.

W projekcie wprowadza się też obowiązkowe mediacje w przypadkach konfliktów i sporów rodzinnych. Poza tym dziecko otrzyma swojego reprezentanta w sprawach sądowych - adwokata dziecka. Czy to słuszna propozycja?

MK: Obecnie zdanie dziecka rzadko brane jest pod uwagę, a sędziowie i kuratorzy rodzinni nie są szkoleni z zakresu psychologii. Adwokatów specjalizujących się w zakresie prawa rodzinnego jest niewielu. W praktyce ten zapis byłby trudny do zrealizowania. Pojawia się też pytanie: czy taki adwokat będzie dążył do powrotu dziecka do rodziców biologicznych? Z naszych obserwacji przebiegu spraw sądowych wynika, że sędzia zwykle wysłuchuje urzędników, a rodzice muszą udowodnić, że są niewinni.

Do kodeksu przeniesiono też zakaz kar cielesnych, a poniżające traktowanie zostało zaklasyfikowane jako przemoc. Co to oznacza?

MK: Zadzwoniła do nas mama z dzieckiem sprawiającym problemy wychowawcze z prośbą o wsparcie. Podejrzewając u dziecka zespół Aspergera, zgłosiła się do poradni psychologiczno-pedagogicznej. Chłopiec uciekł z gabinetu podczas badania przez psychologa. Mama pobiegła za synem. Przyprowadzając chłopca z powrotem do specjalisty, w emocjach nazwała go histerykiem. Pani psycholog zgłosiła rodzinę do sądu rodzinnego z powodu przemocy psychicznej. To się dzieje już dziś, a podobne zapisy będą dodatkowo sankcjonować tego typu działania.

Rozumiem, że są Państwo całkowicie przeciwni propozycji zmiany Kodeksu rodzinnego przedstawionej przez Rzecznika Praw Dziecka?

KE: Powtórzmy, że według naszej wiedzy projekt Kodeksu rodzinnego autorstwa Marka Michalaka nie stanie się teraz nowym prawem. Wyznacza on jednak pewien kierunek, który może zostać w końcu zrealizowany. Takie przepisy, niestety, znacznie ułatwiłyby urzędnikom odbieranie dzieci. Rodzicom nie byłoby łatwo sprostać wymaganiom stawianym przez państwo. Niekoniecznie musiałoby to być „przewinienie” ze strony rodziców. Wystarczy, że nastolatek w trudnym dla niego czasie nie będzie realizował obowiązku szkolnego.

MK: Ostatnio odezwała się do naszej fundacji ciężko chora onkologicznie mama nastoletniej dziewczynki, prosząc o pomoc w związku z decyzją sądu o umieszczeniu córki w domu dziecka. Powodem tak brutalnej ingerencji w życie tej rodziny jest fakt, że dziecko nie realizuje obowiązku szkolnego. Dziewczynka w szkole była dręczona i prześladowana. Nie chciała martwić mamy swoimi problemami, więc kiedy ta leczyła się w szpitalach, córka przestała uczęszczać do szkoły. Szkoła zamiast objąć ją opieka psychologa, zgłosiła rodzinę do sądu, a ten szybko podjął decyzję o ograniczeniu praw rodzicielskich chorej kobiecie. Tylko dzięki szybkiemu złożeniu wniosku o urlopowanie córki, dziewczynka nie spędziła ani jednego dnia w placówce opiekuńczej. Teraz trwa walka o zmianę postanowienia. W razie zmiany prawa dużo trudniej będzie pomagać rodzinom. Rodzice zostaną z góry postawieni na straconej pozycji.

Czego zatem oczekują teraz środowiska prorodzinne?

KE: Zmiany prawa pozwalającego na pochopne, często bardzo brutalne odbieranie dzieci i to bez wyroku sądu. Działamy w tej sprawie od lat, ostatnie miesiące spędzamy na rozmowach z przedstawicielami ministerstwa rodziny, żeby wreszcie zajęto się tą sprawą. Fundacja ma pod opieką zbyt wiele rodzin, które rozpaczliwie walczą o odzyskanie dzieci utraconych z zupełnie błahych przyczyn.

Not. HAH
Echo Katolickie 30/2018

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama