Cuda się zdarzają. Ale tylko tam, gdzie naprawdę jest Jezus.
Cuda się zdarzają. Ale tylko tam, gdzie naprawdę jest Jezus.
Skrzatusz, o którym pisaliśmy w zeszłym tygodniu, to miejsce przecudne. Ten przymiotnik ma tutaj znaczenie dosłowne, bo zarówno w samym sanktuarium Matki Bożej Bolesnej jest przecudnie, jak i prze-cuda się tam dzieją. Byłem świadkiem jednego z nich. Było to w trakcie Mszy Świętej i było to bardzo prze-cudowne. Otóż, wyobraź sobie, drogi Czytelniku, iż po Komunii Świętej chór rozpoczął Śpiew dziękczynnego hymnu Magnificat. Żwawe, bardzo żwawe to było, trochę jakby na modłę orientalną, więc zachęceni przez duszpasterza uczestnicy Mszy Świętej chwycili się za podniesione wysoko ręce i machając nimi, śpiewem oddawali chwałę Panu. Hymn Maryi niósł się pod skrzatuskie niebo, a wspólnota modlitewna zacieśniała się wprost proporcjonalnie do silnych uścisków dłoni machających w prawo i lewo. Ależ się ucieszyłem, spoglądając na te tłumy! A kiedy moje spojrzenie, obejmujące całe pole przed ołtarzem, spoczęło na pierwszym rzędzie, doznałem czegoś w rodzaju osłupienia połączonego z zachwytem. Jak to bowiem często u nas bywa, rząd ten zajmowali goście na co dzień sprawujący władzę, przynależący do różnych politycznych formacji i – z reguły – znani.
Poseł z ruchu pana Kukiza trzymał więc dłoń posłanki Prawa i Sprawiedliwości. Jej kolega z partii uwielbiał Boga „za wielkie dzieła, które mu uczynił”, ściskając uniesioną rękę pana z Platformy Obywatelskiej. Tak, wiem, znajdą się tacy, którzy mnie skrytykują, żem naiwny i wierzę w pojednanie przed ołtarzem, a tymczasem „spokojnie, to tylko kampania”. Niech krytykują. Nie mnie oceniać, kto się z kim jedna po Komunii Świętej, a kto się z kim kłóci, i jakie ma intencje. Każdemu odda Pan Bóg wedle uczynków jego i szczerości serca. A piszę te słowa nazajutrz po skrzatuskich uroczystościach. Tak się składa, że cała liturgia słowa z dzisiejszego dnia ma jakieś polityczne odniesienia. Paweł pisze, że trzeba się modlić za królów (wiadomo – to byli pogańscy królowie). Starszyzna żydowska namawia Jezusa, by uzdrowił sługę setnika, ten zaś setnik – poganin – wyznaje Jezusowi, że nie jest godzien, aby wszedł pod jego dach. Skomplikowane? Bynajmniej. Cuda się zdarzają. Ale tylko tam, gdzie naprawdę jest Jezus.
ks. Adam Pawlaszczyk - redaktor naczelny tygodnika "Gość Niedzielny"
opr. ac/ac