Rok z Thomasem Mertonem - fragmenty
Thomas MertonRok z Thomasem MertonemCodzienne medytacjeISBN: 978-83-7318-800-6 |
Wczoraj zapowiadało się na śnieg. Dziś rzeczywiście zalega on grubą warstwą, wyszło słońce, okryte śniegiem cedry odcinają się wyraźnie na jaskrawym tle nieba, białe wzgórza spowija delikatna mgiełka, a zabudowania klasztoru lśnią na złoto. Tak właśnie wygląda Gethsemani zimą, a pudełko po przeźroczach brata Linusa pełne jest takich obrazków.
Wczoraj, gdy czytałem na cmentarzu, przyszło mi na myśl, jak bardzo wewnętrzna cisza, którą odnajdujemy, odpoczywając w Bożej obecności, jest zawsze taka sama, a przy tym zawsze nowa, choć niezmienna. Cisza ta jest prawdziwym życiem i nawet gdy ciało znajduje się w ruchu (tak jak moje, gdy energicznie próbowałem się rozgrzać), dusza tkwi w tym samym punkcie, ukojona życiem, którym jest sam Bóg, w zimie tak jak w lecie, bez żadnej różnicy, jak gdyby nic się nie zmieniło, a cykl pór roku był jedynie iluzją.
Po raz pierwszy od początku grudnia wyszedłem do pracy na zewnątrz, aby przewietrzyć trochę duszną głowę i wypłoszyć z niej kilka chimer pomiędzy drzewa. Kruszyliśmy skały przy drodze prowadzącej w dół, za ogrodzeniem, nieopodal stajni. Jak dobrze było pracować na dworze z braćmi! Czułem to nawet wobec tych, którzy zazwyczaj mnie irytują. Jak dobrze mieć regułę, w której prostota, ubóstwo i niedostatki odgrywają tak wielką rolę, że można przez nie powierzyć się Bogu!
17 i 21 stycznia 1948, II, 158—159
opr. aw/aw