Ks. Robert Skrzypczak: Bóg przemawia do nas przez wydarzenia, bo jest Panem historii

Wielki Post to czas wsłuchania się w słowo Pana, dostrojenia się do Jego głosu i otwarcia oczu. Czy jesteśmy w stanie dziś to zrobić? Odpowiedzi szuka ks. Robert Skrzypczak, w najnowszej książce „Kazania pasyjne”. 

Rozpoczynamy nowy Wielki Post, nową drogę paschalną. Matka Kościół chce nas poprowadzić powoli, stopniowo, etapami do spotkania z Chrystusem ukrzyżowanym i zmartwychwstałym, byśmy mogli dostać żywe świadectwo, że Chrystus żyje. Dlatego potrzebujemy przygotować się na nowo, być uzdolnionymi do tego spotkania. Pan Bóg do nas przemawia poprzez piękne śpiewy, mające wielką tradycję, poprzez liturgie Wielkiego Postu. Przemawia do nas poprzez słowo, które w tym szczególnym czasie słyszymy. Przemawia także przez wydarzenia, bo Pan Bóg jest Panem historii.

Długo myślałem o tym, co się dzieje, byłem poruszony: jak to jest, że w naszej biednej ojczyźnie powtarza się efekt Nazaretu? Pamiętacie, jak Jezus przyszedł do swojego miasta, zaproszono Go do synagogi, podano Pismo, które rozwinął, i wszyscy się w Niego wpatrywali? Wszyscy byli zachwyceni. Tymczasem kiedy dotknął czegoś istotnego w życiu tych ludzi, kiedy zakwestionował ich dobre samopoczucie, ich dobry obraz samych siebie, pokazał im ich słabość, ich grzech... Gdy Jezus do nich mówił w synagodze, Duch Święty wkładał palec w ich rany. Robił to nie po to, by dokuczyć, ale by uleczyć, uzdrowić. Bóg zawsze zaprasza nas do prawdy, by nas w tej prawdzie przemienić. Tam, w Nazarecie, nie minęło nawet pięć minut, a ci, którzy Jezusa uwielbiali, nagle rzucili się na Niego z pięściami, chcąc Go zabić, strącić ze skarpy. Chcieli się Go pozbyć z własnego świata.

NADCHODZI CZAS POKORY

To samo dzieje się w Niedzielę Palmową w Jerozolimie. Ludzie przychodzą, wiwatują, a mija zaledwie kilka dni i z tych samych ust wydobywają się okrzyki: „Na krzyż z Nim, wynocha, nie chcemy Go widzieć, niech zginie!”. Tak się działo w Wielki Piątek. Pomyślałem, że być może nastał jakiś czas przeznaczony na pokorę. A pokora to prawda. To respektowanie rzeczywistości. Jaka jest prawda? Że Jezus mówił o nas, Polakach z XXI wieku, gdy w przypowieści o siewcy tłumaczył, że ziarno jest siane obficie, że ziarnem jest słowo Boga i zależy, gdzie ono upadnie. Bywa, że trafi na skałę. Szybko wypuszcza źdźbło, kiełkuje. Wydawać by się mogło, że należy się tylko cieszyć jego wzrostem. A tymczasem jak szybko wzeszło, tak samo szybko umiera, bo nie zapuściło korzeni, było za płytko. Może my też jesteśmy płytcy?

Dawniej, gdy jeszcze byłem we Włoszech, przychodzili do mnie ludzie i pytali o podróż do Polski, o to, co tam warto zobaczyć. Dopytywałem się, czemu chcą jechać akurat do Polski, a nie gdzie indziej. Odpowiadali: „Bo chcielibyśmy zdążyć pokazać dzieciom i wnukom, jak wygląda wiara katolicka”. Moim przyjeżdżającym do Polski przyjaciołom usiłowałem pokazać najatrakcyjniejsze miejsca, a gdy na końcu ich pytałem, co ich najbardziej zachwyciło, zaskoczyło, mówili, że widok młodych chłopców lub dziewcząt modlących się na kolanach na różańcu w kościele św. Jacka w Krakowie czy św. Anny w Warszawie. Spodziewałem się, że usłyszę: Wieliczka, Jasna Góra, smaczne gołąbki. Być może to wszystko, co dawało nam poczucie bezpieczeństwa i spokoju i budowało w nas przekonanie, że jesteśmy Polonia sem- per fidelis, zawsze z Bogiem, gotowi śpiewać z pełnej piersi: „my chcemy Boga”, że to wszystko, jak w Jezusowej przypowieści, okazało się płytkie i łatwe do wyczerpania. Coś nie działa.

COŚ SIĘ KOŃCZY…

Jesienią, kiedy nadeszła druga fala rewolucji seksualnej, transgenderowej, natrafiłem w Biblii na słowo, które mnie uderzyło. Ciągle sobie powtarzałem: przecież jestem z pokolenia, które chlubnie się nazywało pokoleniem Jana Pawła II. Uczestniczyliśmy w jego wielkich pięknych liturgiach, jeździliśmy na Światowe Dni Młodzieży. Ilu z nas oszczędzało pieniądze, chodziło zbierać butelki, myć samochody, i mówiło: „Zbieram na papieża, by pojechać na spotkanie z nim do Toronto, do Denver, na koniec świata”. Co się stało? Przecież cieszyliśmy się, że mamy męczenników, ks. Jerzego Popiełuszkę, mężnego prymasa Stefana Wyszyńskiego. Co się dzieje? I wtedy trafiłem na tekst w Piśmie Świętym, który bardzo mnie poruszył. Gdy zastanawiałem się i modliłem, o czym mówić, na jaki temat poprowadzić te kazania pasyjne, przyszła refleksja: nie przez przypadek trafiło do mnie to właśnie słowo, nie będę niczego zmieniał, nie będę niczego wymyślał, będę się trzymał tego, Panie Boże, czym mnie dotknąłeś. Słowo to brzmiało: 
„Jozue [...] umarł [...]. A gdy całe to pokolenie połączyło się ze swoimi przodkami, nastało inne pokolenie, które nie uznawało Pana ani też tego, co uczynił dla Izraela. Wówczas Izraelici czynili to, co złe w oczach Pana, i służyli Baalom” (Sdz 2, 8–11).

W lutym, jeszcze przed pandemią, przebywałem w Irlandii i spotykałem się z polskimi rodzinami żyjącymi tam na emigracji. Narzekali oni, że Irlandia w przeciągu jednego pokolenia zmieniła się nie do poznania: z Irlandii katolickiej, pobożnej, spokojnej w Irlandię histeryczną, neurotyczną, niespokojną, ateistyczną, antyklerykalną. Jedno pokolenie. Przyszło kolejne, które już nie pamięta ani Boga, ani tego, co Bóg uczynił. Pomyślałem sobie: tu jest wskazówka, w to musimy się zagłębić. I dlatego postanowiłem trzymać się Księgi Sędziów – być może Pan Bóg będzie nam miał wiele do powiedzenia przy okazji jej odczytywania. Słowo Boga pokazuje ludzkie życie, naszą naturę, jecer hara – tak nazywa Pismo Święte skłonność, którą mamy do zła, do głupoty, do płytkości. Na tle zaś ludzkiego grzechu, ludzkiego odstępstwa, apostazji, wyczerpania sił duchowych Bóg tym wyraziściej pokazuje swoje działanie i swoje miłosierdzie, przysyłając ludziom wybrane postaci, charyzmatyków, sędziów. Starotestamentalny sędzia jest kimś innym niż ci, których dzisiaj nazywamy sędziami. To wybawiciel, którego posyła Bóg. Jakby podpowiedź, recepta, co zrobić, żeby się wydobyć ze zła, żeby mu się nie poddać.

Ks. Robert Skrzypczak 

Fragment pochodzi z książki „Kazania Pasyjne” ks. Roberta Skrzypczaka, Wydawnictwo Esprit 

Ks. Robert Skrzypczak: Bóg przemawia do nas przed wydarzenia, bo jest Panem historii
 

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama