Aktywne czuwanie

Czekanie może przybierać różne formy Gdy mają nas odwiedzić goście o określonej godzinie, czekanie jest aktywne i na ogół radosne. Niektórych ogarnia gorączka i nawet gdy wszystko jest gotowe, krzątają się jeszcze, po 3 razy sprawdzając, czy na stole nie zabrakło serwetek. Ci bardziej systematyczni, mają wszystko gotowe zawczasu i spokojnie siedzą. Dzisiejsza przypowieść raczej nie odnosi się do tego typu oczekiwania, bo przecież nie wiadomo, kiedy pan powróci. Można też czekać z niepokojem, na przykład na kontrolę z US. Na pewno do czegoś się przyczepią. Oczekiwanie aktywne, trzeba się przygotować i równocześnie, każdy chciałby to mieć już za sobą. Słudzy z przypowieści nie czekają jednak na tyrana, lecz kogoś, kogo szanują i kochają. Co więcej, mogą zakładać, że ich pan powróci szczęśliwy. Jest też inne czekanie, gdy człowiek chce aby coś się wydarzyło, zmieniło, nie wiedząc dokładnie co. Czeka, co przyniesie los. Często jest w tym czekaniu smutek i rezygnacja. „Jeszcze dzień, jeszcze dwa, ktoś tu do nas przyjdzie, ktoś tu przyjdzie zbyt długo czekamy…” śpiewał Przemysław Gintrowski.

Słudzy nie wiedzą, kiedy pan powróci uczty weselnej, ale wiedzą, że powróci. Choć nie są z nim, to cieszą się z jego szczęściem. I czekają, gotowi w każdej chwili mu otworzyć. Ale czy do otwarcia drzwi potrzeba tak wielkich przygotowań? Przepasane biodra to symbol działania, pracy. Noszono wówczas długie szaty, więc aby nie przeszkadzały w robocie, trzeba było je przewiązać pasem, a najlepiej fartuchem. Są gotowi, żeby oświetlić drogę przychodzącemu panu, są gotowi, aby podać do stołu. Czuwają, czuwanie to ciągła gotowość.

Pan Jezus w dzisiejszej przypowieści mówi o swoim drugim przyjściu i oczekując od nas bycia gotowym. Czy to jednak oznacza, że mamy doprowadzić cały świat i siebie samych do jakiegoś optymalnego stanu, który następnie należy tylko podtrzymać? Zastawa na stole, woda na herbatę nieustannie podgrzewana, podobnie jak pieczeń w piekarniku? Kiedy wszystko przygotowaliśmy, już nie trzeba wiele robić, praca się zacznie jak przyjdzie Gość… Albo i nie, bo okazuje się, że pan z przypowieści wszystko robi sam. Chrystus powracając sądzić żywych i umarłych też nie będzie potrzebował naszej pomocy. 

Pan Jezus mówi jednak o przepasanych biodrach (strój roboczy, mówiąc współczesnym językiem). Może nie chodzi Mu tylko o gotowość do pracy, ale samą pracę. Aktywne czekanie to służba drugiemu człowiekowi. Św. Jan Paweł II mówił w czasie Apelu Jasnogórskiego 18 czerwca 1983, nawiązując do słów tej modlitwy „Czuwam - to znaczy dalej: dostrzegam drugiego. Nie zamykam się w sobie, w ciasnym podwórku własnych interesów czy też nawet własnych osądów. Czuwam - to znaczy: miłość bliźniego - to znaczy: podstawowa międzyludzka solidarność.” Chrystus przyjdzie sądzić żywych i umarłych w konkretnym momencie. Ale też przychodzi i przechodzi przez nasz świat nieustannie. Chcemy mieć przepasane biodra nie tylko czekając na zadania, które nam da, ale też dlatego, że już je wypełniamy.

Jak ważna jest ta służba i solidarność w tak bardzo dziś podzielonym polskim narodzie. Jak aktualne jest inny fragment z tej samej homilii wielkiego Papieża: „Doświadczenia historyczne mówią nam o tym, ile kosztowała cały naród okresowa demoralizacja. Dzisiaj, kiedy zmagamy się o przyszły kształt naszego życia społecznego, pamiętajcie, że ten kształt zależy od tego, jaki będzie człowiek. A więc: czuwajcie!” 

Zapalona pochodnia to światło, którym oświetlam drogę nie tylko sobie, ale i innym. Bóg chce, abyśmy żyjąc prostymi zasadami moralnym, które wskazuje nam Bóg przez rozum i Objawienie, oświetlali drogę bliźnim. W dobie zamętu, tryumfu relatywizmu i ordynarnego kłamstwa w życiu publicznym, Chrystus wciąż mówi nam, byśmy byli światłem świata. On nie potrzebuje, żeby Mu oświetlać drogę, bo sam jest „Słońcem, które nie zachodzi”. Światła potrzebuję ja i moi bliźni. Czy czuwam, z pochodnią wiary w ręku?

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama