„Wtedy spełniły się słowa proroka Jeremiasza: «Krzyk usłyszano w Rama, płacz i jęk wielki. Rachel opłakuje swe dzieci i nie chce utulić się w żalu, bo ich już nie ma»”. Według tradycji znanej ewangeliście Mateuszowi grób Racheli, żony patriarchy Jakuba, znajdował się na obrzeżach Betlejem. Lament Racheli, która przecież żyła kilkanaście wieków przed Chrystusem, jest obrazowym przedstawieniem smutku Izraela z powodu wygnania do niewoli babilońskiej w VI wieku. O tym właśnie pisze cytowany przez Mateusza Jeremiasz. Tamten lament zapowiada wielki płacz w Betlejem po śmierci dzieci zamordowanych przez Heroda.
Obraz płaczu Racheli można odnieść do współczesności: do śmierci każdego dziecka, zarówno tej niechcianej i w żaden sposób nie sprowokowanej przez człowieka, jak i tej, za którą – niestety – stoi człowiek.
Lament Racheli obejmuje śmierć dziecka, które zmarło czy to wskutek poronienia, czy też po narodzeniu na skutek choroby. W płaczu Racheli mieszczą się płacze wszystkich rodziców, przeżywających żałobę po śmierci swoich najmłodszych pociech. Kilkanaście lat temu towarzyszyłem odchodzeniu do wieczności sześciomiesięcznej Hani, która zmarła na chorobę nowotworową. Po jej śmierci starałem się duchowo wspierać rodziców, doświadczających żałoby po stracie córki. W wewnętrznym zmaganiu rodziców przeplatały się ufność w Bożą Opatrzność oraz doświadczenie opuszczenia przez Boga, a nawet negacja Jego istnienia. W czasie żałoby mama pisała wiersze. Oto jeden z nich: „Po drugiej stronie / nie ma nic / Piękne idee / próżne nadzieje / Życie w glorii, chwale, / których nie ma wcale / Bóg i aniołowie / tylko w twojej głowie / Jest z granitu płyta i blask znicza. / Po tamtej stronie / Nie ma nic / Nie ma tamtej strony / Tutaj… / ból i łzy”. I można by ten wiersz uznać za wyraz niewiary, a nawet ateizmu mamy Hani, gdyby się nie przeczytało innych jej tekstów. Oto drugi wiersz: „Dziękuję Ci, Panie / za śmiejące się oczy pełne ciepła i miłości / za czuły dotyk / za radość dziecka / za uścisk palca w maleńkiej dłoni / za błękit nieba / za ciepło promieni / za rodzącą się zieleń / i nadzieję / za uścisk w trudnej chwili / za słowo / za drugiego człowieka. / Dziękuję / za Twą obecność, Panie”. Mama wyraża w nim wdzięczność Bogu za dar krótkiego życia. Dostrzegamy zawierzenie Bogu. Zaś ten pierwszy wiersz okazuje się być duchowym zmaganiem. Jeśli w dzień Świętych Młodzianków błogosławimy dzieci, to czynimy to, by zawierzyć je Bożej Opatrzności. Prosimy w tym błogosławieństwie, by dobry Bóg je strzegł przed wszelkim złem. Modlimy się także rodziców: zarówno tych, którzy cieszą się życiem swoich pociech, jak i tych, którzy przeżywają żałobę po stracie dziecka.
Jednak w dzień Świętych Młodzianków nie sposób nie stwierdzić, że płacz biblijnej Racheli, obejmuje także śmierć dzieci, którym przerwano życie: przed narodzeniem – wskutek aborcji, czy też po narodzeniu – poprzez eutanazję. W Polsce ma miejsce kolejna fala debaty nad prawnym dopuszczeniem aborcji. Jedyni chcą powrotu tzw. kompromisu aborcyjnego, w imię którego można pozbawiać życia dzieci chore, inni żądają szerokiego dostępu do aborcji, możliwej do wykonania do 12 miesiąca ciąży, jak za czasów komunistycznych.
Zaś w Niderlandach zalegalizowana jest nie tylko aborcja, ale także eutanazja dzieci. W 2020 roku większość niderlandzkiego parlamentu uzgodniła rozciągnięcie eutanazji na dzieci w wieku od roku do 12 lat, u których brak perspektyw na wyleczenie i doświadczają „cierpienia nieznośnego”. Rozstrzygnięć dokonano w oparciu o wcześniejszy raport sporządzony w holenderskich szpitalach, z którego wynikało, że 84 proc. pediatrów chce wprowadzenia eutanazji dla nieuleczalnie chorych dzieci w wieku 1-12 lat, za zgodą ich rodziców. Bo trzeba dodać, że eutanazja dzieci poniżej pierwszego roku życia oraz powyżej dwunastego była już dokonywana wcześniej. Złowieszczy herodowy wyrok dotyczący „wszystkich chłopców w wieku do lat dwóch” mieści w sobie wszystkie współczesne arbitralnie ustanawiane granice, do których możliwy jest zamach na ludzkie życie.
Święto Świętych Młodzianków jest ważnym dniem modlitw o ochronę życia dzieci. Pilnie potrzebna jest modlitwa o wrażliwość sumień, by ludzie tych sumień nie znieczulali, mówiąc, że aborcja i eutanazja to właściwie nic złego, że to jedynie ulżenie komuś w cierpieniu.
Przed znieczuleniem sumień przestrzega św. Jan w pierwszym czytaniu: „Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy”. Równocześnie chrześcijańska nadzieja przypomina, że grzechy, także ciężkie grzechy przeciw życiu, mogą być odpuszczone, jeśli następuje skrucha serca. I o tym także pisze św. Jan: „Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, Bóg jako wierny i sprawiedliwy odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości”. Odpuszczenie grzechów, nawet tych bardzo ciężkich, dokonuje się mocą zbawczej ofiary Jezusa: „Jeśliby nawet ktoś zgrzeszył, mamy Rzecznika u Ojca – Jezusa Chrystusa sprawiedliwego. On bowiem jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy i nie tylko za nasze, lecz również za grzechy całego świata”. Dla Jego – Jezusa – bolesnej męki, w kontekście ciężki grzechów przeciw życiu, prośmy o miłosierdzie Boga dla świata.