Jezus używa często dosadnych obrazów zaczerpniętych z życia. Nawet zabawa się nie uda, jeśli kto nie poddaje się jej regułom, ale chce bawić się po swojemu. Dzieci bywają grymaśne i uparte. Nic im nie pasuje, nie chcą się w nic bawić, wszystko im przeszkadza. Z dorosłymi bywa podobnie. Faryzeusze i uczeni w piśmie odrzucili zarówno misję Jana Chrzciciela, jak i posłannictwo Jezusa. Byli tak bardzo przywiązani do swoich wizji i interpretacji, że pozostali zamknięci na Boga, który przyszedł do nich w innych sposób. Adwent to czas otwierania serca na Boga przychodzącego. Bóg czasem przychodzi do nas z surowym słowem napomnienia. Takie było nauczanie Jana nad Jordanem. Kiedy indziej przychodzi z łagodnością baranka. On wie najlepiej, czego nam potrzeba w danym momencie do nawrócenia, odnowy życia i ostatecznie zbawienia. A jednak bywamy uparci jak rozkapryszone dzieci. Potrafimy dorobić przeróżne teorie usprawiedliwiające nasze zamknięcie na łaskę. To za surowe, tamto za łagodne. To zbyt liberalne, to zbyt konserwatywne. Ten Kościół pełen obłudy nie może być narzędziem Boga. Po co się spowiadać z tych samych grzechów, a spowiednicy są beznadziejni. I tak dalej.
„Mądrość jest usprawiedliwiona przez swe czyny”. To zdanie stanowi pointę wypowiedzi Jezusa. Jak je rozumieć? Chodzi tu o mądrość Boża, która niezależnie od ludzki ocen pozostaje mądrością. Boże działanie jest mądre, prawdziwe i skuteczne. Ale domaga się ze strony człowieka współpracy. Kto pozostaje zamknięty na mądrość przychodzącą „z góry”, kto ufa sobie bardziej niż Bogu, ten wchodzi na drogę głupoty. Faryzeusze mieli największą wiedzę konieczną do tego, aby właściwie odczytać misję Jana Chrzciciela i rozpoznać w Jezusie Mesjasza. A jednak zatwardziałość ich serca zaćmiła ich umysły, uniemożliwiła rozeznanie. Jak czytamy w katechizmie Kościoła „tajemnica bezbożności” wyraża się między innymi w tym, że w miejsce wiary człowiek tworzy jakąś „oszukańczą religię, dającą ludziom pozorne rozwiązanie ich problemów za cenę odstępstwa od prawdy” (675). Bądźmy czujni i nie ufajmy zbytnio drodze, która wydaje się łatwiejsza. Droga do dobra na ogół jawi się jako trudniejszy wybór. Tańczmy do takiej muzyki, którą Bóg nam wygrywa.