Pan Jezus mówi w dzisiejszej Ewangelii o niebieskich ptakach i liliach, które nie przejmują się jutrem, ale po prostu żyją. Zachęca, abyśmy je naśladowali. Pewnie niejeden z Jego słuchaczy mruknął z uznaniem: „Bardzo dobry pomysł, nic nie muszę robić, a Bóg da mi wszystko”. Inni zaniepokojeni: „Jak to, Pan Jezus promuje nieodpowiedzialnych leni?”. I dzisiaj niektórzy z nostalgią wspominają „dzieci kwiaty”, młodzież lat 70-tych, która Ewangelię na ogół znała słabo, za wyjątkiem słów o liliach, co to są piękne i szczęśliwe, choć nie pracują.
My jednak nie jesteśmy dziećmi-kwiatami, lecz dziećmi Bożymi. Pan Jezus, ceniony cieśla z Galilei, nauczyciel, który pracuje bez wytchnienia, nie pochwala nieróbstwa. Stworzył nas przecież, abyśmy pracą rąk zapewniali sobie środki do życia i zaspakajali swoje potrzeby. Praca oznacza służbę drugiemu człowiekowi, nie może być nakierowana tylko na własny interes, ale ostatecznie wszyscy zyskujemy, jeśli służymy sobie nawzajem. Planujemy, przewidujemy, robimy zapasy, to jest przecież wpisane w naszą naturę, tak jak do natury ptaka należy latanie. Gdy więc Pan Jezus każe nam naśladować ptaki i lilie, bynajmniej nie zachęca do błogiego nieróbstwa, lecz do postępowania zgodnie ze swoją naturą, daną nam przez Boga. Oznacza zaufanie, że z tym, co mi dał, mogę żyć w tym świecie, idąc ku życiu wiecznemu, w którym rzeczywiście nie trzeba już prząść i orać.
Może się jednak okazać, że te naturalne tendencje ulegną wypaczeniu. Jedynym gwarantem bezpieczeństwa staną się doczesne bogactwa. Bliskowschodni bożek Mammon „odpowiadał” za gromadzenie pieniędzy, które są ludzkim sposobem mierzenia wartości posiadanych dóbr i środkiem ich magazynowania. Skoro w mojej naturze jest pragnienie bezpieczeństwa i pragnienie szczęścia, pieniądze łatwo mogą znaleźć się w centrum moich myśli i działań. Niezauważalnie zaczną zajmować miejsce Boga. Potrzebujemy nieustannie oczyszczać i porządkować swoje pragnienia.
Idąc za moją, daną mi przez Boga naturą, troszczę się o swoją przyszłość na tym świecie, a tym samym o środki materialne. „Sprawiedliwość Królestwa” oznacza również odpowiedzialność za życie swoje i innych. Ale na pierwszym miejscu musi być Ten, który mnie stworzył. W praktyce oznacza to, że nie myślę z trwogą, co będzie jeśli stracę pracę albo inflacja pożre moje oszczędności. Owszem, biorę pod uwagę różne scenariusze i na miarę moich możliwości zabezpieczam przyszłość. Na przykład biorę pod uwagę, że z upływem lat będę coraz bardziej zależny od pomocy innych. Ale troska o przyszłość mnie nie paraliżuje. Czuję się dalej dzieckiem Boga, to co mi dał wykorzystam jak najlepiej. To, o czym z Jego woli powinienem sam decydować, przyjmuję jako własną odpowiedzialność. Równocześnie jednak wiem, że dobry Ojciec nie zażąda ode mnie tego, co przekracza moje siły.
Dziś obawiamy się inflacji, która może spowodować zubożenie. Myślimy jak się zabezpieczyć, aby spokojnie przetrwać trudniejszy czas. Nic w tym złego, byle nie stało się to obsesją. Wiele osób decyduje się na cięcia w wydatkach. Może warto potraktować ten wysiłek jako okazję do wzrastania w świętości teraz, a nie tylko zapewnienie bezpieczeństwa ekonomicznego jutro.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.