„Maxima Culpa” Overbeeka, czyli Jan Paweł II w krzywym zwierciadle

Wchodząca dziś na Polski rynek książka Ekke Overbeeka „Maxima Culpa. Jan Paweł II wiedział”, zawiera mocne i w dużej mierze nieuprawnione oskarżenia wobec papieża Wojtyły.

Kontekst kulturowy

Aby zrozumieć dlaczego Jan Paweł II na przypadki molestowania seksualnego małoletnich nie reagował natychmiast, lecz dopiero stopniowo dochodził  do pewnych wniosków, należy wziąć pod uwagę ówczesny kontekst kulturowy. Choć jest to elementarny obowiązek historyka, zupełnie nie uwzględnia tego kontekstu autor książki „Maxima culpa”.

Trzeba przypomnieć przede wszystkim, że świat początku pontyfikatu Jana Pawła II (czyli lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku) nie zdawał sobie sprawy z tego jak niebezpieczne  dla ofiar jest wykorzystywanie seksualne dzieci i młodzieży i jakie trwałe skutki pozostawia w ich życiu. Pierwszy opis syndromu dziecka krzywdzonego przez przemoc w rodzinie (Bettered child syndrome), został opracowany w USA przez dr. Henry Kempe w 1962 r. i zaprezentowany na kongresie pediatrów amerykańskich, ale nie spotkało się to z życzliwym przyjęciem. Autora badań o mało nie wyrzucono ze Stowarzyszenia Pediatrów Amerykańskich, oskarżając go, że „kala gniazdo świętej amerykańskiej rodziny”, która jest zdrowa i jest niemożliwe, by krzywdziła dzieci.

Jeśli chodzi o dokładniejsze poznanie syndromu dziecka krzywdzonego w sferze seksualnej, to wiedzę na ten temat przyniosły dopiero kolejne badania, prowadzone przez tego samego pediatrę w latach 70-tych. Najpierw prowadzone one były w Ameryce, a dopiero potem stopniowo ich wyniki dotarły do Europy. Tak więc, mniej więcej aż do połowy lat 80-tych panowało wśród psychiatrów przekonanie, że pedofilia jest uleczalna. Jeśli więc chodzi o księży, psychiatrzy poświadczali, że dany kapłan może zostać z tego wyleczony, lub że został już wyleczony. Biskupi i przełożeni zakonni w to wierzyli i dlatego uważali, że terapia, połączona np. ze zmianą środowiska wystarczy.

Były też kraje, w których także o wiele później współżycie seksualne dorosłych z małoletnimi było akceptowane a nawet uznawane za cenną formę inicjacji seksualnej. Fala ujawnień w Niemczech rozpoczęła się od wykazania w 2010 r. przypadków pedofilii w berlińskim, jezuickim Canisius-Kolleg. Ale szybko okazało się, że dokładnie to samo, a nawet w znacznie szerszej skali działo się na terenie szkolnictwa publicznego. Towarzyszyło temu „naukowe” uzasadnianie dobrych wychowawczych skutków ewidentnych aktów pedofilii.

Przykładem była stworzona w latach 50-tych w RFN „Odenwaldschule”, słynna szkoła dla dzieci z niemieckich elit, gdzie przez dziesięciolecia problem zamiatano pod dywan. Była to prywatna świecka szkoła w Hesji. Uczyły się tam dzieci politycznej i kulturalnej elity, m.in. syn pisarza Tomasza Manna czy syn prezydenta Niemiec Richarda von Weizsäckera. Jednym z uczniów w latach 50. i 60. był przyszły lider „Ruchu 68”, a dziś znany polityk Zielonych Daniel Cohn-Bendit, który później sam okazał się być promotorem i piewcą pedofilii. Szkoła ta w latach 60.,70., 80. i 90. XX wieku była miejscem „wychowawczych” praktyk seksualnych inicjowanych przez pedagogów, czego ofiarą padło wielu uczniów. Za czasów kiedy od 1972 r. szkołą kierował były ewangelicki pastor Gerold Ummo Becker, codzienną praktyką było, że uczniowie byli w np. „czuły sposób” budzeni przez wychowawców poprzez głaskanie ich po genitaliach. Uważano, że tego rodzaju „pobudka” pomoże w zachowaniu dobrego samopoczucia przez cały dzień. Sam Becker, osoba wielce szanowana w Niemczech, miał osobiście molestować co najmniej 86 uczniów. Zarówno w tej szkole – jak i w podległych jej internatach – wprowadzono system wczesnej inicjacji seksualnej małoletnich – połączony z ich wykorzystywaniem przez kadrę. Był to program edukacyjny mający szerokie usprawiedliwienie teoretyczne, „naukowe”, upowszechniane m. in. przez bardzo wpływowego prof. Hartmuta von Hentiga. W nawiązaniu do antycznej Grecji mówiono o potrzebie dobrej inicjacji seksualnej chłopców, której powinny towarzyszyć relacje o charakterze seksualnym z dorosłymi „mistrzami”.

Proceder ten w tej znanej, prestiżowej szkole trwał przez lata, jeszcze długo po śmierci Jana Pawła II. Rzeczy te wypłynęły do opinii publicznej dopiero w 2010 r., na fali ujawnień przypadków pedofilii w szkołach katolickich, o których zaczęły pisać wówczas niemieckie media. Przykład „Odenwaldschule” pokazał, że nie był to jednak tylko problem Kościoła, ale szerszy problem społeczny, znajdujący niestety usprawiedliwienie także w pseudonaukowych teoriach. Na skutek tego ogromnego skandalu szkołę tę musiano w końcu rozwiązać.

« 3 4 5 6 7 »

reklama

reklama

reklama

reklama