Fragmenty książki "Opowiadania z Aniołkiem Dyzio. Pomoc dla rodziców i katechetów"
Ewa Stadtmüller Opowiadania z Aniołkiem Dyzio. |
|
— Jak one wszystkie się tu zmieszczą? — złapała się za głowę kobieta, patrząc to na sporą drewnianą łódź, to na niekończący się pochód zwierząt.
— Skoro Pan Bóg powiedział, że mamy je zabrać, to znaczy, że... mamy je zabrać — nie tracił ducha jej mąż.
— Wszystkie?
— Co do jednego, a właściwie — co do pary. Czy nikogo nie brakuje?
— Moja żona Matylda gdzieś się zawieruszyła — pisnął zdenerwowany pająk. — Proszę, zaczekajmy jeszcze chwilę.
Niestety deszcz ani myślał czekać. Lunął z takim impetem, że wrota arki trzeba było zatrzaskiwać co tchu.
— Nie widać ani skrrraweczka lądu — zaskrzeczała papuga, krążąc nad bezmiarem wód.
— Zjadłbym coś konkretnego... — syknął wąż.
Pająk, na którym gad zatrzymał łakome spojrzenie, poczuł się nieswojo.
— Pamiętasz, co zostało powiedziane? — pisnął. — Żadnych awantur, rozpychania się i zjadania nawzajem.
— Ale była też mowa o tym, że podróżujemy parami, a ty jesteś sam — syknął wąż. — Prawda, żółwiu, że to wbrew zasadom?
— Nie zastanawiałem się nad tym — przyznał żółw.
— To się zastanów, jesteś przecież najmądrzejszy ze wszystkich zwierząt — syczał gad. — Proszę cię — uśmiechnął się przymilnie — wyświadcz mi drobną przysługę i powiedz żonie Noego, że pająki bywają jadowite, przynoszą nieszczęście, a poza tym mają fatalny zwyczaj rozwieszania pajęczyn we wszystkich kątach.
Żółw kiwnął głową i już podniósł nogę, żeby zrobić pierwszy krok, gdy żona zastąpiła mu drogę.
— Słyszałam, co powiedział ci wąż — spojrzała mu prosto w oczy. — Jeśli go posłuchasz, ściągniesz nieszczęście na nas wszystkich. Kiedy on zje pająka, kot rzuci się na mysz, lew na zebrę i po chwili wszystkie zasady, których przestrzegamy z takim trudem, przestaną istnieć.
— Mało brakowało, a dałbym się skusić! — przerażony żółw złapał się za głowę.
Jeszcze nie skończył mówić, gdy nad pokładem zatrzepotały skrzydła gołębicy. Zmęczony ptak wypuścił z dzioba gałązkę oliwną, a na niej...
Serce pająka zaczęło się tłuc jak oszalałe. — Matylda? To naprawdę ty? Moja kochana, jedyna! Żyjesz!
— Patrzcie! — zawołała papuga. — Tęcza!
źródło: photogenica.pl |
— To drzwi do Nowego Świata — uśmiechnął się mężczyzna. — Pan Bóg zawiera przymierze ze swym stworzeniem i pozwoli nam wszystkim żyć tak długo, jak długo trwać będzie ziemia, czyli siew i żniwo, mróz i upał, lato i zima, dzień i noc.
opr. ab/ab