Fragment książki "Święte pawie i baranki Boże. Folwark ewangeliczny", każde opisane zwierzę demaskuje ludzkie wady, wskazuje schemat zachowań i pobudza do pracy nad sobą
Alessandro Pronzato Święte pawie i baranki Boże. |
|
Słychać głosy różnobarwnych papug, które nauczyły się lekcyjki i pilnie ją powtarzają, bez najmniejszej pomyłki i... bez błysku fantazji.
Gotowe zawsze do posłuszeństwa na najmniejsze skinienie kolejnego właściciela.
Zanim otworzą dziób, już wiadomo, co myślą (a dokładniej, jak myślą; rzeczywiście, jest ktoś, kto uwalnia je od tego przykrego obowiązku i myśli za nich, a one o nic więcej nie proszą...).
Bełkoczą slogany, formułki dla efektu, gotowe frazy, słowa rozkazy. Robią szumne i ogólnie znane obietnice.
Oryginalność nie jest ich siłą. Wszystkie „powtarzają” nudną litanię oklepanych frazesów i gotowych zdań. Żadnej inwencji, żadnego, nawet najmniejszego błysku kreatywności.
Najczęściej jest to obfitość uczonych lub modnych cytatów, aby zrobić wrażenie na ludziach mało inteligentnych. To całkowita, smutna nieobecność oryginalnych, nowych, czysto osobistych myśli pozbawionych schematów.
Prawdziwe papugi przyciągają swoim żywym ubarwieniem i skrzeczącym głosem, wzbudzając ciekawość. Gdy chodzi o papugi kościelne (kaznodziejów, dziennikarzy, pisarzy, tak zwanych ekspertów z różnych dziedzin, „rzeczników prasowych”, oficjalnych komentatorów i innych), to tworzą tylko nudę.
opr. ab/ab