Papież lubi być księdzem

O postaci Papieża Franciszka i jego podejściu do duszpasterstwa - rozmowa z autorką wywiadu-rzeki z kard. Bergoglio

ARTUR STELMASIAK: - Przeprowadzić wywiad z kimś, kto zostanie papieżem, to jak wygrać w totolotka.

FRANCESCA AMBROGETTI: - (śmiech)... Wspólnie z Sergio Rubinem znaleźliśmy o. Jorge Bergoglio, zanim odkryli go kardynałowie. Choć po 2005 r. nie podejrzewaliśmy, że zostanie on wybrany na kolejnym konklawe, to jednak przeczuwaliśmy, że byłby dobrym papieżem.

- Kard. Bergoglio długo się opierał. Dlaczego?

- On nie lubił się afiszować, unikał wywiadów. Do tego w Argentynie był taki okres, że Ksiądz Kardynał miał wielu nieprzyjaciół. Wolał zachować pokorne milczenie niż spierać się z innymi i odpowiadać na te pomówienia.

- Czy wywiad miał być próbą obrony Kardynała przed bezpodstawnymi oskarżeniami o współpracę z wojskową dyktaturą?

- Nigdy wcześniej nie odnosił się do tych zarzutów, zawsze pokornie milczał. Osobiście chciałam uszanować jego wolę i nie miałam zamiaru podejmować rozmowy na ten temat. Jednak podczas naszych spotkań wątek czasów junty wojskowej zaczął się pojawiać. Sergio Rubin, który doskonale zna sytuację Kościoła w Argentynie, przekonał Kardynała, że warto o tym porozmawiać.

- Te oskarżenia kierował głównie Horacio Verbitsky, były członek komunistycznej organizacji terrorystycznej, która ma na sumieniu życie wielu osób. Dlaczego dziennikarze na świecie tak bezkrytycznie podeszli do kierowanych przez niego oskarżeń?

- Dziennikarze często szukają negatywnych, złych wiadomości. Gdy kard. Bergoglio został wybrany na papieża, wszyscy rzucili się na tę informację, nie zastanawiając się, kto te oskarżenia wysuwa.

- Z książki wyłania się postać skromnego, rozmodlonego i pokornego człowieka, który walczy z własnymi grzechami. Opowiada, że musi szybko iść do spowiednika, bo jutro nie będzie mógł odprawić Mszy św. Czy była Pani poruszona jego wyznaniem?

- Zwykły człowiek nie dostrzegłby w jego zachowaniu żadnej winy. Jednak u niego nawet chwilowa duma z samego siebie powoduje poczucie grzechu. Mówi, że zbytnia pewność siebie też jest grzechem. Dlatego też dostrzegam w nim całkowitą spójność tego, co mówi, z tym, co czyni.

- Próbując zrozumieć Kościół w Ameryce Łacińskiej, dostrzegam nutę rozczarowania tym, że Watykan tak mocno interweniował w sprawie teologii wyzwolenia. Jak widział to kard. Bergoglio?

- Nie był przeciwnikiem wszystkiego, co głosiła teologia wyzwolenia. Jej jądrem jest bowiem opcja na rzecz ubogich. Pochylanie się nad biednymi i chorymi jest mocno akcentowane również w jego nauczaniu jako papieża.

- Ale mówił też o wypaczeniach niektórych teologów. Czy można zatem powiedzieć, że kard. Bergoglio zgadza się ze społecznym przesłaniem teologii wyzwolenia, ale widzi w niej również błędy teologiczne?

- Odwoływał się do oficjalnych dokumentów Kościoła. Tak jak Jan Paweł II, sprzeciwiał się marksistowskiej ideologizacji teologii wyzwolenia, ale doceniał jej owoce charytatywnego zaangażowania duchownych.

- Jako prymas Argentyny nie uciekał od spraw społecznych. Ostro krytykował politykę socjalną i gospodarczą rządu oraz poczynania w sprawach obyczajowych. Czy jako papież też będzie tak ostro reagował?

- Papież ma swoje poglądy, ale nie chce być zaszufladkowany. Krytykował to, co trzeba było skrytykować. Jednak z natury jest człowiekiem tolerancyjnym i otwartym na dialog. Jeszcze jako kardynał mocno się wypowiedział przeciwko legalizacji związków homoseksualnych, ale trudno mi wyrokować, co będzie mówił teraz jako papież.

- Pani jest Włoszką. Jak rodacy zareagowali na wybór papieża Franciszka?

- Włosi odczuli bardzo wielką pustkę po odejściu Jana Pawła II. Kochali go jak ojca. Teraz w nowym Papieżu znów zobaczyli swojego ojca. Mówili mi, że jest tak, jakby wrócił Jan Paweł II. Myślę, że Franciszek będzie bardzo podobny do Papieża z Polski, bo tak jak on chce być blisko ludzi.

- Kard. Bergoglio unikał podróżowania. Był argentyńskim patriotą, który najlepiej czuł się w rodzinnym mieście. Jak on zniesie dożywotnią rozłąkę z ukochanym Buenos Aires?

- Jego rodzina pochodzi z Włoch i tu mieszka część jego krewnych. Kiedyś mówił, że jego miejscem na ziemi jest Buenos Aires, ale może w przyszłości będzie mówił tak samo o Rzymie.

- Franciszek mówi, że chrześcijaństwo przetrwa i zatriumfuje. Nie jest to dziś powszechna opinia, bo większości wydaje się, że Kościół znalazł się w defensywie. Skąd bierze siłę do takiego optymizmu?

- Ten optymizm płynie z jego wiary. Nigdy nie spotkałam osoby tak głęboko wierzącej.

- Kard. Bergoglio mówi, że lubi być księdzem. Kapłaństwo daje mu szczęście. Czy polubi być papieżem?

- On traktuje papiestwo jako kontynuację swojego kapłaństwa. Gdy spotkałam się z papieżem Franciszkiem w Rzymie, powiedziałam mu, że wygląda jak zwykły proboszcz. Odpowiedział mi, że to najpiękniejszy komplement, jaki mogłam mu powiedzieć. Teraz chciałby być dobrym proboszczem dla wszystkich ludzi.

- A jak Pani, jako współautorka wywiadu z przyszłym papieżem, czuje się w roli jego „rzeczniczki”?

- Nie, nie czuję się jego rzeczniczką... (śmiech). Papież Franciszek ma swojego rzecznika, a ja miałam tylko szczęście regularnie spotykać się z nim przez prawie 2 lata. Cieszę się, że dzięki mojej dziennikarskiej pracy świat może poznać wspaniałego człowieka i Papieża.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama