Jak wygląda codzienna praca misjonarza w seminarium w Afryce? Czym zajmują się klerycy oprócz nauki i modlitwy? Wywiad z ks. Janem Marciniakiem pracującym na misjach w Tanzanii
W Tanzanii pracuje Ksiądz od niedawna. Jaka jest specyfika obecnej placówki misyjnej?
W Moshi, gdzie obecnie pracuję (po kilkumiesięcznej nieobecności na misjach, ze względu na operację kręgosłupa i rekonwalescencję w Polsce) jest Salezjańskie Seminarium Duchowne. Jest to wspólnota formacyjna dla przyszłych kapłanów i braci salezjanów, gdzie klerycy studiują filozofię.
Seminarium w Moshi istnieje już od ponad 25 lat. Jest położone u podnóża najwyższej góry w Afryce, Kilimandżaro. Jako uczelnia – seminarium należy do Inspektorii Afryki Wschodniej AFE z siedzibą w Nairobi, do której przynależą takie kraje jak: Kenia, Tanzania oraz Sudan jako delegatura, czyli Sudan ze stolicą Khartoum oraz Sudan Południowy ze stolicą Juba. 27 sierpnia tego roku odbyła się Inauguracja nowego roku akademickiego 2018/2019, który zakończy się w połowie maja 2019 roku, czyli w innym terminie niż w Polsce i innych krajach.
Jak wygląda codzienna praca misjonarza w seminarium?
W naszym Salezjańskim Seminarium w Moshi w Tanzanii wraz z innymi misjonarzami oraz lokalnymi salezjanami wykładamy różne przedmioty, rozmawiamy i pomagamy rozwinąć powołanie salezjańskie młodym klerykom, aby w przyszłości mogli nas zastąpić. Obecnie filozofię studiuje 68 kleryków. Oczywiście nie są to tylko klerycy z inspektorii AFE. Jest to seminarium dla trzech afrykańskich inspektorii: zambijskiej, do której należą Zambia, Malawi, Namibia i Zimbabwe, rwandyjskiej (Rwanda, Uganda i Burundi) oraz wschodnioafrykańskiej z (Kenia, Tanzania, Sudan i Sudan Południowy). Dodatkowo mamy po jednym kleryku z Demokratycznej Republiki Konga oraz Etiopii.
Czy do seminarium zgłasza się dużo chętnych?
Jak na nasze afrykańskie warunki, a nawet w porównaniu z seminariami w Europie, jest to duża liczba. Daje to szansę na szybki rozwój i możliwość ekspansji, czyli zakładania w przyszłości nowych misji. Zapotrzebowanie na nowe placówki misyjne ze szkołami, ośrodkami misyjnymi i parafią jest w Afryce ogromne. Oczywiście w perspektywie małej liczby powołań w Europie, na pewno jakiś procent naszych miejscowych salezjanów wyjedzie na misje do Europy lub na inne kontynenty – tam, gdzie wiara jest zagrożona lub brakuje kapłanów. Kilku naszych kleryków już wyjechało na misje, miedzy inni do Japonii.
Czym jeszcze zajmują się klerycy oprócz nauki i modlitwy?
W każdą niedzielę wyjeżdżają do 18-stu różnych centrów: szkół, parafii, filii parafialnych, internatów, a nawet więzienia dla młodocianych. Wykorzystują swoje talenty i umiejętności: ewangelizują, udzielają korepetycji, grają na gitarze, grają w piłkę. Czasami organizują skromny posiłek dla najbiedniejszych dzieci – kupują cukierki, nagrody do zabaw i konkursów, aby w ten sposób przyciągnąć jak największą liczbę młodzieży. Ta na pozór zwykła praca wymaga wielu wydatków związanych z transportem. Niezależnie od tego, czy klerycy dojeżdżają tam samochodem, motorem, rowerem czy transportem publicznym, wymaga to dużych funduszy. W związku z tym często brakuje wystarczających środków na te piękne i bardzo pozytywne akcje.
W tym roku zbieramy na pomoc młodym salezjanom w Moshi. Jak wygląda sytuacja finansowa? Jakie są potrzeby?
Obecnie w naszym seminarium w Moshi oprócz podstawowych wydatków, jak wyżywienie, oplata za elektryczność, wodę, zakup książek filozoficznych i wynagrodzenia dla wykładowców, dużym wydatkiem jest tzw. apostolstwo młodzieżowe naszych kleryków. W rozmowie z klerykami, którzy prowadzą niedzielne oratoria, gdzie na rożny sposób ewangelizują tutejszą młodzież i dzieci, wspomniałem im o misyjnej akcji w Polsce podczas Tygodnia Misyjnego. Powiedziałem, że w tym szczególnym czasie, kiedy to wierni modlą się w intencji misji, w szczególnie jako pomoc dla seminariów na misjach. Ta wiadomość bardzo ich ucieszyła.
Klerycy proszą więc o pomoc materialną na zakup nowych gitar, piłek do gry w piłkę nożną, siatkówkę i koszykówkę, strojów sportowych, gier planszowych, książek, pomocy ewangelizacyjnych, a przede wszystkim Pisma Świętego. Ponadto proszą o sprzęt, który pomoże w ich posłudze ewangelizacyjnej: kilka projektorów, komputerów-laptopów oraz dwa najprostsze aparaty fotograficzne do prowadzenia kroniki oratoriów.
Obserwuje Ksiądz rzeczywistość misyjną w Afryce Wschodniej od prawie 30 lat. Czy owoce pracy misjonarzy są tam widoczne?
Podczas 27 lat mojej pracy na misjach w czterech krajach – Ugandzie, Kenii, Tanzanii i Sudanie Południowym sam byłem i jestem świadkiem, jak to wszystko się przeobrażało. Jak Bóg otwierał serca młodzieńców na Jego łaskę, aby poświecili swoje życie służbie Bogu w Zgromadzeniu Salezjańskim. Oczywiście powołania nie rodziły się same, bez udziału misjonarzy, ale z ich osobistym zaangażowaniem i wysiłkiem, a przede wszystkim dzięki ich ustawicznym modlitwom, rożnego rodzaju zachętom, rozmowom. Trzeba jednak pamiętać o tym, że każde powołanie do kapłaństwa jest darem od Boga, a wszyscy, którzy są blisko powołanej osoby pomagają jej tylko dobrze i właściwie go odkryć i rozwinąć, żeby wytrwać w nim do końca.
Czy dbanie o powołania to dobry kierunek pracy misyjnej?
Dziś można powiedzieć, że był to bardzo dobry kierunek, bo obecnie są tego owoce. W wielu wspólnotach liderami są już miejscowi księża i bracia salezjanie, którzy oprócz roli dyrektora czy proboszcza pełnią także, wiele innych ważnych funkcji. Są administratorami, dyrektorami szkół, zarówno podstawowych jak i średnich, są kierownikami oratoriów (salezjańskich centrów młodzieżowych). Spoczywa na nich duża odpowiedzialność, bo powoli przejmują ster inspektorii w swoje ręce.
Redakcja Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego
opr. ac/ac