Tytuł rozważania brzmi jak zachęta do nieprzestrzegania zaleceń lekarzy i łamania zasad tzw. „chorobowego”. Ale po kolei. Po dwóch Ewangeliach, z dwóch ostatnich niedziel, zachęcających chrześcijan do aktywności (dwa tygodnie temu Ewangelia wzywała do aktywności misyjnej na wzór uczniów rozesłanych po dwóch, a tydzień temu – do niesienia pomocy potrzebującym na wzór miłosiernego Samarytanina) dzisiejsza Ewangelia zachęca postawy zatrzymania się, wsłuchania się w słowo Boże. Widzimy dwie siostry, Marię i Martę, z których domem Jezus był zaprzyjaźniony. Marta to gospodyni: zaangażowana w jak najlepsze przyjęcie Jezusa, zgodnie z biblijną cnotą gościnności. Maria to osoba zasłuchana w słowa Jezusa. Pierwsza jest symbolem aktywności, druga – wzorem kontemplacji. Na słowa oburzenia ze stronu Marty pod adresem Marii, ale skierowanych w stronę Jezusa, Nauczyciel staje po stronie siostry zasłuchanej: „Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona”. Jezus nie pomniejsza aktywności Marty, nie jest też obojętny na postawę gościnności. W innym miejscu przecież zachęca do przyjmowania gości: „Byłem przybyszem, a przyjęliście mnie”. Dziś ukazuje niezwykłą wartość słuchania słowa Bożego. Nazywa tę postawę „najlepszą cząstką”: „cząstką”, bo inną cząstką jest praca i aktywność, ale „najlepszą”, bo czas spędzony na spotkaniu ze słowem Bożym i modlitwie nie tylko nie jest czasem straconym, ale – czasem, w którym człowiek inwestuje we własne życie duchowe, zyskując wewnętrzne siły od zewnętrznej aktywności. Jedną z najciekawszych interpretacji tej perykopy usłyszałem przed ponad 30 laty, podczas formacji seminaryjnej, z ust śp. Biskupa Czesława Domina, ówczesnego biskupa pomocniczego diecezji katowickiej. Powiedział nam wówczas, że mamy być Marią w Marcie: Marią wewnątrz – czyli duchowo otwarci na słowo Boże, Marią na zewnątrz – czyli ludźmi aktywnymi w służbie Kościołowi i społeczeństwu. W życiu chrześcijanina potrzebna jest mądra równowaga między działaniem, a modlitwą.
Wszystkich uczniów Jezusa obowiązuje zasada, która nawiązuje do duchowości benedyktyńskiej: „ora et labora”; „módl się i pracuj”. Choć same te słowa nie pochodzą od św. Benedykta i są o wiele późniejsze, jednak trafnie streszczają Regułę św. Opata z Monte Cassino. O. Michał Gronowski, benedyktyn tak o nich mówi: „to hasło jest genialną syntezą myśli, którą św. Benedykt sformułował w Regule, czyli właśnie harmonii modlitwy i pracy, życia materialnego i duchowego. Pierwsze ma przenikać drugie”. Czyż nie jest to cenna wskazówka dla ludzi zaangażowanych w aktywne życie społeczne i kościelne? Dziś dzieje się tak, że wiele osób z tzw. Zachodu, zmęczony aktywizmem, pracoholizmem, patrzy na Daleki Wschód, na klasztory buddyjskie, mówiąc, że tam jest duchowość. Czasem namiastką tamtej duchowości są niewiele zrozumiałe dla człowieka Zachodu tzw. wschodnie techniki medytacyjne typu joga. I sprawdza się tu powiedzenie: cudze chwalicie, swego nie znacie, sami nie wiecie, co posiadacie. Bo chrześcijaństwo ma naprawdę bogate tradycje duchowe. Wystarczy się tylko rozejrzeć dokładniej, a każdy znajdzie dla siebie swoją formę życia wewnętrznego. Dla wielu mogą to być tradycyjne nabożeństwa obecne w naszych kościołach parafialnych, dla innych – spotkania modlitewne w różnych wspólnotach kościelnych, dla jeszcze innych – rekolekcje wyjazdowe, na przykład charakteryzujące się pełnym milczeniem rekolekcje ignacjańskie lub lectio divina.
Na szczególną formę aktywności duchowej chrześcijanina zwraca uwagę dzisiejsze drugie czytanie, będące fragmentem Listu św. Pawła do Kolosan. Padają w nim dość trudne do zrozumienia słowa Apostoła: „Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół”. Czy dzieło odkupienia dokonane przez Jezusa na krzyżu było w jakiś sposób niedoskonałe, że zawiera jakieś braki, które muszą być uzupełnione? Nie. Jezus odkupił na krzyżu wszystkich ludzi. Jest jedynym Zbawicielem. Jeśli jednak człowiek swoje cierpienie jednoczy z krzyżem Jezusa, to wówczas sprawia, że cierpienie staje się cząstką trwającego w historii dzieła zbawienia. Bo złączenie się z Jezusem chrzest sprawia, że wierzący staje się cząstką Kościoła, który jest Mistycznym Ciałem Jezusa. Człowiek, który cierpi i który cierpiąc jednoczy się z Jezusem – jako członek Mistycznego Ciała Chrystusa – przyczynia się do zbawienia. Takiej postawy uczy wspólnota Apostolstwa Chorych, która od prawie stu lat zachęca ludzi chorych, aby w łączności z męką Jezusa ofiarowali swoje cierpienia za zbawienie świata. W 1929 roku papież Pius XI powiedział do wspólnoty Apostolstwa Chorych zaskakujące słowa: „Cierpienie jest najwyższą formą modlitwy”. My rozumiemy cierpienie jako doświadczenie negatywne, Papieżowi chodziło o cierpienie przeżywane w łączności z krzyżem Jezusa, które – jak każda modlitwa – staje się miejsce spotkania z Bogiem. Cierpienie ofiarowane Bogu Ojcu w jedności z Jezusem ukrzyżowanym staje się modlitwą i pozostaje nią nawet wtedy, gdy człowiek nie ma sił wypowiadać modlitewnych formuł. Zaś holenderski ks. Jakub Willenborg, założyciel Apostolstwa Chorych nazwał cierpienie, przeżywane w jedności z Jezusem – pracą. Tak pisał do chorych w 1926 roku: „Chorzy, nie myślcie, że nie pracujecie. Wykonujecie największe, najpiękniejsze, najbogatsze i najbardziej owocne dzieło wiary, przyjmując swoje cierpienie, znosząc je w duchu Chrystusa i ofiarując Królestwu Bożemu”. Pracą jest duchowy wysiłek ofiarowania cierpienia Bogu. A zatem, nawet gdy człowiek jest przykuty do łoża boleści, możliwa jest realizacja hasła: módl się i pracuj.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.