„Oto my opuściliśmy wszystko”. Już św. Grzegorz Wielki ironizował na temat tych słów: – „Piotrze, cóż to takiego wielkiego opuściłeś? Jedną starą barkę”? Ale nawet gdyby to nie była stara barka, tylko małe przedsiębiorstwo rybackie jak utrzymują współcześni bibliści, cóż to jest wobec życia wiecznego? Słuchając św. Piotra wszyscy - myślę - czujemy, że taka próba zapewnienia sobie doczesnej i wiecznej nagrody, nie jest godna ucznia Chrystusa. Jego słowa uświadamiają nam również jak „łatwo jest się wyrzec i jak trudno utracić” (ks. Jan Twardowski). Rzeczywiście, samo porzucenie rzeczy doczesnych na niewiele się przyda, jeśli nie towarzyszy temu „porzucenie” samego siebie, swych aspiracji, ambicji, pragnień. Zostawić rzeczy, to dopiero początek, umieć całego siebie oddać Bogu, to jest coś!
„Żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz”. Nie można Boga traktować jak polisy ubezpieczeniowej czy lokaty na przyszłość. Taka gra z Kimś, kto jest miłością byłaby kompromitacją. Wyrzekam się, bo kocham, to jedyna uczciwa motywacja. Czyste intencje i serce pozwalają mi jednak natychmiast odkryć jak nieproporcjonalnie więcej otrzymuję niż dałem, bo czyż nie jest już teraz dla mnie nagrodą życie, które mam sens, piękni ludzi, którzy podążają tą samą drogą, fantastyczne doświadczenia, wzruszenia? Tak, każdy uczeń Jezusa prędzej czy później zauważy, że stokroć więcej otrzymał niż dał, bo Bóg nie pozwoli nigdy wyprzedzić się w hojności.
„Z powodu Ewangelii”. W pełni upalnego lata Kościół wspomina jednego ze swych największych synów – św. Benedykta, który swoim życiem wywarł tak fundamentalny wpływ na rozwój cywilizacji i kultury europejskiej, że można go nazwać jednym z ojców naszego kontynentu. Żył, przypomnijmy, na przełomie V i VI wieku, gdy rzymski świat moralnie i ideowo zepsuty walił się w gruzy, a pogańskie ludy wdzierały się na teren cesarstwa. Gdy wielu uważało, że to koniec świata, Benedykt gromadził wokół siebie uczniów dla których miał prostą radę: „módl się, pracuj i niczego nie stawiaj wyżej od Boga”. Skutek? Schrystianizował i ucywilizował nasz kontynent po najeździe pogańskich plemion. Żyjemy w sytuacji społecznej i kulturowej bardzo podobnej do tej z czasów św. Benedykta. Pora abyśmy i my wzięli sobie do serca jego słowa, jeśli nie chcemy aby z naszej chrześcijańskiej cywilizacji pozostało tyle, ile pozostało jej dzisiaj w Kartaginie czy w Kapadocji. I nie będzie to wina Pana Boga.