„Lecz zabronił im surowo, żeby Go nie ujawniali”. W pierwszym momencie można by pomyśleć, że Pan Jezus przestraszył się ludzi z Sanhedrynu i chce się ukryć, a swoją działalność prowadzić dyskretnie, żeby nie prowokować przywódców żydowskich. Jednak fragment z proroctwa Izajasza każe nam spojrzeć na tę historię inaczej. Nauczyciel zakazuje uzdrowionym mówić o cudach, gdyż to umocniłoby Jego pozycję względem przeciwników. Cuda potwierdzają, że Jezus jest Mesjaszem, ale na tym kończy się ich rola. Ci, którzy chcą Go zgładzić i tak nie uwierzyli, do nich znaki nie przemawiają. Ale owszem, czynią Jezusa popularnym wśród ludu. Tą popularność można by wykorzystać do obrony przed Sanhedrynem, a może nawet jako groźbę. I właśnie tego Pan Jezus nie chce. Aby przeprowadzić zwycięski sąd nie potrzebuje tego wszystkiego, co w ludzkich relacjach daje przewagę polityczną.
Boży sposób działania jest tak różny od naszego. Jest nieskończenie sprawiedliwy. My również chcemy sprawiedliwości, i to od razu, szczególnie jeśli dotyczy nas samych. Chcielibyśmy, aby zatryumfowała, szybko i radykalnie, co oznacza starcie zła i tych, którzy je czynią. Jeśli Bóg jest sprawiedliwy, powinien skończyć ze złem pleniącym się w świecie jednym uderzeniem, odnosząc spektakularne zwycięstwo.
Tymczasem Bóg jest nieznośnie cierpliwy. Przyzwala na zło, czasem wydaje nam się, że nie reaguje, albo jeśli już, to ze skandalicznym opóźnieniem. Wystarczy jednak pomyśleć o naszych osobistych grzechach i słabościach, aby łatwiej zaakceptować tę Bożą „powolność”. Mogę się uspokajać, że mój udział w złu tego świata jest niewielki w porównaniu ze zbrodniami, o których słyszę w mediach, a może sam doświadczam. A jednak, przy rachunku sumienia (o ile go robię), mogę pomyśleć: „Jak to dobrze, że nie spieszysz się, Boże, z Twoją sprawiedliwością”.
„Nie będzie się spierał ani krzyczał i nikt nie usłyszy na ulicach Jego głosu”. Bóg nie krzyczy. Prawda nie potrzebuje podnoszenia głosu, wymaga za to miłości. Dlatego miłosierny Bóg jest cierpliwy. Nie potępia, lecz daje szansę nawrócenia. Trzcina była w Starym Testamencie symbolem Izraela, bo pozornie mocna, szybko rośnie, ale łatwo ją złamać, bo jest pusta w środku. Tlejący knot można dogasić. Można też dolać oliwy do lampy (w czasach Jezusa używano lamp oliwnych, a więc knot miał szansę na nowo rozbłysnąć, gdy otrzymał paliwo)
Zwycięski sąd Boga oznacza tryumf Jego miłosierdzia. To oczywiście nie oznacza, że ignoruje zło. Jego zwycięstwem jest dać nam możliwość nawrócenia. Nie chce nas zniszczyć, choć odrzucając Jego miłosierdzie sami siebie niszczymy.
„On zapowie Prawo narodom… W Jego imieniu narody nadzieję pokładać będą”. Narodom tzn. poganom, bo takie znaczenie ma to słowo w Biblii. Miłosierdzie Boga przejawia się w objawieniu Prawdy wszystkim ludziom, również tym, którzy Go jeszcze nie znają. Jej częścią jest prawo moralne, którego podstawą jest miłość. To prawo, choć wymagające, daje wolność. Sędzia przychodzi nie po to żeby nas potępić, ale żeby nas wyzwolić.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.