Jak dziecko

Nad Jezusem zbierają się ciemne chmury. Chociaż Jego nauczanie spotyka się z żywym odzewem i nie brakuje tych, którzy zbliżają się do Niego z gotowością przyjęcia Dobrej Nowiny, Jezus jest świadom zbliżającego się wściekłego ataku Złego. Pragnie przygotować uczniów na czekającą Go mękę i śmierć. Zapowiadając swoje zmartwychwstanie, chce ich jednocześnie zapewnić o swoim ostatecznym zwycięstwie, aby w chwili próby nie zwątpili.

Jego słowa zdają się jednak trafiać w próżnię. Apostołowie nie są nimi absolutnie zainteresowani. Ich troski sytuują się na zupełnie innym poziomie. W miejsce braterstwa pojawia się duch rywalizacji. Można powiedzieć, że jest to klasyczny kierunek, w którym wielokrotnie rozwijają się relacje międzyludzkie. Rywalizacja oznacza, że mogę wzrastać jedynie wtedy, gdy drugi maleje. Trzeba więc temu drugiemu coraz częściej pokazywać jego miejsce w szeregu. Dzieje się to na początku przez podkreślanie własnych walorów, potem w otwartej konfrontacji przez wykazywanie mu, że nie ma racji, a w końcu – już za plecami rywala – przez mniej czy bardziej wyrafinowane pomówienia, insynuacje i intrygi. Ktoś zajęty ciągłym strzeżeniem swojego miejsca w hierarchii ważności nie będzie oczywiście zainteresowany zapowiedzią poniżenia, które prędzej czy później dosięgnie każdego, kto podąża śladami Jezusa.

Jezus ujawnia tego typu chore relacje między Apostołami i uzdrawia je w zarodku, zanim wyrodzą się w trujące rośliny. Lekarstwem jest postawa dziecięcej prostoty. Nie chodzi oczywiście o postawę dziecinną, o postawę pięknoducha, żyjącego w swoim harmonijnym i zabawkowym świecie i unikającego konfrontacji z twardą rzeczywistością. Chodzi o prostotę, szczerość i dobroć, która jest przeciwieństwem postawy pozoranckiej, dwulicowej, która pod pozorem zewnętrznej układności realizuje własne plany, mające jeden cel: podtrzymać i umocnić własną pozycję wśród innych. Tylko w duchu dojrzałego dziecięctwa, do którego należy świadomość, że to miłość Ojca, a nie moje starania i rywalizacje, stanowi o mojej wartości, można naprawdę otworzyć serce na Dobrą Nowinę.    

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama