We współczesnym Kościele istnieje wiele napięć. Jednym ze źródeł tych trudności są sprawy personalne. W wielu bowiem miejscach pojawiają się konflikty wokół konkretnych osób, wypełniających poszczególne zadania oraz pełniących określone misje i urzędy w Kościele. Różnie wspólnoty radzą sobie z tego typu konfliktami: czasem szukają porozumienia wewnątrz siebie, niekiedy przekazują sprawę wyższym przełożonym, innym razem wynoszą konflikty na poziom mediów, niektórzy szukają po prostu innej wspólnoty. Konflikty takie rodzą poważne zgorszenie, sprawiając, że jedni do Kościoła nie przychodzą, a inni od Kościoła odchodzą. To wszystko boli tych, którzy autentycznie kochają Kościół.
Dzisiejsze pierwsze czytanie zaczerpnięte z Listu św. Pawła do Koryntian uwidacznia podzieloną na poszczególne frakcje gminę chrześcijańską w Koryncie. W tym konflikcie uczestniczą trzy strony: Apollos, ogół wiernych oraz Paweł. Apostoł pisze: „Miałem na myśli, bracia, mnie samego i Apollosa, ze względu na was, abyście mogli zrozumieć, że nie wolno wykraczać ponad to, co zostało napisane, i niech nikt w swej pysze nie wynosi się nad drugiego”. Od razu da się wyczuć, że konflikt dotyczy odniesień gminy chrześcijańskiej do dwóch głosicieli Ewangelii: Apollosa i Pawła. Zresztą już w pierwszym rozdziale Paweł zarysowuje owe rozłamy: „Myślę o tym, co każdy z was mówi: «Ja jestem Pawła, a ja Apollosa; ja jestem Kefasa, a ja Chrystusa”.
Założycielem wspólnoty był apostoł Paweł. Apollos był znanym m.in. z Dziejów Apostolskich ewangelizatorem. Głosił Ewangelię w wielu miejscach, także w Koryncie. Szybko zjednywał sobie słuchaczy dzięki zdolnościom oratorskim. Z biegiem czasu zaczęły rodzić się podziały: wielu szło za nowym, czyli za piękną mową Apollosa, co wprowadzało ich w poczucie wyższości, nawet w stosunku do swojego założyciela, czyli Pawła. Duża część dzisiejszego tekstu jest wypełniona pełnym sarkazmu wyrzutem ze strony apostoła: „Któż będzie cię wyróżniał? Cóż masz, czego byś nie otrzymał? A jeśli otrzymałeś, to czemu się chełpisz, tak jakbyś nie otrzymał? Tak więc już jesteście nasyceni, już opływacie w bogactwa. Zaczęliście królować bez nas!” Paweł czuje się odepchnięty przez wspólnotę, którą założył. Jeszcze bardziej boleśnie wybrzmiewa to w kolejnych słowach: „Wydaje mi się bowiem, że Bóg nas, apostołów, wyznaczył jako ostatnich, jakby na śmierć skazanych. Staliśmy się bowiem widowiskiem dla świata, aniołów i ludzi; my głupi dla Chrystusa, wy mądrzy w Chrystusie, my niemocni, wy mocni; wy doznajecie szacunku, a my wzgardy”. Na koniec tego wyrzutu padają najmocniejsze słowa: „Staliśmy się jakby śmieciem tego świata i wzbudzamy odrazę we wszystkich aż do tej chwili”.
Co było źródłem tych napięć? Ludzkie wady i słabości. I tak, po pierwsze, gdzieś w tle widoczny problem tkwiący w Apollosie. Posiadał dar krasomówczy, szybko pozyskiwał słuchaczy, błyszczał. Jednak prawdopodobnie bardziej wiązał ludzi z sobą niż z Jezusem. Być może stawiał siebie ponad zastaną w gminie tradycję, mając poczucie, że od niego wszystko się zaczyna. Po drugie, widać brak wdzięczność ze strony wspólnoty pod adresem swojego założyciela. Po raz kolejny okazuje się, że emocjonalność tłumu jest wyjątkowo labilna. Szybko biegnie za nowością, atrakcyjnością, natomiast brakuje w tym wszystkim ugruntowania w wierze. Po trzecie, rodzi się pytanie o to, czy w całej tej sytuacji nie ujawnia się także jakiś problem Pawła? Czy w tekście pełnym sarkazmu nie ma jakiejś zazdrości, jakieś urażonej ambicji? Wiadomo, że Paweł wcale nie miał łagodnego charakteru, był porywczy, nie lubił sprzeciwu. Napięcia pojawiały się między nim a innymi głosicielami słowa Bożego.
Można się tym wszystkim gorszyć i mówić, że Kościół był zawsze taki sam: pełny konfliktów. Jednak, pamiętając, że Kościół jest wspólnotą bosko-ludzką, widać, że wszyscy związani z Koryntem to prawdziwi ludzie z krwi i kości. To nie ma być ich usprawiedliwienie, ale po prostu stwierdzenie faktu. Jak to się wszystko skończyło? Czy gmina się rozpadła?
Nie, wspólnota przezwyciężyła napięcia. Przetrwała dzięki silnej wierze w Jezusa Chrystusa oraz dzięki pokorze głosicieli słowa, szczególnie Pawła i Apollosa. Po kolei… Sam apostoł w dalszych słowach listu przytaczanego w pierwszym czytaniu złagodniał, jakby sam się pohamował, jakby doszedł do wniosku, że już dość wylewania żali: „Nie piszę tego, żeby was zawstydzić, lecz aby was napomnieć – jako moje najdroższe dzieci. Choć mielibyście bowiem dziesiątki tysięcy wychowawców w Chrystusie, nie macie wielu ojców; ja to właśnie przez Ewangelię zrodziłem was w Chrystusie Jezusie”. Czytelników czy też słuchaczy listu nie odrzuca za to, że odwrócili się od niego. Nazywa ich „najdroższymi dziećmi”, siebie nazywa „ojcem”, co przecież było prawdą, bo to on stworzył ich wspólnotę. Jako roztropny ojciec staje ponad podziałami.
Jedno zdanie z tego samego listu, właściwie z jego końcówki wskazuje na niezwykłą dojrzałość i Pawła i Apollosa. W 1Kor 16,12 czytamy takie słowa św. Pawła: „Co do Apollosa – brata, pragnę donieść, iż bardzo go prosiłem, żeby do was przybył z braćmi. Lecz w tej chwili nie okazał żadnej chęci. Przybędzie, kiedy się nadarzy sposobność”. Widzimy Pawła, który zaprasza swojego rzec można konkurenta i nazywa go bratem oraz Apollosa, który nie tyle jest obrażony, ile raczej roztropny: chce zachować dystans wobec wspólnoty, by na nowo nie zaognić napięć. Sama wspólnota koryncka pozostała wierna Jezusowi. Okrzepła w wierze, umocniła się. 40 lat później, już dawno wiele po śmierci Pawła, Klemens – pierwszy po Piotrze biskup Rzymu pisze list właśnie do Koryntian, co wskazuje, jak byli ważną wspólnotą kościelną.
Zawirowania we wspólnocie korynckiej przynoszą wiele wskazówek dla wspólnoty Kościoła. Po pierwsze, ostoi się Kościół skoncentrowany na osobie Jezusa Chrystusa, a nie na pojedynczym liderze. Po drugie, osoby pełniące odpowiedzialne funkcje i urzędy w Kościele powinny prowadzić ludzi do Chrystusa, a nigdy do siebie samych. Po trzecie, ludzkie słabości i przywary mogą pojawić się u wszystkich, nawet u ludzi bardzo znaczących w Kościele. Po czwarte, prawdziwa wielkość ludzi Kościoła przejawia się w tym, że potrafią uznać swoje błędy oraz grzechy i podjąć trud nawrócenia i przemiany. Po piąte, prawdziwa miłość do Kościoła wyraża się w tym, że człowiek cierpi, gdy w Kościele dzieje się coś złego i że jest gotowy zrezygnować praktycznie ze wszystkiego (począwszy od własnego „ego”) dla dobra Kościoła.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.