Twój Anioł

Gdy walczę z pokusami i upadam, wówczas pytam: „Dlaczego mój Anioł Stróż mi nie pomógł? Czemu znów uczyniłem coś, czego nie chcę czynić i czym się brzydzę?” Zaraz potem czuję w swoim sercu zaproszenie, by powtarzać te słowa z dzisiejszego Psalmu: „Tyś moją ucieczką i twierdzą, Boże mój, któremu ufam”. Ufam, bo On mnie nie przekreśla. Zawsze czeka z przebaczeniem. To ja już tracę cierpliwość do siebie samego, ale On nie.

Bóg dzisiaj przypomina ci, że nie jesteś sam w tym, często, twardym życiu. Masz kogoś, kto ci towarzyszy. W jakim celu? By to zobaczyć, musisz zapytać siebie: „Czego szukasz na ziemi?” Na pewno chcesz być szczęśliwy. Ale jak to zrealizować? Masz dość problemów w twoim małżeństwie, z twoimi dziećmi, w twojej pracy. Szukasz troszeczkę świętego spokoju. O dziwo, gdy go jakimś cudem znajdujesz, czujesz, że cię to nie nasyca. Bóg daje ci anioła. On ma cię doprowadzić do miejsca, które wyznaczył ci Bóg, do twojej Ziemi Obiecanej. Ale dojście do tego miejsca prowadzi przez pole bitwy. Jego anioł ciebie „zaprowadzi do Amoryty, Chetyty…” czyli do ludzi o wrogim nastawieniu. Te wrogie ludy dla ciebie dzisiaj to: twoja żona, która cię nie rozumie i masz do niej stały żal; twój szef w pracy, który cię po prostu bezczelnie wykorzystuje; to twój nałóg związany z hazardem; wreszcie to twoja gwałtowność, nad którą nie masz kontroli i która niszczy wasze dzieci. Jesteś zdominowany przez wrogów, nie masz szans. Ale to Bóg ich wygładzi. Ty masz „tylko” walczyć, masz nauczyć się walczyć.

Co to znaczy „walczyć”? Wciąż uparcie powracać do Chrystusa, gdy upadasz, gdy nie dajesz rady, gdy twój nałóg cię zniewala. Żołnierz Chrystusa przegrywa wiele razy, ale nie poddaje się. Wciąż wraca do swego Króla, a ten stwarza go na nowo. Tą ziemią obiecaną jest uparta bezwarunkowa Miłość Jezusa do ciebie. Ale możesz ją otrzymać tylko wtedy, gdy będziesz walczył tzn. powracał do Jego Miłości.

Nie chodzi o to byś był już mocny i nie upadał. Tak naprawdę, jesteś jak dziecko, które jest za słabe by zwyciężyć. Ono jednak nie puszcza ręki swojego Ojca, który nigdy nie potępia ciebie, „złego” dziecka. Bóg wpatruje się w twoje oblicze i w ten sposób przywraca tobie Bożą świętość tzn. Miłość. O ile mu na to pozwolisz.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama