Przewodniczący KEP przyznał, że pojednanie polsko-ukraińskie jest długotrwałym procesem. „Wszystko zaczęło się ponad 20 lat temu od spotkań, które prowadzili kardynałowie z Polski i z Ukrainy w Rzymie, w tej nadziei, że da się przezwyciężyć te animozje, które istniały i które odczuwali jedni i drudzy” – zaznaczył.
Abp Gądecki zwrócił uwagę, że na początku procesu pojednania jest to, co nazywamy dążeniem do prawdy, „czyli poznanie rzeczywistej historii, którą możemy poprzez badania historyczne uchwycić i która zazwyczaj domaga się dłuższego etapu poznawania”.
„Mamy 80 lat rozważania, które pokazuje, jak bardzo z jednej strony bolesne sprawy i z drugiej strony sprawy, które nie jest wcale tak łatwo rozstrzygnąć” – stwierdził abp Gądecki. Podkreślił, że najważniejszą kwestią w relacjach polsko-ukraińskich „jest tylko i wyłącznie sprawa upamiętnienia tych grobów, tych ludzi, którzy zginęli, ale ich rodziny chciałyby spotkać się nad tymi grobami i pomodlić się”.
Abp Światosław Szewczuk, arcybiskup większy kijowsko-halicki, zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, stwierdził, że uroczyste, modlitewne pojednanie, który odbyło się w Warszawie, „jest momentem bardzo silnym, który będzie przemawiać do serc, zarówno Ukraińców, jak i Polaków”. „Niestety jeszcze bolą obustronne rany i urazy, które otrzymaliśmy we wzajemnej konfrontacji. Dlatego, symbolicznym będzie również to, iż z Warszawy, razem z Jego Ekscelencją Arcybiskupem Gądeckim pojedziemy razem do Łucka. Czyli w taki sposób, niejako połączymy Polskę i Ukrainę. Stworzymy pomost łączący Warszawę i Łuck, Mazowsze i Wołyń, gdzie odbędzie się podobne upamiętnienie po stronie ukraińskiej. Dla mnie to jest naprawdę bardzo silne przeżycie duchowe i odczuwam wzruszenie w sercu” – podkreślił.
Abp Szewczuk zaznaczył, że należy studiować przeszłość i historię, gdyż nie ma prawdziwego pojednania bez poznania prawdy. „Ale nie tylko prawdy faktów, ale również prawdy przyczyn, szukając odpowiedzi, jak do tego doszło i dlaczego tak się stało? Prawdę trzeba poznawać nie po to, żeby się rozliczać, ale dlatego, aby nie powtórzyło się to, co się stało” – dodał. Przyznał, że „poszukiwanie prawdy jest potrzebne do oczyszczenia pamięci. Dla nas, chrześcijan poznanie prawdy jest procesem uzdrowienia, procesem oczyszczenia i procesem nawrócenia. Nie boimy się prawdy. Już moi poprzednicy powiedzieli, że nawet gdy jeden Ukrainiec popełnił zbrodnię wobec Polaka, winniśmy za to żałować przed Bogiem. I to samo z polskiej strony – kiedy tylko jeden Polak skrzywdził Ukraińca, też winien odczuwać, że musi stanąć przed Panem i prosić o przebaczenie. I to jest normalne. To jest naszym stylem życia chrześcijańskiego. Nie jesteśmy aniołami, ale ludźmi, z krwi i kości i musimy to zaakceptować”.
„Nie możemy zgodzić się na ciągle rozdrapywanie naszych ran historycznych oraz pogłębianie naszego bólu. Mądrzy obywatele rozumieją, że tam gdzie pojawiają się napięcia, należy rozwijać przyjaźń. Jeżeli to sobie uświadomimy – tak po stronie ukraińskiej, jak i polskiej – to nie pozwolimy, aby nasze bóle historyczne były instrumentalizowane” – zwrócił uwagę abp Szewczuk. „Należy budować relacje społeczne na zasadach, które czynią wszystkich nas lepszymi i budują państwo, które ma naprawdę twarde fundamenty” – podkreślił.
BP KEP