Fragmenty książki "Opowiadania z Aniołkiem Dyzio. Pomoc dla rodziców i katechetów"
Ewa Stadtmüller Opowiadania z Aniołkiem Dyzio. |
|
Pewien człowiek był ogrodnikiem z powołania. Znał z imienia każdą roślinkę w swym ogrodzie. Wiedział, co robić, aby kwiaty pięknie kwitły, a drzewa obficie owocowały. Inni ogrodnicy patrzyli z zazdrością na wspaniałe okazy warzyw, jakie zbierał ze swych grządek. Chętnie zamieniliby się z nim na plony, ale nie na pracę. Woleli nie widzieć, ile wysiłku wkłada w okopywanie, nawożenie, pielenie. Nieraz zdarzało się, że wstawał w nocy, aby przepędzić nawiedzające ogród szkodniki. Pod jego troskliwą dłonią wszystko rozwijało się wspaniale, ciesząc oczy i serce.
źródło: photogenica.pl
autor: Big Cheese Photo
Mimo to ogrodnik nie był w pełni szczęśliwy. Dlaczego? Otóż zobaczył kiedyś we śnie kwiat, jakiego nikomu na ziemi nie udało się wyhodować. Widział go tylko chwilę i jakby przez mgłę, a mimo to omal nie umarł z zachwytu.
Od tej pory myśl o niebiańskim kwiecie nie dawała mu spokoju. Niby nic się w jego życiu nie zmieniło. Pracował jak dawniej. Cieszył się cudowną wonią lilii, róż i storczyków, jednak czuł, że to jeszcze nie to. Tęsknił za kwiatem ze swego snu. Szukał go. Jeździł po świecie. Oglądał najpiękniejsze ogrody królów, cesarzy, sułtanów. Rosły tam kwiaty niezwykłej urody, ale nie było pośród nich tego jedynego.
— A może nigdy go nie było, nie ma i nie będzie? — przyszło mu kiedyś do głowy, lecz odrzucił tę myśl jako niedorzeczną. Zbyt wielka tęsknota wypełniała jego serce, zbyt wielka nadzieja budziła go co rano i kazała pędzić do ogrodu, by sprawdzić, czy gdzieś nie kiełkuje.
Mijały lata. Ogrodnik posiwiał, pochylił się nisko ku ziemi. Poświęcił jej tyle czasu i serca. Teraz ona wyciągała ku niemu ramiona. — Przyjmę cię jak ziarno, które wiosną wpada pomiędzy me skiby — szeptała.
Stary ogrodnik nie miałby nic przeciwko temu, ale wyraźnie czuł, że ma jeszcze coś do zrobienia. Czekał cierpliwie, spokojnie i z pokorą. Tak czekać potrafią tylko ludzie starzy. Co dzień uparcie podnosił się z łóżka i wychodził do ogrodu, choć nie miał już siły pracować. Mógł tylko patrzeć.
Pewnego dnia tuż za progiem swego domu zobaczył cudowny kwiat. Musiał wyrosnąć w nocy. Serce starego człowieka tłukło się jak oszalałe. Powolutku zbliżył twarz do prześlicznych, ledwo rozchylonych płatków. Ich cudowny zapach opowiedział mu o ogrodzie, w którym kwiaty nie więdną i słońce nie zachodzi.
Gdy po jakimś czasie młodzi ogrodnicy przyszli do pracy, stwierdzili ze smutkiem, że ich stary przyjaciel nie żyje. Jakież było ich zdumienie, gdy spojrzawszy w jego twarz, zobaczyli pełen szczęścia uśmiech.
opr. ab/ab