Boży wariaci - fragmenty rozdziału poświęconego Kiko Argüello
U schyłku lat pięćdziesiątych Kiko skończył studia w madryckiej Akademii Sztuk Pięknych i pomimo faktu, że był świetnie zapowiadającym się malarzem, wpadł w głęboki egzystencjalny kryzys. Duża wrażliwość, obcowanie ze sztuką, filozofią, życie w centrum artystyczno-intelektualno-ideologicznego fermentu, jaki panował nie tylko w Hiszpanii, ale i całej Europie po najstraszniejszej z wojen, codziennie budziły w młodziutkim Argüello tuziny pytań, na które nie potrafił znaleźć odpowiedzi, a które z każdym dniem stawały się coraz bardziej natrętne. Jaki jest sens życia w ogóle? Jaki jest sens jego własnego życia? Jak żyć w świecie tak pełnym zła i niesprawiedliwości? Jak to możliwe, że w XX wieku, kiedy cywilizacja, nauka i technika rozkwitły w sposób absolutnie bezprecedensowy, powstały obozy zagłady, komory gazowe i krematoria? Jak to możliwe, że w takim momencie dziejów cywilizacja kieruje swą nienawiść ku jednej nacji i wyniszcza ją ze zwierzęcym okrucieństwem? Martha Gellhorn, słynna amerykańska korespondentka wojenna, druga żona Ernesta Hemingway'a, w trakcie zbierania materiałów do artykułu o obozach koncentracyjnych doznała klinicznego szoku. „W Hiszpanii pękło mi serce [Gellhorn przesyłała korespondencje między innymi z tamtejszej wojny domowej — przyp. autorki] — zapisała w swoich wspomnieniach — ale w dniu, w którym zobaczyłam Dachau, przestałam wierzyć w ludzkość”. Wielu trudno było wierzyć zwłaszcza w tę część ludzkości, która była chrześcijańska, a z której wyrośli i faszyści, i naziści, i komuniści. Adolf Hitler pochodził z katolickiej rodziny, był ochrzczony. Komendant Auschwitz był w dzieciństwie ministrantem. Józef Stalin uczył się nawet przez pewien czas w seminarium duchownym. Dwie bomby atomowe, które spowodowały rozpuszczenie się w powietrzu tysięcy mieszkańców Hiroszimy i Nagasaki i zmiotły z powierzchni ziemi także kościoły, zrzucili amerykańscy chrześcijańscy żołnierze. Jak to możliwe, że chrześcijanie chrześcijanom byli w stanie zgotować aż takie piekło? Czy w związku z tym chrześcijaństwo jest jeszcze cokolwiek warte? Czy nie skompromitowało się do cna w czasie tej wojny? Czy Bóg chrześcijan i Żydów w ogóle istnieje? Czy jeśli naprawdę by istniał, dopuściłby do takiej rzezi między swoimi wyznawcami? Z tymi pytaniami zmagały się rzesze osób. Większość z nich zaczęła coraz głośniej mówić o pustym niebie. Filozofowie ogłosili, że Bóg umarł w Auschwitz, i odtąd trzeba będzie sobie radzić, urządzać świat bez Niego. Tylko w oparciu o co, skoro dekalog i przykazanie miłości, najbardziej uniwersalne prawa wszechczasów, przestały się sprawdzać? Kiedy więc Antoine de Saint Exupery opublikował bestsellerową książkę dla dzieci zatytułowaną Mały Książę, uniwersalne i piękne zasady, które pojawiły się na jej kartach, szybko zostały okrzyknięte przez krytyków literackich nowym, świeckim dekalogiem. Tylko czy Mały Książę i jego Róża rzeczywiście zdołają uratować świat przed kolejną wojną? Oczywiście, że nie. Jak więc żyć w świecie z pustym niebem?
Pytanie o istnienie Boga było zasadniczym problemem kryzysu Kiko. „Wiara w takiej postaci, w jakiej przekazali mi ją moi rodzice, katolicy, okazała się dla mnie zupełnie niewystarczająca — mówił po latach w wywiadzie udzielonym Pepe Alonso. — Jak wielu młodych, miałem mnóstwo pytań o sens swojego istnienia i nikt nie potrafił udzielić mi na nie odpowiedzi. O moich wątpliwościach związanych z istnieniem Boga poszedłem porozmawiać z pewnym księdzem, ale rozmowa z nim nic mi nie dała. Wszystko, co mi mówił, wydawało mi się po prostu śmieszne. Odszedłem od Kościoła. Stałem się ateistą. Otrzymałem bardzo słabą formację chrześcijańską. W zasadzie ograniczała się ona do przygotowania do Pierwszej Komunii Świętej i lekcji religii, które w szkole średniej się zakończyły. Jako młody mężczyzna nie miałem pojęcia, po co w ogóle żyję. Jaki sens ma moje życie? Jaki sens ma cierpienie? Dlaczego dotyka nas tyle zła? Nie rozumiałem, jak to możliwe, że żyjemy w świecie kipiącym niesprawiedliwością, jednocześnie tak ogromnie jej pragnąc. Skąd się w ogóle wziąłem? Oczywiście, urodziła mnie moja matka, ale mnie nurtowało pytanie, skąd na Ziemi pojawił się człowiek? I po co? Przestałem widzieć w życiu sens”.
Aleksandra Polewska Boży wariaci
|
opr. ab/ab