Chcemy zostać rodzicami

Fragmenty książki "Moje dziecko gdzieś na mnie czeka. Opowieści o adopcjach"

Chcemy zostać rodzicami

Katarzyna Kolska

Moje dziecko
gdzieś na mnie czeka

Opowieści o adopcjach

ISBN: 978-83-240-1503-0
wyd.: Wydawnictwo ZNAK 2011

Spis wybranych fragmentów
Wstęp
Mit  o domach dziecka
Dwie mamy
Jestem kobietą
Coś jest nie tak
A gdy nas zabraknie...
Chcemy zostać rodzicami
Traktuj dziecko jak niemowlę
Nikt nie może się dowiedzieć
Matka twojego dziecka — o tych, które nie podołały

Chcemy zostać rodzicami

Zazwyczaj zaczyna się od telefonu. Najczęściej dzwonią kobiety. Słuchawka telefoniczna podczas pierwszego kontaktu daje poczucie bezpieczeństwa, anonimowości, niezobowiązującej rozmowy. Na spotkanie małżonkowie przychodzą zwykle razem. Wkraczają w rzeczywistość dla siebie zupełnie nową. W świat, który znają jedynie z opowiadań innych lub z przekazów medialnych. — Ich wyobrażenia o dzieciach, które czekają na adopcję, są przeważnie wyidealizowane, dlatego podczas tej pierwszej rozmowy próbujemy przybliżać rzeczywistość — tłumaczy Wiesława Sędziak. — Przede wszystkim próbujemy poznać motywacje małżonków, przekonać się, że oboje pragną dziecka i że jest to ich wspólna decyzja. Że są gotowi zaakceptować inność drugiego człowieka, jego historię.

Małżonkowie przynoszą ze sobą pośpiech i niepewność. Pośpiech, bo po długich latach czekania, przypływach nadziei i rozpaczy, odzierającym z intymności leczeniu, po życiu pod dyktando lekarzy, nieudanych próbach in vitro i sztucznej inseminacji, po długim dojrzewaniu do ostatecznej decyzji chcą jak najszybciej zostać rodzicami. Ale obok tego pośpiechu jest też niepewność i strach: czy się nadajemy na rodziców, czy podołamy, czy będziemy umieli pokochać obce dziecko, czy jego historia nas nie przerazi. Żeby te lęki oswoić, żeby im zaradzić, żeby kandydaci na rodziców sami przekonali się o słuszności podjętej decyzji, potrzebny jest czas. Biologiczni rodzice czekają na dziecko dziewięć miesięcy. Dlaczego więc rodzice adopcyjni nie mieliby na nie poczekać?

Ewa trochę się buntowała: — Wiedziałam, że ośrodek adopcyjny to nie sklep z dziećmi, do którego się wchodzi i wychodzi z wybranym, najlepszym towarem. Ale trochę frustrujące było dla mnie to, gdy uświadomiłam sobie, że przez ileś miesięcy, podczas kolejnych spotkań i rozmów będę musiała udowadniać, że nadaję się na matkę. Miliony kobiet, które rodzą swoje dzieci, niczego nikomu nie muszą udowadniać. Nikt nie wysyła przyszłych rodziców na szkolenia (a może szkoda!) z zakresu wychowania, nikt nie sprawdza, jakie mają warunki mieszkaniowe i zarobki, jakie jest ich nastawienie do dzieci. Miałam poczucie, że startujemy w jakimś wyścigu — nagrodą na mecie miała być przepustka do posiadania dziecka.

Dziś z perspektywy kilku lat Ewa ze Sławkiem patrzą już na to inaczej: - Gdy Adaś był już z nami, wielokrotnie przypominaliśmy sobie różne zdania usłyszane podczas zajęć w ośrodku. I myśleliśmy wtedy: jak to dobrze, że ktoś nam o tym powiedział, że ktoś nas uprzedził, że tak właśnie może być. Dzięki temu uniknęliśmy wielu rozterek, nie wpadaliśmy w popłoch, nie obwinialiśmy się, że coś źle zrobiliśmy.

Co bardziej zapobiegliwe pary, chcąc zyskać pewność, że dziecko jak najszybciej trafi do ich domu, zgłaszają się do kilku ośrodków adopcyjnych. Są też tacy, którzy równolegle z decyzją o adopcji kontynuują leczenie. I zdarza się, zwłaszcza u małżeństw z krótszym stażem, że w trakcie przygotowań do adopcji kobieta zachodzi w ciążę. Są wreszcie i tacy, którzy po kilku miesiącach dochodzą do wniosku, że adopcja nie jest dla nich, strach przed przyjęciem i zaakceptowaniem obcego dziecka jest tak paraliżujący, że wycofują się z tej drogi.

Przygotowania do adopcji trwają kilka miesięcy. Każdy ośrodek ma własny program przygotowania do rodzicielstwa, wypracowany często w oparciu o doświadczenia zdobyte w pracy z kandydatami na rodziców adopcyjnych. Zazwyczaj są to spotkania indywidualne z małżonkami oraz szkolenie w grupie kilku czy kilkunastu par przygotowujących się do adopcji. Specjaliści starają się w tym czasie przekazać kandydatom na rodziców wiedzę, która pomoże im w przyjęciu dziecka do rodziny. Są zajęcia poświęcone motywacjom adopcji, małżeństwu, jest mowa o fazach rozwojowych dziecka, o jego biologicznej rodzinie, o jawności adopcji. Prowadzący rozmawiają też z szykującymi się do adopcji rodzinami o budowaniu więzi. To niezwykle ważne i niezwykle trudne. — Rodzice muszą być przygotowani na to, że ich dziecko może mieć różne deficyty rozwojowe, które mogą utrudniać nawiązywanie dobrych relacji, i nam nie wolno tego przed nimi ukrywać — podkreśla Wiesława Sędziak.

Po zakończeniu kursu, który połączony jest z wizytą pracowników ośrodka adopcyjnego w domu kandydatów, małżonkowie otrzymują kwalifikacje na rodziców adopcyjnych. Od tej chwili mogą już tylko cierpliwie czekać na swoje dziecko.

 

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama