W ciągu ostatnich dni słuchaliśmy w Ewangelii mszalnej o tym, jak w trakcie Ostatniej Wieczerzy Pan Jezus tłumaczy uczniom, kim jest. Mówił o tym przez trzy lata, ale w tym uroczystym momencie podsumowuje całe swoje nauczanie. Jego mowa wydaje się zawiła, ale też prawda, którą przekazuje, jest trudna do objęcia ludzkim rozumem i wyrażenia ludzkim językiem. Św. Jan, którego Ewangelii dziś słuchamy, po latach robi, co może, aby odtworzyć to, co usłyszał, a potem przez 50 lat rozważał. Ostatecznie przesłanie jest proste: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy”. Ta prawda podstawowa jest szokująca dla każdego, kto ma choćby mgliste pojęcie o tym, kim jest Bóg. A pobożni Żydzi, którymi byli Apostołowie, wiedzieli, że Bóg jest poza i ponad tym światem, niewidzialny, w niedostępnej światłości. Jak więc można z Nim jeść kolację, nawet jeśli jest to uroczysta Wieczerza Paschalna na cześć Pana?
Pan Jezus objawiał prawdę o sobie, a więc o Bogu, stopniowo przygotowując swoich uczniów na jej przyjęcie. Przez lata mówił do nich w przypowieściach, obrazami przybliżając do Tajemnicy. Dziś, jeśli chcemy uchwycić pełny sens przypowieści, musimy sięgnąć po klucz, który nam daje ich Autor w czasie Ostatniej Wieczerzy. On i Ojciec są jednym.
Nawet jednak w tej uroczystej chwili, gdy Pan Jezus mówi wprost kim jest, uczniowie nie pojmują. Widać to w prośbie Filipa: „Pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy” (J 14, 8). Prawda o tym, kim jest Jezus Chrystus, tak bardzo przekracza ludzkie pojmowanie, że nawet On nie jest w stanie wyrazić jej słowami w sposób przekonujący. Ale Chrystus, Słowo wcielone, mówi całym sobą. Mówi nie tylko słowami, ale czynami. Oddaje swe życie, aby najmocniej wyrazić swą Boską miłość ku nam i zmartwychwstaje, aby pokazać swą Boską wszechmoc.
Apostołowie patrząc i słuchając swego Nauczyciela, wchodzą w życie samego Boga. Nie na chwilę, ale na zawsze. Pan Jezus mówi: „przyszedłem i odchodzę”, to jednak nie znaczy, że Jego życie na ziemi było krótkim błyskiem światła z Nieba, po którym wszystko wraca do starych kolein. Więź, która powstała między nimi a Chrystusem, nie znika. Choć są cały czas w tym świecie, przez przyjaźń z Nim weszli już w jakiś sposób do domu Ojca. Teraz ich zadaniem będzie zbliżać innych do Jezusa, aby mogli osiągnąć to samo.
Jezus wrócił do Ojca, ale jest w naszym świecie cały czas obecny. Nie tylko uczniom z Palestyny, przed dwoma tysiącami lat było dane zawrzeć z Nim przyjaźń. Dla każdego z nas droga do Nieba jest otwarta, bo On sam nią jest. „Przyszedł i wraca”, bo żeby być drogą, musiał wrócić do Ojca. Taka jest logika budowy dróg, szczególnie na bezdrożach, gdzie do konstruowania kolejnych odcinków trzeba transportować materiały po tym, co już zbudowano. Jednak Chrystus nie jest inżynierem, który drogę położył, lecz samą drogą. Dlatego odchodząc, nie przestaje być obecny. Przychodząc przed wiekami, przyszedł i do mnie, i mnie do Ojca zaprasza. I równocześnie, tak jak Apostołom, powierza mi zadanie, abym pokazywał Drogę tym, którzy jej jeszcze nie znają.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.