Rozmowa Jezusa z arcykapłanami ma miejsce po tym, jak wypędził kupców ze Świątyni. To co zrobił nasz Pan, było gestem proroka i tak zostało odczytane przez lud. W tej sytuacji nawet arcykapłani nie mają odwagi, aby go zatrzymać za „naruszanie porządku publicznego”. Tym bardziej, że dla wszystkich jest jasne, że dopuszczenie handlu w obrębie Świątyni było naruszeniem przepisów kultowych. Świątynna elita składała się ze specjalistów od Prawa mojżeszowego, którzy umieli uzasadnić każde jego naruszenie, ale wobec mocy gestów i słów Pana Jezusa trudno było argumentować za pomocą pokrętnych interpretacji Tory. Tym niemniej, arcykapłani są wściekli, bo interwencja Jezusa uderzyła w osobiście w ich interesy ekonomiczne, a przede wszystkim autorytet. Dobrze wiedzą, że to oni, a nie kupcy są pierwszymi adresatami twardych słów Chrystusa. Byli stróżami i opiekunami Świątyni, czego On nie podważa, ale tym bardziej potępia ich postawę, która jest nadużyciem świętej misji pochodzącej od Boga.
Jakim prawem to czynisz? Jak śmiesz? Ludzie oburzeni czyimś postępowaniem często wykrzykują to pytanie. Bywa jednak, że jest ono przewrotną próbą ukrycia własnej winy czy błędów. Gdy brakuje rzeczowych argumentów w dyskusji, podważa się wiarygodność oponenta. Spotykamy to wszędzie, również w debatach o moralności i Kościele. „Wyrzućmy na śmietnik nauczanie Jana Pawła II, bo w kierowana przez niego instytucja nie potrafiła sobie poradzić z przestępstwami niektórych duchownych.” Niektórzy idą dalej i odrzucają nauczanie samego Chrystusa, bo w założonym przez Niego Kościele dochodzi do nadużyć. Tylko że jest to droga donikąd, również w kontekście pilnej potrzeby oczyszczenia Kościoła i, szerzej, naszej kultury z tego, co sprzeciwia się prawdzie o człowieku i jego godności.
Można odnieść wrażenie że Pan Jezus zbywa atakujących sprytnym manewrem retorycznym. Jednak Pan Jezus ma słowa życia wiecznego i tego, co mówi nie można sprowadzać do powierzchownego żonglowania argumentami, aby zbić z tropu przeciwnika. Jezus nie odpowiada racjami z Prawa mojżeszowego, choć bez trudu mógł to zrobić. To byłoby banalne. Prawo, które ma, to prawo Syna Bożego. To On jest prawodawcą. Na mocy swej boskiej więzi z Ojcem, Stworzycielem świata, mówi prawdę o Bogu i Jego stworzeniu. To prawo może pojąć tylko ten, kto sam pragnie więzi z Ojcem. Arcykapłani rozważają, jaka odpowiedź będzie dla nich korzystna, prawda ich w ogóle nie obchodzi. Tym samym udowadniają, że brakuje im więzi z Bogiem, którego czczą tylko ustami. Na własne życzenie zamykają się na poznanie prawdy o Bogu i człowieku.
Jeśli ogarniają nas wątpliwości odnośnie wymogów moralnych, które stawia nam Ewangelia, gdy oparte na niej nauczanie Kościoła wydaje się zbyt trudne i nierealne, może być to znak, że potrzebujemy pogłębić naszą relację z Bogiem Ojcem. Wówczas zrozumiemy Chrystusa i Jego prawo, które jest prawem Miłości.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.