Tomasz kochał Pana Jezusa. Przed ostatnią podróżą do Jerozolimy, świadom zagrożenia, mówi głosem straceńca: „Chodźmy i my, aby wraz z Nim umrzeć”. Kochał swego Mistrza i równocześnie nie wierzył, że może pokonać swych wrogów.
W niedzielę zmartwychwstania również nie przyjmuje faktu, że Pan Jezus żyje, bo nie potrafi uwierzyć. Jest sceptykiem, nie przyjmuje jako prawdy niczego co nie jest pewne dla jego umysłu. A za pewne uznaje to, co można sprawdzić wzrokiem czy dotykiem lub matematycznym dowodem.
Ta postawa intelektualna może okazać się wielką przeszkodą, aby kochać, szczególnie Boga. Miłość oznacza działanie, zaangażowanie. Czy nie jest ryzykowne, mówi sceptyk, całe swe życie ukierunkować ku Komuś, kogo może w ogóle nie ma? Albo jestem Mu obojętny? A jeśli On mnie zawiedzie, bo przecież ludzie zawodzą, zdradzają? Tomasz boi się zawodu. Mesjasz, w mniemaniu uczniów, miał być zwycięskim wodzem. Skoro Jezus został zabity, a Jego wrogowie tryumfują, może nie jest tym, za kogo się podawał? Dla Tomasza wydawało się mniej ryzykowane pogodzić się ze śmiercią swego przyjaciela i mistrza, niż uwierzyć, że zmartwychwstał.
Wiara w Boga polega na tym, że ufam całkowicie Jemu, a nie swoim zmysłom i rozumowi. Wiara jest nie tylko wiedzą, ale osobistą relacją, która wymaga mojego zaangażowania. Zaczyna się od zaufania ludziom, którzy mi przekazują wiedzę o Bogu, jak każdą inną. Muszę też zaufać do jakiegoś stopnia mojemu rozumowi. Istnienie Boga jest zgodne z ludzkim doświadczeniem i nie sprzeciwia się rozumowi, bo i nasz intelekt pochodzi od Boga. Dziś zwodzą nas różni fałszywi mędrcy, którzy uważają, że człowiek nie może poznać obiektywnej prawdy o niczym i może najwyżej manipulować światem materialnym, który żadnego sensu nie ma. Jednak Świat jest i możemy go poznawać. Ale żeby pokochać Boga który jest miłością, nie wystarczy wiedzieć, że On jest, jak wiem, że istnieje ziemia czy słońce. Muszę Mu zaufać osobiście. Może dlatego nie narzuca się nam i nie zmusza, abyśmy przyjęli Jego obecność, jak akceptujemy to, że po nocy jest dzień.
Żyjemy w świecie, w którym bardzo mocno podkreśla się potrzebę pewności i bezpieczeństwa. Ta tendencja jest nazywana z angielska sejfizmem, jest szczególnie widoczna w wychowaniu. Pragniemy wyeliminować wszelkie zagrożenia, przewidzieć wszystko, zaplanować, co oczywiście jest niemożliwe. Niestety, dzieci wychowywane w ten sposób, choć rzadziej ulegają nieszczęśliwym wypadkom, to częściej się załamują się psychicznie w obliczu zwyczajnych przeszkód i trudności, z którymi od grzechu Adama i Ewy zmaga się człowiek. Próba usunięcia wszelkiego zagrożenia fizycznego nie wyeliminuje cierpienia. Ale jest jeszcze inny problem, poważniejszy, choć mniej widoczny. Życie unikając ryzyka, chorobliwa potrzeba pewności, paraliżuje gotowość do podjęcia wyzwań i trudu. A tego wymaga miłość. Przykładem sejfizmu jest coraz powszechniejszy wśród młodych ludzi strach przed małżeństwem jako trwałym zobowiązaniem. Deklarują miłość, uważają za normalne, że łączą się w akcie płciowym nawet bez powiedzenia „kocham cię”. Ale boją się ją wyrazić w trwałym zobowiązaniu, który jest małżeństwo, nie mówiąc o przyjęciu i wychowaniu dzieci.
Żeby wierzyć i kochać, trzeba ryzykować. Wielki filozof i matematyk, głęboko wierzący katolik, Blaise Pascal, którego 400 rocznicę urodzin obchodzimy w tym roku, pisał: „Tak więc kiedy się jest zmuszonym grać, trzeba być obranym z rozumu, aby zachować życie, raczej niż rzucić je na hazard dla nieskończonego zysku [życia wiecznego], równie prawdopodobnego jak utrata nicości.
Apostoł Tomasz nie bał się fizycznego niebezpieczeństwa. Był gotów umrzeć za Jezusa, więc nie można powiedzieć, że nie kochał. Nie potrafił jednak zaryzykować, aby spotkać Jezusa żywego. Bał się nie śmierci, lecz rozczarowania. Na szczęście, Chrystus przełamuje sceptycyzm swojego ucznia i ten, bez lęku, wypowiada wprost jako pierwszy z Apostołów, najważniejszą prawdę: Jezus jest moim Bogiem.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.