Tak naprawdę bardzo niewielu chce brać na siebie brzemię odpowiedzialności. Dla odmiany wielu skłania się do dawania sprawom swojej twarzy. To jednak nie to samo, co stać się odpowiedzialnym. Dawanie twarzy to najczęściej celebrytyzm, a nie rodzicielstwo duchowe. Szpan podnosi chytrze do pierwszego rzędu, podpisuje się pod sukcesem z ważną twarzą, krawatem pod brodą i na wygodnym fotelu. Kto tego nie lubi? A odpowiedzialność to żmudna robota, wykonywana najczęściej w ukryciu. To ponoszenie konsekwencji, świecenia oczyma, gdy owoców nie widać i trzeba być cierpliwym, dalekowzrocznie tłumacząc powierzchownym, że wszystko stanie się w swoim czasie. W dawnych latach szarej komuny popularny aktor Józef Nowak śpiewał sympatyczną piosenkę pt. „Takiemu to dobrze…” W jej tekście młody żołnierz, widząc oficera z medalami, myśli o jego karierze z zazdrością: „takiemu to dobrze...” Tekst piosenki płynął jednak o zwrotkę dalej. Ów młody szeregowy wychodzi po służbie z koszar. Obejmuje go za szyję piękna dziewczyna. Oficer z medalami patrzy na tę scenę z okna, mrucząc: „takiemu to dobrze…”
Imię Jakuba, którego święto obchodzi dziś cały Kościół katolicki, pochodzi z języka hebrajskiego. „Aqueb” oznacza, że Pan chroni. Jeśli Bóg powołuje i wymaga, to w jeszcze większym wymiarze wspiera. Apostoł jest krewnym samego Pana Jezusa. To bardzo piękna postać wzięta do historii pierwotnego chrześcijaństwa jakby z drugiego rzędu. Pierwszorzędny był przecież Piotr. To rybak z woli Chrystusa stał się twarzą Kościoła i jego fundamentem. Jakub trzymał się trochę z boku. Był kimś ważnym, ale w Jerozolimie. Dlaczego krewniak Jezusa z Nazaretu nie skorzystał ze znajomości, by przeskoczyć Piotra? A może ten spokojny patriarcha, odróżniał celebrytyzm od prawdziwej odpowiedzialności? Czy Piotr poradziłby sobie na wysokim stołku, gdyby nie cichy autorytet Jakuba, na jaki papież zawsze mógł liczyć? Nie byłoby nawet Pawła apostoła, gdyby Jakub nie uścisnął dłoni nawróconego Szawła z Tarsu. A od tego odpowiedzialnego gestu Kościół poszedł z misją w stronę pogan.
Piękne, bardzo poruszające czytanie z drugiego listu do chrześcijan w Koryncie jest tak naprawdę świadectwem trudnego losu pierwotnego Kościoła. Paweł pisze w odnośnym fragmencie o cierpieniach ciała (por. 2 Kor 4, 10-11). Oczywiście, może chodzi mu o jego własną, apostolską udrękę? Ale ten sam apostoł i pisarz jako pierwszy z teologów przedstawił Kościół pod postacią Ciała. Ma ono różne członki, a cały organizm, gdy jest dobrze zgrany, przenosi wiarę na następne pokolenia. Niełatwą sztuką musiało być wzięcie odpowiedzialności za Ciało, to jest za Kościół. Jednym z pierwszych śmiałków był właśnie Jakub Większy, wymieniony również w dzisiejszej ewangelii. Pan wzbrania się od zgody na gwarancję wygodnego miejsca w Kościele dla tych, którzy o to Go poproszą (por. Mt 20, 21-22). Hojnie jednak podzieli się brzemiennym kielichem odpowiedzialności za wiarę.
Nie patrz nigdy z zazdrością na biskupią czapkę. Pomyślisz może podczas niejednej wizytacji, że takiemu to dobrze. Nawet proboszcz trzęsie przed nim sutanną, a dzieci recytują mu wierszyki. Nic to. Pamiętaj, że piuska na głowie biskupa to nie korona, ale znak obowiązkowej gotowości do męczeństwa. Bierz życie, które masz, na swoje własne ramiona. Po wszystkim Pan dopytywał cię będzie nie o sukces, ale o poważne podejście do sprawy.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.