Początek i koniec

Inicjacja Mądrości. Dla życia, duchowości, teologii (fragmenty)

Początek i koniec


Jacek Bolewski SJ

Inicjacja Mądrości.
Dla życia, duchowości, teologii

ISBN: 978-83-7516-447-3
Wydawnictwo Święty Wojciech 2012


Wybrane fragmenty
Na początek — o Mądrości
Dary Mądrości
1. Początkujący pielgrzym
U początku
Droga początkującego
Początek i koniec
2. Mądrość udzielona z góry
Znaki braku mądrości
Mądrość i doświadczenie
Mądrość oddolna, demoniczna
Początkowa Mądrość
3. Dar Anioła Stróża
Ostrzeżenie Jezusa
Anielskie spojrzenie
Dzieci Mądrości
4. Mój Przyjaciel
Mój...
Serdeczny Przyjaciel
Postępowanie przyjaźni

Początek i koniec

Pielgrzymowi towarzyszą od lat słowa poety T.S. Eliota, zaczerpnięte z jednego z jego poematów, umieszczone także na grobie poety: „W moim początku jest mój kres. [...] U mego kresu mój początek”. Owszem, pielgrzym nadal uznaje, że w ziemskim życiu jest ciągle początkujący, że jego najważniejsze prace są jeszcze przed nim. Ale — w miarę upływu lat — musi liczyć się także z końcem. Przypominają mu o tym choroby, które po wielu latach kwitnącego zdrowia zaczęły go nawiedzać. Ograniczają one dodatkowo jego możliwości, jednak otwierają na nowe doświadczenia. Nie podróżuje tyle, co dawniej, choć jeszcze w 2010 roku zdecydował się na podróż wiele dłuższą od dotychczasowych — po raz pierwszy do Stanów Zjednoczonych, gdzie spędził ponad pół roku. Jednak za szczególną łaskę ostatnich lat uważa to, że mógł odwiedzić sanktuaria maryjne w Fatimie i Lourdes. Długo czekał na okazję, by móc tam pojechać, i wreszcie się znalazły: wizyta w Lourdes wiązała się z Kongresem Mariologicznym, który miał tam miejsce w roku 2008, w 150. rocznicę objawień Matki Bożej. To będzie ostatnie świadectwo pielgrzyma.

Nawiedzenie Lourdes trwało tydzień. Pielgrzym każdego dnia wielokrotnie modlił się przy grocie, w której zjawiała się Maryja. Była też możliwość uczestniczenia w porannej mszy św. we wnętrzu groty. Większość kongresistów była kapłanami — ze względu na znaczną liczbę wielu musiało stanąć podczas mszy św. na zewnątrz. I pielgrzym należał do nich za pierwszym razem, ale nie narzekał, bo stał akurat naprzeciwko wnęki z figurą, więc umożliwiało mu to patrzenie przez cały czas na Niepokalaną... Za drugim razem, a miało to miejsce w sobotę (6 września), od rana padało, dlatego wszyscy próbowali pomieścić się w grocie; naturalnie zrobiło się ciasno. Pielgrzym stanął tym razem po drugiej stronie, bliżej figury, dokładnie pod ścianą, na której, wyżej, ona stała. Bliskość oznaczała przeto, że trudniej było widzieć... A następnie — podczas Eucharystii — pielgrzymowi zrobiło się słabo. Zdarzało mu się to od dziecka, zawsze w czasie mszy św., ale gdy czuł, że słabnie, wychodził z kościoła, tak że nigdy nie zemdlał do końca...

Co było nowego w doświadczeniu groty? Pielgrzym stał oparty plecami o skałę, nad którą — niewidoczna dla niego — wznosiła się figura. Znane mu znaki słabnięcia zaczęły się podczas Ofiarowania, następnie się nasilały. Przeżył słowa Przeistoczenia, zaniepokojony, co stanie się dalej. Opanowało go przekonanie, że tym razem nie będzie mógł wyjść, uciec się do zwykłego rozwiązania. Słabł coraz bardziej, ledwie widział, co się wokoło dzieje; czekał, co nastąpi. Przyszło mu na myśl, aby się modlić najprościej — imieniem Jezus, i przy Nim trwać. A wtedy w ostatniej chwili zauważył, iż omija go podawana wśród celebransów patena z Bożym Ciałem, bo kapłan z lewej strony, nie widząc u niego żadnej reakcji, przekazywał patenę kolejnemu. Zdążył jeszcze sięgnąć po Ciało Pańskie, potem Je przyjąć. I to wreszcie przywróciło mu siły; nastąpiło przesilenie. Znalazł inne wyjście. Przekonał się doświadczalnie, że w chwili słabnięcia wcale nie musi sam wychodzić, ale wystarczy, że pozostanie przy Tym, który Jest — i ciągle przybliża się jako Przychodzący.

To było jakby przeżycie śmierci, przejście przez nią do nowego życia. W ostatniej chwili życia na ziemi będzie podobnie: sami niczego nie możemy tutaj uczynić poza jednym — przyjęciem, że nie przestaje działać On, Przychodzący... Doświadczenie dopełniło się później podczas zanurzenia w źródle wody, trwałym znaku Niepokalanej w Lourdes. Pielgrzym nie modlił się o uzdrowienie, tylko o odrodzenie — w tajemnicy Początku, Mądrości i Miłości. Tym pragnieniem obecnie żyje. Co dalej — okaże się na dalszej drodze, gdy ciągle początkujący pielgrzym ujrzy jeszcze bliżej koniec — i nowy początek.

 

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama