Nie bójmy się stawiania wymagań

Fragmenty książki "Mężczyzną i kobietą stworzył ich", poświęconej seksualności osób niepełnosprawnych intelektualnie

Żyjemy w społeczeństwie, w którym wiele osób obawia się stawiania wymagań, z jakimi nieuchronnie wiąże się każdy proces wychowawczy. Dają się słyszeć głosy, że trzeba okazać tolerancję i pozwolić, aby każdy swobodnie realizował swoje potrzeby, działał według własnych pomysłów na życie i instynktów. Z drugiej zaś strony, wielu wychowawców i nauczycieli nie potrafi mądrze, konsekwentnie i z miłością, egzekwować stawianych przez siebie wymagań. Być może lękają się nadużywać swej władzy, ponieważ sami — w swoim czasie — padli ofiarą autorytarnego systemu wychowania, który nie nauczył ich, jak żyć samodzielnie i brać na siebie odpowiedzialność za popełnione czyny.

Proces wychowawczy zakłada, że wychowawca posiada wyczucie i umiejętność stawiania ograniczeń. Wie, że trzeba zabronić picia alkoholu osobie, która ma skłonności do alkoholizmu. Że trzeba zabronić osobie niepełnosprawnej jazdy na rowerze, jeśli istnieje poważne ryzyko, że osoba ta na kogoś najedzie lub spowoduje poważny wypadek. Zabronić niepełnosprawnej kobiecie samotnych wędrówek po okolicy, jeśli tym samym miałaby się narazić na niebezpieczeństwo. Naszym obowiązkiem jest zabronić silniejszemu bicia lub wykorzystywania słabszych od siebie. Musimy też robić wszystko, by nie pozwolić osobie popaść w depresję, zamknąć się za wewnętrznym murem, uciec w krainę urojeń i fantazji. Musimy doprowadzić ją do takiego punktu, w którym będzie zdolna odkryć piękno i źródło życia.

Kolejny przykład: jeśli związek pomiędzy niepełnosprawnymi intelektualnie kobietą i mężczyzną ogranicza się jedynie do stosunku seksualnego, jeśli partnerów nie łączy prawdziwa przyjaźń, jeśli relacja, w której trwają, nie przyczynia się do rozwoju każdego z nich, lecz przeciwnie: prowadzi do nowych form zniewolenia i nie pozwala im osiągnąć pełni człowieczeństwa, wówczas musimy zebrać się na odwagę i uzmysłowić im, że nie są na dobrej drodze i pomóc im zerwać toksyczny związek. Udzielenie im przyzwolenia na trwanie w nim, oznaczałoby z naszej strony brak szacunku i wiary w ich zdolność do życia w prawdziwej wolności.

Często jednak trzeba dać ludziom niezbędną przestrzeń, aby mogli na własnej skórze doświadczyć lekcji, jakie niesie życie — nawet jeśli doświadczenia te miałyby przysporzyć im cierpień. Dla niektórych osób jedynie doznana porażka stanie się pretekstem do nawiązania rzeczywistego dialogu, do wkroczenia na drogę rozwoju. Nie sposób dojrzewać do większej miłości, jeśli po drodze nie byłoby miejsca na pomyłki. W przypowieści o synu marnotrawnym, przytoczonej w Ewangelii według świętego Łukasza, ojciec pozwala swojemu synowi odejść, mimo iż wie, że dziecko prawdopodobnie popełni same głupstwa. Wszyscy karmią się iluzjami. Niektórzy sądzą, że zjedli wszystkie rozumy, inni, że nic im nie grozi, a nawet jeśli, to i tak sami zdołają wydostać się z opresji. Są głusi na rady osób z większym doświadczeniem. Takie osoby po prostu muszą się sparzyć, muszą doznać rozczarowania i poznać smak porażki. Niestety w przypadku osób niepełnosprawnych ta metoda wychowawcza jest absolutnie niewskazana, zwłaszcza wtedy, gdy mamy do czynienia z alkoholem, narkotykami, przemocą i praktykami seksualnymi. Nie możemy dopuścić do tego, aby osoba zniszczyła siebie lub innych. W takiej sytuacji zawsze należy mądrze przeanalizować istniejące ryzyko. Freud bardzo często odnosił się do różnego rodzaju „tabu”. W jego czasach uczono religii opartej na strachu. Jeśli ktoś nie umiał bądź nie chciał się podporządkować panującemu prawu, był wykluczany ze wspólnoty lub też — w zależności od obowiązującej doktryny — „narażał się na piekło”. Takie stawianie sprawy doprowadzało ludzi do nerwic. A przecież religia Jezusa jest religią miłosierdzia. Jezus przyszedł na świat nie dla sprawiedliwych, lecz dla grzeszników. Pragnie życia, a nie śmierci. Dla chrześcijanina zakaz to nie „tabu”. Tabu wywołuje strach, natomiast miłość i wybaczenie usuwa lęk. Zakaz to tylko wskazanie drogi, jeden z elementów procesu wychowania, pomoc w odnalezieniu prawdziwego wyzwolenia. Pamiętajmy jednak, że wydając zakazy bez jednoczesnego wskazania właściwego kierunku postępowania, bez nawiązywania rzeczywistego dialogu, niszczymy osobę, bowiem może się okazać, że nie mając sił i motywacji do poznania rzeczywistych pobudek naszego postępowania, będzie chciała przekroczyć nasz zakaz.


opr. aw/aw

 

 

Nie bójmy się stawiania wymagań
Jean Vanier
Mężczyzną i kobietą
stworzył ich


Wydawnictwo Święty Wojciech 2010
wybrane fragmenty:

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama