Lektura Ewangelii Markowej zostaje w dzisiejszą niedzielę przerwana, by zrobić miejsce na fragment z Ewangelii Jana. Chociaż każdy Ewangelista opisuje rozmnożenia chleba przez Jezusa, to jednak opowiadanie Janowe zawiera kilka bardzo oryginalnych elementów, nad którymi warto się zatrzymać. Należy najpierw zwrócić uwagę na fakt, ze Jezus dostrzega ludzki głód i że go nie bagatelizuje. Nie sposób także nie zauważyć, że Jezus nie chce dokonać cudu z pominięciem tego, co Jego uczniowie są w stanie zdziałać o własnych siłach. I chociaż jest to oczywiste, że środki, jakimi dysponują Apostołowie, są w stosunku do potrzeb śmiesznie małe, nie zostają one pominięte, ani pomniejszone. Jezus wręcz posługuje się nimi dla dokonania cudu, chociaż równie dobrze mógłby zrealizować go bez ich udziału.
Wydarzenie to odsłania głęboką prawdę dotyczącą działania Boga w życiu człowieka. W opisie Janowym nie chodzi jedynie o zwyczajny głód chleba, jakkolwiek rzeczywiste zaspokojenie tej podstawowej potrzeby jest w istocie kluczowe. Chodzi raczej o głębszy głód, który odzywa się w człowieku, gdy tylko zaspokoi podstawowy głód chleba. Chodzi o głód sensu, o głód dogłębnego spełnienia, po prostu – o głód ostatecznego szczęścia, czyli zbawienia. Pragnienie Boga tkwi na dnie wszystkich innych ludzkich cielesnych i duchowych pragnień. Także sposób, w jaki Jezus zaspokaja ten głód, jest bardzo podobny do tego opisanego w scenie rozmnożenia chleba. Bóg docenia ludzki wysiłek, to, co człowiek sam może uczynić i dać. Nie tylko nie odrzuca tego „niewiele”, co człowiek może dać i uczynić, ale wręcz się tego domaga, aby móc to pomnożyć, dając ostatecznie obfitość i pełnię, której człowiek o własnych siłach nigdy by nie osiągnął. Obydwa te działania muszą się spotkać. Z jednej strony łaska Boża, bez której ten najgłębszy ludzki głód pozostanie na zawsze niezaspokojony, niezależnie od nagromadzenia środków i przeżyć, które mogą dać człowiekowi chwilową satysfakcję. Z drugiej zaś strony duchowy wysiłek człowieka, dzięki któremu Boża moc przestaje być jedynie daleką obietnicą, a staje się rzeczywistością.