W dzisiejszej Ewangelii Pan Jezus przedstawia nam interpretację przypowieści o chwaście, która była czytana w ostatnią sobotę. Gospodarz zasiał zboże na polu, ale jego nieprzyjaciel „dosiał” chwast. Pan nie pozwala swoim robotnikom wyrywać chwastów, aby nie wyrządzić szkody rosnącemu zbożu. Każe czekać na żniwa i dopiero wtedy usunąć chwast. Jak każda przypowieść, może być odczytywana na różne sposoby, które wzajemnie się dopełniają. Jednak najważniejsza jest interpretacja, którą daje sam Autor przypowieści. A jest ona niepokojąca. Tak jak cała Ewangelia, bo aby znaleźć pokój w Chrystusie, najpierw powinniśmy odczuć niepokój.
W ostatnim czasie przyzwyczailiśmy się trochę do unikania niektórych trudnych tematów, które zawarte są w nauczaniu Pana Jezusa. Jednym z nich jest odpowiedzialność za nasze czyny i możliwość tego, co nazywamy potępieniem. To groźne pojęcie oznacza utratę szczęścia, którym jest przyjaźń z Bogiem. W skrajnej postaci oznacza utratę szczęścia na zawsze. Pan Jezus stawia sprawę radykalnie. Albo Jego Królestwo albo piec rozpalony. Co ciekawe, ci którzy wejdą do Królestwa będą jaśnieć jak słońce. A ono jest przecież ogniem, energią, dziś nawet astrofizycy używają metafory pieca, aby opisać procesy dziejące się na Słońcu. W liturgii słońce jest jednym z symboli Jezusa, który daje światło i ciepło. Zbawieni będą w tej Boskiej energii Miłości uczestniczyć. Kto jednak nie ma w sobie Miłości, nie będzie światłem i ciepłem, lecz spłonie. Co wybieram? Bo jeśli chodzi o życie wieczne, nie ma „trzeciej drogi” (proszę wyłączyć wszelkie skojarzenia z życiem politycznym, bo rozważamy o Bogu i Jego wieczności)
W słowach Pana Jezusa jest jeszcze coś niepokojącego. Gdy mówi o ziarnie chwastu, wyraźnie zaznacza, że nie chodzi tylko o zgorszenia, a więc grzechy, ale również o tych, którzy w tych zgorszeniach uczestniczą. Może nam się to wydawać sprzeczne z Jego nauczaniem o nieprzebranym miłosierdziu Boga i ludzkiej wolności. Czyżbyśmy nie mieli żadnego wpływu na nasz los? Czyżby rację miał Kalwin ze swoją mroczną teorią przeznaczenia, według której Bóg stwarza niektórych ludzi tylko po to, aby ich potępić? Kto naprawdę słucha słów naszego Pana, ten będzie szukał rozwiązania tej zagadki w Jego słowach, a nie prawniczych konstrukcjach teologa z Genewy. Kochający Bóg nie stworzył żadnego człowieka, aby oddać go od początku i na zawsze w moc złego Ducha. Diabeł zaś nie jest Bogiem, lecz zbuntowanym stworzeniem Boga.
Jest jednak faktem, że po grzechu pierworodnym, każdy człowiek, choć powołany do świętości, jest w mocy „władcy tego świata”. Chrystus przychodzi po to, aby nas spod władzy tego uzurpatora wyrwać. Do nas należy odpowiedź. Każdy z nas na wejściu jest złym ziarnem, a raczej zepsutym, czy jak kto woli zmutowanym genetycznie. Św. Josemaria użył kiedyś metafory, że Chrystus siejąc ziarno, bierze je w swoją skrwawioną dłoń. W Jego dłoni staje się ono najczystszą pszenicą. Czy pozwolę, aby Jego krew, Jego miłość mnie „nasączyła”? Wtedy staję się dzieckiem Bożym. Każdy, kto przyjął łaskę uświęcającą i w niej trwa jest „synem Królestwa”. Wierzymy, że również i ci, którzy nie ze swej winy nie przyjęli łaski wiary, ale szukają Boga szczerym sercem, będą mieli możliwość stać się dobrym ziarnem. Kto łaskę odrzucił, zmarnował, póki żyje może nawrócić się, pozwalając, aby Chrystus wziął go w swoją dłoń. Nie zmienia to bolesnej prawdy, że z naszego wyboru możemy stać się chwastem. Pan Jezus ostrzega nas w dzisiejszej Ewangelii przed tym krótkowzrocznym i głupim wyborem.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.