Każda matka, poruszona miłością do swoich dzieci, pragnie dla nich jak najlepiej. Nie dziwi nas więc zachowanie matki Jakuba i Jana, która chce zapewnić swoim synom prestiżowe miejsce u boku Jezusa. Ta kobieta reprezentuje każdego z nas. Czy i my nie pragnęlibyśmy zasiąść na zaszczytnym miejscu po prawicy lub lewicy Chrystusa w Jego królestwie?
Oczywiście, jest to możliwe! Jednak często nie zdajemy sobie sprawy, o co prosimy. Nie ma sukcesu bez wysiłku i wyrzeczeń. Zanim Chrystus zasiądzie w swojej chwale, musi przejść przez śmierć. Nie ma zmartwychwstania bez wcześniejszej śmierci. Podążając za Chrystusem w kierunku Jego królestwa, musimy przejść przez codzienne umieranie starego człowieka w nas, aby nowy człowiek, ukształtowany na podobieństwo Chrystusa, mógł w nas wzrastać i się doskonalić.
Droga ta jest prosta, ale niewielu chce nią podążać. „Kto chce być pierwszy, niech stanie się ostatnim i sługą wszystkich”. To bardzo przejrzysta zasada. Co jednak stoi na przeszkodzie, że tak trudno nam nią kroczyć? Jesteśmy niecierpliwi jak rozkapryszone dzieci, chcemy natychmiast otrzymać wszystko, co sobie wymarzymy, nie bacząc na konsekwencje. Uczmy się systematycznej pracy i cierpliwego czekania na jej efekty. Pracujmy nad sobą, stając się coraz mniej panami, a coraz bardziej sługami. Zejdźmy z pierwszych zaszczytnych miejsc i uczmy się zajmować te najniższe, aby w stosownej chwili Bóg nas wywyższył i posadził na tronie swojej chwały. Pan bowiem pokornych wywyższa, a pysznych strąca z tronów chwały.