Tajemnice pustyni - Wprowadzenie (Angelo Bertani)

Fragmenty książki "Tajemnice pustyni", przekład - Andrzej Wojnowski

Tajemnice pustyni - Wprowadzenie (Angelo Bertani)

Tytuł oryginału - Nel deserto sboccia l'amore
© edizioni san paolo s.r.l., 1998 Piazza Soncino, 5 20092 Cinisello Balsamo (Milano), Italia
© Wydawnictwo WAM, Kraków 2002
Przekład Andrzej Wojnowski, Redakcja Ryszard Dudek
ISBN 83-7097-717-0
nihil obstat. Prowincja Polski Południowej
Towarzystwa Jezusowego, ks. Adam Żak SJ, prowincjał,
Kraków 3 kwietnia 2001 r., l. dz. 58/01



WPROWADZENIE

Prorocy tak naprawdę mieli do powiedzenia to jedno: „Nawróćcie się, zmieńcie wasze życie!” Dla mnie Carlo Carretto jest właśnie prorokiem, człowiekiem metanoi, zmiany sposobu myślenia. Jest brat Carlo człowiekiem nawrócenia przede wszystkim dlatego, że sam nawrócenie przeżył. Nie należał do tych, którzy prawdę odkrywają raz na zawsze i sądzą, że są nią napełnieni w sposób ostateczny: Carretto całe swe życie przeżył jako drogę nawrócenia.

Miał jednak to szczęście i ten dar, że na każdym etapie znajdował radość towarzyszącą osiągnięciu celu, nawet pośród trudnych doświadczeń.

Przejście Boga i „powołanie” od Niego odczuł po raz pierwszy, gdy miał lat osiemnaście; zaczynał wtedy pracę nauczyciela. Po raz drugi — w wieku lat trzydziestu trzech, gdy wszystkie swe siły miał oddać młodzieży z Akcji Katolickiej. Wreszcie w pięćdziesiątym czwartym roku życia przyszedł czas radykalnego wyboru, czas pustyni. Potem była Algieria, Marsylia, Sardynia, wreszcie Spello.

Jest Carretto człowiekiem nawrócenia także dlatego, że wiele osób nakłonił do zmiany sposobu myślenia i życia i do refleksji. Nie dokonywał podbojów — posiadał dar słowa, ale również dar słuchania, także przedstawiania myśli i kreślenia obrazów, które wnikały w serca
wcześniej, nim dosięgły umysłu. Posiadał też zdumiewający dar ciągłej gotowości i rozeznawania. Przypomina mi się pewien człowiek potrzebujący pomocy: niektórzy darzyli go radą i uśmiechem, a Carretto po prostu go zabrał, by żyć z nim razem i darzyć go zaufaniem i odpowiedzialnością, które całkowicie go przemieniły.

Carlo to jeden z tych ludzi, którzy nakłonili mnie do dokonania rewizji moich wyobrażeń. Jako dorastający chłopiec nie miałem zbyt wielkiej sympatii do tego, co pisał, były to bowiem teksty przeładowane obrazami i zbyt emocjonalne; wydawały mi się bliskie retoryki, zbyt natrętne dla tych, którzy sprawy sumienia pragną zachować tylko dla siebie. W jego aktywizmie wyczuwałem
coś z postawy „czerwonych beretów” i idei krzyżowców, to zaś napawało mnie lękiem. Wreszcie ten jego „nadzwyczajny” wybór, jakim była pustynia, odebrałem jako ucieczkę, chęć wyłączenia się. Mówiłem wtedy, że nie tak się postępuje, że trzeba stawić czoło rzeczywistości.

Tymczasem Listy z pustyni, które przejrzałem mając lat osiemnaście, zaciekawiły mnie i coś we mnie poruszyły. Choć zbyt wiele było w nich, według mnie, intymnych zwierzeń i literackości, to mimo wszystko nie brakowało tego, co zasadnicze: oderwania od form zewnętrznych i zakorzenienia w czystej tylko wierze, pełnego oddania się Panu. Może właśnie dzięki tym jego stronicom doszedłem później nie tylko do mądrych i spokojnych, choć jednocześnie pełnych żarliwości rozważań René Voillaume'a, ale także do modlitwy innego brata, również Karola, Karola de Foucauld: „Ojcze mój, Tobie się powierzam...”.

Rozważanie i wymawianie tych słów na modlitwie stało się dla mnie jednym z doświadczeń najgłębszych i zarazem wyzwalających. Było to doświadczenie religijne, jeśli uważać za nie metanoję prawdziwą, integralną, bo obejmującą całą osobę: jej psychikę, emocjonalność, hierarchię wartości.

Otóż Carretto oznaczał dla mnie możliwość wyjścia z pewnego rodzaju intelektualizmu, którego jednak nie musiałem się wyrzekać. Działo się tak dlatego, że jego wiara, ale i pewien rodzaj teologii negatywnej, wyczucie ograniczeń (jesteśmy tylko promykami światła, możemy najwyżej coś przekazać, ale i to w sposób niedoskonały i z opóźnieniem; łatwiej nam przerwać dopływ energii, zerwać jedność...) wspierały pokorę, a nie irracjonalizm, choć tak często pojawia się on w naszej „granicznej” apologetyce.

Potem ujrzałem go osobiście w roku 1970, na zakończenie pierwszego zgromadzenia nowej Akcji Katolickiej, tak różnej od tej, którą wcześniej on sam kierował. Rozumiał jednak, że ta nowa może być lepsza, bardziej dostosowana do naszych czasów. Okazał swój zapał, pełne przekonania poparcie dla wyboru religijnego, którego dokonali Vittorio Bachelet i biskup Franco Costa. Natomiast młodym, którzy go słuchali, przekazał takie świadectwo: „Gdybym miał zaczynać od nowa, zacząłbym znów od Akcji Katolickiej”.

Później poznałem go lepiej i spotykałem wiele razy; czytałem też, i to nie raz, wiele stron, które napisał. W latach osiemdziesiątych był nadal gorąco związany z Akcją Katolicką, której przewodniczył wówczas Alberto Monticone; dodawał mu otuchy, zwłaszcza w trudnych momentach. Napisał też coś w rodzaju listu otwartego do Papieża i biskupów, broniąc doświadczenia, w którym dostrzegał oznaki metanoi.

W ten sposób powoli dochodziłem do wniosku, że nie pozostaje mi nic innego jak wyrazić skruchę i zawstydzenie z powodu wszystkich moich nacechowanych intelektualizmem uprzedzeń sprzed wielu lat. A w końcu przyszło mi zastanowić się nad znaczeniem obecności i bogactwa nauczania brata Karola dla Kościoła włoskiego. Nie powiem z pewnością niczego nowego, przedstawiając go w tych kilku słowach: był człowiekiem świeckim, ale zarazem mistykiem, którego cechowała wolność proroka. Słowem najważniejszym jest tu słowo „mistyk”, pod którym chciałbym rozumieć wymiar wewnętrzny i duchowy; prawdziwą, szczerą i pełną radości rozmowę z Bogiem; jednoczesne doświadczanie transcendencji i immanencji Boga w historii własnej i całego kosmosu.

W mym sercu pozostało wspomnienie wolności ducha i wolności słowa, z jaką przemawiał — nigdy w sposób drażniący czy polemiczny, nawet gdy reprezentował kierunek przeciwny niż inni. Cierpiał wiele, gdy wyrazić musiał swój sprzeciw, ale w końcu czynił to z pogodą ducha, po długiej modlitwie przed Panem.

Jego wolność rodziła się z miłości do Boga i braci. Sądzę, że to właśnie jako naukę pozostawił współczesnemu Kościołowi, któremu, jak zawsze, grozi pokusa władzy, przyzwyczajeń, powierzchowności, biurokracji... Dobroci Bożej Opatrzności zawdzięczamy na szczęście to, że wspólnocie chrześcijan aplikuje Ona potężne antidotum na te diabelskie uroki, a najsilniejszym z nich jest świadectwo człowieka wierzącego — wolnego i wiernego Chrystusowi.

Ojciec Balducci, ale także Turoldo i Dossetti stwierdzali, że epoka chrześcijańska zbliża się do swego kresu, że jest doświadczeniem historycznym, które przeminęło, a nawet może być czymś dwuznacznym i szkodliwym, gdyby chciało się je kontynuować. Carretto, który organi-zował i oglądał tłumy na placu Świętego Piotra, i zna tę sprawę dobrze, sugeruje nam drogę pustyni.

Na algierskiej Saharze, mając w sobie ducha franciszkańskiego, odnowionego stosownie do potrzeb naszych czasów, brat Karol doświadczył tego, co jest zasadnicze: wiary czystej, w całej jej nagości. Ukazuje ją nam jako odpowiedź na problemy współczesnego świata, i za to jesteśmy mu wdzięczni. A szczególnie zaś za to, że w swych gorących słowach, jak i poprzez swe tak przejrzyste życie powiedział, że wiara jest miłością.

Jeśli mógłbym dać jakąś radę przyjaciołom, szczęśliwym czytelnikom tych stron, napisanych i zebranych z mądrością, to owa rada brzmiałaby następująco: każde słowo, które zechcecie przeczytać, potraktujcie jako wołanie o miłość. I równocześnie — lub w niektórych wypadkach — jako otwarcie ramion i serca, jako przyjęcie miłości. Czasami jest bowiem tak, że wzywamy i otrzymujemy miłość, ale bywa też, że przychodzi do nas niespodzianie, łaskawie, a wówczas jej przyjęcie wymaga od nas zdolności otwarcia się wobec niespodzianki. Kiedy indziej znowu my wzywamy, ale na nasze wołanie nikt nie odpowiada, przynajmniej w tym czasie: czasie milczenia Boga, kiedy to miłość pozornie jest nieobecna.

Również Carlo Carretto doświadczył tego i będzie dla nas, jeśli zajdzie taka potrzeba, przewodnikiem w tej niełatwej próbie, którą nasz Pan zachowuje zwykle dla swoich przyjaciół.

Angelo Bertani

INICJACJA CHRZEŚCIJAŃSKA - Spis treści
(strony w wyd. papierowym)
Wprowadzenie (Angelo Bertani) 5
Słownik11-111
Apostolat 
Ateizm 
Biblia 
Bitwa 
Błąd 
Błogosławieństwo 
Bogactwo 
Bóg 
Ból 
Brat 
Chrystus 
Chrzest 
Chrześcijanin 
Chrześcijaństwo 
Cierpienie 
Cnota 
Człowiek 
Człowiek świecki 
Czystość 
Dar 
Dobry 
Doskonałość 
Doświadczenie 
Duchowość 
Duch Święty 
Dusza 
Edukacja 
Egoizm 
Ekologia 
Ekumenizm 
Eucharystia 
Ewangelia 
Ewangelizacja 
Grzech 
Grzesznik 
Ideał 
PROJEKT ORATORIUM39
Kapłaństwo 
Katechizacja 
Katechizm 
Kobieta 
Kontemplacja 
Królestwo 
Kryzys 
Kultura religijna 
Liturgia 
Łagodność 
Mały 
Maryja 
Mądrość 
Miejsce 
Miłosierdzie 
Miłość 
Modlić się 
Modlitwa 
Nadzieja 
Narkotyki 
Nawrócenie 
Nieprzyjaciel 
Oczekiwanie 
Odkupienie 
Ofiara 
Optymizm 
Plan 
Pokora 
Pokój 
Polecenie 
Posłuszeństwo 
Powołanie 
Prawo 
Projekt 
Proroctwo 
Prosić 
Przebaczenie 
Przebaczyć 
Przemoc 
Przeszkoda 
Przyjaciel 
Przyjemność 
Przypadek 
Pustynia 
Pycha 
Reguła 
Rodzina 
Rozproszenie 
Rozwiązanie 
Różaniec 
Ruch 
Rzeczywistość 
Sakrament 
Sąd 
Serce 
Siła 
Smutek 
Spełnienie 
Spotkanie 
Sprawiedliwość 
Stworzenie 
Sumienie 
Szczęście 
Śmierć 
Świętość 
Święty 
Tajemnica 
Trud 
Trudności 
Ubogi 
Ubóstwo 
Ufność 
Umartwienie 
ZMIANA I TRWAŁOŚĆ97
Walka 
Wcielenie 
Wiara 
Wiarygodność 
Wiedza 
Wierzyć 
Wola 
Wolność 
Wspólnota 
Wyjście 
Wysiłek 
Zadziwienie 
Zawierzyć 
Zło 
Życie 
Życie chrześcijańskie 
Życie wieczne 
WYWIAD Z CARLEM CARRETTO113
Wykaz skrótów 118

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama