Tom trzeci serii wydawniczej poświęconej dorobkowi Ignacego Posadzego - fragmenty (Tajemnica Maryi)
[Konferencja wygłoszona na dniu skupienia przed rozpoczęciem
Roku Maryjnego]
Źródło: Archiwum Postulatora
Acta P. Ignatii Posadzy SChr. Konferencje
Vol. IX — Maryja, s. 21-25
Zdobyć świętość to powołanie twoje. Do tego muszą zmierzać wszystkie myśli, słowa i uczynki, wszystkie twoje cierpienia i poczynania; inaczej sprzeciwisz się Bogu i nie uczynisz nic, ku czemu cię stworzył i dlaczego cię utrzymuje.
Środki prowadzące do świętości są wszystkim znane. Wszak znajdujemy je w Ewangelii, wyjaśniają je mistrzowie życia duchownego, a święci w czyn wprowadzają; są one niezbędne dla wszystkich, którzy chcą dojść do doskonałości. Oto one: pokora serca, modlitwa nieustanna, umartwienie powszechne, zdanie się na Opatrzność i zgodność z wolą Bożą. Chcąc jednakże dobrze użyć tych środków uświęcenia, potrzeba bezwzględnie łaski Bożej, a łaskę tę otrzymuje każdy w większym lub mniejszym stopniu. Taki środek istnieje, o nim właśnie chcę cię pouczyć, więc słuchaj: chcąc znaleźć łaskę u Boga, trzeba znaleźć Maryję.
Bóg wybrał Ją Skarbniczką, Zarządczynią i Szafarką wszelkich łask i „przez Jej ręce przechodzą (jak głosi św. Bernard) wszystkie łaski Ojca Przedwiecznego, wszystkie cnoty Jezusa Chrystusa i dary Ducha Świętego”. Maryja jest ową wielką „Formą Bożą”, uczynioną przez Ducha Świętego w tym celu, aby w Niej ukształtował się Bóg-Człowiek. Ktokolwiek więc zostaje wrzucony w tą formę i pozwala się Matce Najświętszej przetworzyć, otrzymuje podobieństwo rysów Jezusa Chrystusa, prawdziwego Boga.
Oddać Jej duszę i ciało. Przy tym trzeba pamiętać, że przez najdoskonalsze nabożeństwo składamy w ofierze przez ręce Maryi wszystko, co dusza nasza ma najdroższego, a czego nie żąda zwykle żadne zgromadzenie zakonne od swoich członków — prawo rozporządzania wartością swoich modłów, umartwień i zadośćuczynień. Przez tę ofiarę przenosimy nasze prawo zupełnego rozporządzania na Matkę Boską ku większej chwale Bożej, wierząc niewzruszenie, że Ona potrafi to najlepiej uczynić. Oddajemy Matce Najświętszej całą wartość zadośćuczynienia i przebłagania wszystkich dobrych uczynków swoich. Wolno Maryi przydzielić je jakiejś duszy w czyśćcu lub biednemu grzesznikowi dla jego nawrócenia. Również składamy zasługi nasze w ręce Maryi, by je strzegła, powiększała i doskonaliła.
Poświęcić się przez Maryję Jezusowi niczym innym nie jest, jak złożyć w Jego ręce nasze dobre uczynki. Nam się wydają one dobrymi, są jednak bardzo często splamione i niegodne Boga, „przed którego obliczem nawet gwiazdy nie są czyste”. Prośmy dobrą Matkę, aby przyjęła nasz dar ubogi, oczyściła go, uświęciła i uświetniła tak, by stał się godny Boga. Wszystkie nasze zasługi za małą mają wartość, by zdolne były wysłużyć nam przyjaźń i łaskę Boga, naszego Ojca.
Wyobraź sobie biednego wieśniaka, który rolę wynajął u króla i ma zapłacić czynsz dzierżawny. A nie ma nic, tylko robaczywe jabłko? Jak sądzisz, co uczyniłby ów biedak, gdy na szczęście miał względy królowej, a był mądrym? Królowa, która mu sprzyja, a przy tym cieszy się poważaniem króla, czy nie usunie z wieśniaczego jabłka części robaczywej i zepsutej? Czyż nie złoży je wśród kwiatów na złotej szali? Król zaś przyjmie ten dar z rąk królowej, sprzyjającej biednemu chłopkowi. „Drobnostkę — mówi św. Bernard — chcesz ofiarować Bogu? Złóż ją w ręce Maryi, jeśli nie chcesz doznać odmowy”.
Od początku młodzi klerycy i bracia oddawali się Matce Najświętszej w charakterze sług i niewolników. Od tego czasu datuje się osobny akt ofiarowania się Matce Najświętszej. Akt ten ponawiany jest po dziś dzień w każdą sobotę. Ku czci Królowej i Matki Towarzystwa stanął okazały pomnik w parku domu macierzystego w Potulicach. U jego stóp odbywały się rzewne uroczystości Maryjne. Tutaj w ciche wieczory majowe nowicjusze wygłaszali kolejno przemówienia na cześć Królowej i Matki Towarzystwa. Zdaje się, że nasza Królowa i Matka z radością przyjmowała te pierwociny czci synowskiej i oddania.
Nasza Niebieska Królowa i Matka czułą opieką otaczała to swoje Towarzystwo. Początki każdego zgromadzenia bywają trudne. I nasza droga była zasłana kolcami i cierniem. Maryja była jedyną Pocieszycielką i ukojeniem w różnych niepowodzeniach na drodze urabiania i kształtowania charakterów. Ona z braku wychowawców była Mistrzynią życia duchownego w potulickim ustroniu. Ona była Matką dobrej rady na rozstajach, w wątpliwościach, kiedy nie było jeszcze Rady Generalnej i wytrawnych doradców. Ona była Wspomożycielką i Szafarką w troskach i kłopotach materialnych. Ona była natchnieniem ofiarodawcom, którzy w najtrudniejszych chwilach spieszyli nam z pomocą.
Trzeba być natchnionym poetą, by móc wyśpiewać wszystkie dowody królewskiej i matczynej opieki Matki Najświętszej nad młodym Towarzystwem.
Pius XII w radiowym przemówieniu z 12 II 1952 r. przypomina Rzymianom, że Matka Najświętsza królująca z prastarego cudownego obrazu w bazylice Santa Maria Maggiore została w swoim czasie obdarzona tytułem Salus Populi Romani. Tytuł ten nadano Jej za pomoc, z którą spieszyła w chwilach, kiedy Rzymowi groziły klęski i niepowodzenia.
I Towarzystwo mogłoby nadać swojej Królowej i Matce podobny tytuł: Salus Societatis Christi. Zwłaszcza w czasie ostatniej burzy wojennej Matka Najświętsza uczyniła wszystko, aby ocalić to swoje Towarzystwo. Stawała wówczas Maryja u tronu Najwyższego i błagała o litość dla umiłowanego dzieła. Błagała, dopóki dla swego Towarzystwa nie wyjednała łaski wolności i powrotu do własnych domów zakonnych. Po ludzku bowiem biorąc, groziła nam zagłada. Było w czasie tej wojny 27 kapłanów, kleryków i braci zabitych, 50 przebywało w więzieniach i obozach koncentracyjnych. Odebrano nam wszystkie domy zakonne. Wszyscy członkowie byli w rozsypce.
A jednak, gdy wojna się skończyła, Towarzystwo skonsolidowało się w jednej chwili. Nawet dom w Poznaniu, znajdujący się w czasie walk o cytadelę w pierwszej linii frontowej, Matka Boża zachowała prawie nietknięty. Wówczas to jedna z gazet poznańskich napisała lakonicznie: „Wśród licznych spustoszeń na Ostrowiu Tumskim ocalały jedynie kościół Najświętszej Maryi Panny i gmach Seminarium Zagranicznego”.
Posłannictwem Towarzystwa to praca duszpasterska wśród wychodźców polskich. Ich dusze ratować, do Boga prowadzić to szczytna misja każdego Chrystusowca. Rozumiemy dobrze od samego początku, że [jest] apostolstwo wyjątkowo trudne. Toteż wychodźców polskich oddajemy opiece Matki Najświętszej. Opiekunce wychodźców polskich nadajemy tytuł „Królowej Wychodźstwa Polskiego”. Powstaje też osobne wezwanie: „Królowo Wychodźstwa Polskiego, módl się za nami i za braćmi naszymi na wychodźstwie”. Władze kościelne aprobują tę modlitwę. Wyposażają ją w odpust 300 dni. Odtąd tytuł „Królowa Wychodźstwa Polskiego” przyjmuje się powszechnie. Z modlitwą do Niej na ustach nasi kapłani rozpoczynają swoje prace na wychodźstwie. Za Jej przyczyną w duszach wychodźców dzieją się cuda miłosierdzia i łaski.
Nadanie Matce Najświętszej nowego tytułu „Królowej Towarzystwa Chrystusowego” będzie zarazem nowym tytułem do ufniejszego jeszcze liczenia na Królową nieba w naszych pracach apostolskich.
Realizacja Królestwa Bożego jest trudna, i to bardzo trudna. Żadna działalność ludzka, kulturalna czy społeczna nie da się porównać z pracami dla tego Królestwa. Bo to Królestwo nie jest z tego świata. Jakiegoż trzeba uduchowienia i znajomości prawd Bożych, by nie obliczać i planować po światowemu. Ileż trzeba wnikliwości, by postępować zgodnie z Tym, który powiedział: „Drogi moje nie są drogami waszymi, a myśli moje nie są myślami waszymi” [(Iz 55,8)]. Ileż potrzeba mieć w sobie ducha Bożego, by naprawdę budować, a nie psuć! Ileż trzeba roztropności i zrozumienia, by nie dokonywać czynów, które były magni passus sed extra via! [wielkimi krokami, lecz poza drogą].
W tym wszystkim potrzebujemy rady i pomocy. Potrzebujemy ręki Tej, która obok Króla jako Królowa najlepiej się zna na sprawach tego Królestwa. Ona była Królową i Mistrzynią Apostołów. Niech będzie Królową tych, którzy pragną być apostołami Chrystusa i Jego Królestwa. Niech będzie więc Królową Towarzystwa i wszystkich Chrystusowców.
Wiele narodów pragnęło sobie zapewnić królewską opiekę Niebieskiej Królowej. W chwilach wielkich doświadczeń ogłosiło Ją uroczyście swoją Królową. Została więc Matka Najświętsza ogłoszona Królową Węgier, Francji, Hiszpanii, Portugalii, Brazylii, Polski i wielu innych krajów. Odtąd w Litanii loretańskiej kraje te umieściły, za zgodą Stolicy Apostolskiej, [wezwanie] do swej Królewskiej Władczyni. To samo uczyniły różne zgromadzenia zakonne. Jest więc Matka Najświętsza „Królową Zakonu Serafickiego”, „Królową Zakonu Karmelitańskiego”, „Królową Towarzystwa Jezusowego”. Każdy z tych zakonów ma osobny formularz mszalny ułożony ku czci swej Królowej. Ma też wyznaczony osobny dzień, w którym obchodzi uroczyście Jej święto. Toteż nie dziw, że nasze Towarzystwo pragnie ogłosić w tym roku Matkę Najświętszą swoją Królową, że pragnie powierzyć się na zawsze Jej Królewskiej opiece.
W każdym zakonie cześć dla Matki Najświętszej zajmuje wybitne miejsce. W zakonach, które osiedlają się, a zwłaszcza powstają na polskiej ziemi, zaznacza się to jeszcze w sposób szczególniejszy. Wrodzona polskiej duszy miłość do Maryi urasta do nadzwyczajnych rozmiarów. Te wszystkie zakony, które przybywają do Polski — Benedyktyni, Cystersi, Bernardyni, Franciszkanie, w zetknięciu z klimatem Maryjnym naszego kraju nabierają intensywniejszego przywiązania do Maryi niż w innych krajach. Toć Franciszkanie polscy pod wodzą o. Kolbego tworzą najsilniejszy bastion ducha Maryjnego — Niepokalanów.
A już zakony i zgromadzenia, które powstają w naszym kraju, poświęcają się prawie wyłącznie służbie Maryi.
— W XVIII wieku powstają Marianie. Zakłada to zgromadzenie Stanisław Papczyński, wielki czciciel i miłośnik Maryi.
— Dla uczczenia Niepokalanego Poczęcia Marcelina Darowska zakłada Zgromadzenie Sióstr Niepokalanek.
— O. Honorat [Koźmiński] zakłada Zgromadzenie Sióstr Felicjanek. Ma ono na celu rozpowszechnienie kultu Niepokalanego Serca Maryi.
— Edmund Bojanowski zakłada nieco później Zgromadzenie Służebniczek Maryi. Zgromadzenie to rozrasta się niebawem w trzy wspaniałe gałęzie. Zgromadzenie liczbą członków przewyższa wszystkie inne zgromadzenia w Polsce. A skutki ich pracy podejmowanej w duchu Maryjnym? „Praca ich rodzi przedziwną obfitość zbawiennych owoców” — oświadcza Pius X w dekrecie pochwalnym wydanym dla zgromadzenia.
Jasny jest program Chrystusowego Królestwa. Kościół uroczyście go proklamuje na święto Chrystusa Króla. Jest to regnum veritatis et vitae, regnum sanctitatis et gratiae, regnum iustitiae, amoris et pacis. [Królestwo prawdy i życia, Królestwo świętości i łaski, Królestwo sprawiedliwości, miłości i pokoju]. Taki sam program proklamuje nasza Niebieska Królowa i Pani. Ten program musi odtąd jeszcze więcej obowiązywać w szeregach Towarzystwa.
Jeśli pragniemy być dobrymi synami Matki Najświętszej, musimy wprowadzić królowanie Jej Syna do serc naszych. Musimy stać się heroldami Jego i Jej Królestwa na wszystkich lądach świata. Musimy realizować program tego królestwa, jak go realizowali wielcy czciciele Matki Najświętszej. Jak go realizowali ci, którzy oddali się na Jej królewską służbę, którzy stali się Jej niewolnikami z miłości.
Takim był śp. Józef Miękus. Jego życie to wcielenie królewskiego programu Chrystusa — Króla i Królowej Chrystusowego Królestwa. Przez całe swoje życie zakonne był on entuzjastycznym czcicielem Matki Najświętszej. Według praktyki poleconej przez św. Ludwika Grignon de Montfort. Na łożu śmierci oświadczył, że starał się żyć według tego aktu i że nigdy nie przestał być niewolnikiem swej Niebieskiej Królowej.
W Fatimie Królowa nasza oświadczyła zupełnie jasno: „Jezus chce, abym była więcej miłowana od ludzi... Ten jest daleko od Chrystusa, który nie kocha pogłębiającą się stale miłością Jego Matki”. Te słowa są zarazem wskazówką i przestrogą równocześnie.
„Jezus chce, abym była więcej miłowana”. O takie poświęcenie prosi każdego Chrystusowca Matka Chrystusowa, Matka i Królowa nasza. Trzeba więc do Niej przychodzić jak do Matki. Nie wolno poprzestawać tylko na prostych słowach i choćby najbardziej okazałych ceremoniach. Nasza Królowa ofiaruje nam miłość gorętszą i potężniejszą niż wszystko, co moglibyśmy spotkać na ziemi. Miłość ku Maryi winna więc opanować nasze myśli i pamięć, wolę, serce, uczucia i czyny nasze. Za wielkim miłośnikiem Matki Bożej o. [Jeanem-Jakiem] Olierem przyrzekniemy naszej Matce i Królowej, że pełne miłości dla Niej będą oczy, ręce i serca nasze.
Na kanwie dziejów Towarzystwa przewija się jedna złota nić, która całej tkaninie daje początek i spaja wszystkie jej części. Tą złotą nicią to głęboka Maryjność dziejów Towarzystwa. Od naszej Królowej i Matki dzieje Towarzystwa biorą swój początek. Rozwijają się i wzrastają na Jej świętej służbie. Wspaniałomyślne było dotychczas królowanie Maryi w Towarzystwie. Królowanie iście macierzyńskie, pełne matczynej dobroci i troskliwości.
Toteż wpatrzeni w błogosławione rządy naszej Królowej nad Towarzystwem z radością wielką ogłaszamy Ją dzisiaj „Królową Towarzystwa Chrystusowego”. Wierzymy mocno, że Towarzystwo nasze wtedy tylko spełni swoje posłannictwo, jeśli wiernie trwać będzie w Jej królewskiej służbie. Przeto dziś ślubujemy naszej Królowej wierność, miłość oraz pełne i konsekwentne poddaństwo. „Ty zaś, Królowo i najczulsza Matko Towarzystwa naszego, potężną Twoją opieką ozłoć to Twoje Towarzystwo. Bądź zawsze jego schronieniem i niezwyciężoną obroną. Bądź mu puklerzem w czasie burz i prześladowania. Wyjednaj jego członkom świętość i żarliwość apostolską” (Akt ofiarowania).
Prośmy Ją, by pozostała naszą Królową teraz i na wieki.
[...]
Najświętsza Maryja Panna, jako Matka, wypełniła swój obowiązek macierzyński wobec nas. Każdy mógłby obwiesić Jej figurę dziesiątkami wot, tych widomych znaków łask, które w ciągu naszego życia otrzymaliśmy za Jej przyczyną. Zebrałoby się tam tyle wot, że miejsca na ścianie by nie starczyło. A czyśmy dotychczas wypełnili obowiązki synowskie wobec naszej najczulszej i najlepszej Matki?
Może i u nas za dużo jest czystego werbalizmu. Mówimy o Matce Najświętszej, o Jej roli i posłannictwie. Każde kazanie kończymy, nawiązując do Jej miłości. Lecz życie zadaje kłam naszym słowom. Nie promieniujemy Maryją na co dzień. Łatwo może nastąpić skrzywienie naszej maryjności. Łatwo o spłycenie tego, co święte, tego, co zawiera się w misterium. Jeśli nastąpi rutyna w naszym stosunku do Matki Bożej, nie będziemy już zdolni przeżywać Jej serdecznej bliskości.
Ten Rok Maryjny domagać się będzie od nas konfrontacji postawy życiowej z ideą Maryjną. To będzie jednym z zadań, jakie nam stawia R[ok] M[aryjny] — przywrócenie czystości naszemu duchowi Maryjnemu. Okres R[oku] M[aryjnego], który będzie właściwie jednym wielkim świętem Maryi, da nam okazję, by odnowić i pogłębić w sobie praktykę niewolnictwa.
W nowicjacie każdy z nas poświęcił się Matce Najświętszej. Może nie byliśmy do tego aktu przygotowani. Może to była tylko czcza formalność? A niewolnictwo to przecież wspaniała, dalekosiężna ofiara. Niewolnik wyróżnia się od innych bezustanną gotowością do spełnienia woli i życzeń tego, którego jest własnością. A przecież niewolnictwo to dynamizm, zdobywcza idea. Myśmy zobowiązali się traktować tę ideę na serio. Niestety, niewolnictwo nie jest przez nas przeżywane na co dzień. Nie jest włączone do splotu naszych osobistych spraw. Za każdą naszą modlitwą, za każdym aktem musi stać cała nasza osobowość.
Rozpoczęliście w tym roku prace nad samowychowaniem. Na Kongresie Zakonów w Rzymie akcentowano w wychowaniu tak silnie trójwarstwowość. Wychowuje się najpierw człowieka, a potem na tym człowieczeństwie, możliwie najpełniejszym, wychowuje się chrześcijanina, w końcu dopiero zakonnika. Wychować w sobie człowieka, rozwinąć w sobie pełne człowieczeństwo, ukształtować w sobie osobowość.
Maryja jest wzorem pełni człowieczeństwa i w pełni ukształtowanej osobowości. W postać Bogarodzicy wcielił Bóg najidealniejsze pierwiastki natury i łaski, jakby chciał powetować sobie porażkę, jaką poniósł przy stworzeniu pierwszej niewiasty. Wpatrywać się możemy w człowieczeństwo, utworzone z niewinności, słodyczy, jasności blasku.
Pojedziecie do domów waszych. Pojedziecie jako heroldowie Maryi, jako głosiciele Roku Maryjnego. Promieniujmy Maryją. Ludzie walczą, męczą się, biedują w atmosferze ponurego opuszczenia. Ludzie odczuwają niedosyt ciepła. Do ich życia musi wejść Maryja z swym gorejącym Sercem dobroci, słodyczy i wyrozumiałości. Ona im życie beznadziejne w radość i szczęście zamieni. Promieniujmy Jej Matczyną miłością. Własnym życiem świadczmy o tej uszczęśliwiającej prawdzie, że Maryja jest Matką.
„Niech nas raduje ta myśl błoga, ta myśl droga, Że Matką naszą jest Matka Boga...”
Chodźmy w obecności Maryi. Od apelu porannego do wieczornego raportu wszystko niech się odbywa w obecności Maryi. Z Maryją do tej świątyni na poranne godziny Boże, na rozmyślanie i uczestnictwo w bezkrwawej Ofierze Krzyżowej z Nią, o której mówi św. Jan, że „stała obok krzyża Matka Jego” (J 19,25). Z Maryją na wykłady prawdy Bożej z takim samym skupieniem jak Ona. „A Maryja wszystkie te słowa zachowywała, rozważając w sercu swoim” (Łk 2,19). Z Maryją łączyć się będziemy we wszystkich naszych pracach, przeciwieństwach, w pokusach i doświadczeniach.
Nie obawiajmy się przesady w naszym stosunku do Maryi. Naśladujmy Jezusa w Jego dziecięcej miłości do Jego Boskiej Matki. On dał nam przykład. „Dałem wam przykład, abyście jakom ja czynił i wy czynili”. Matka Najświętsza przede wszystkim jednak żąda od nas pokuty i modlitwy.
W dniu 5 VIII 1949 r. zjawiła się Matka Najświętsza w Montrealu w Kanadzie. O tym objawieniu dziś dużo się mówi na zachodzie. Zawiera ono wszystkie cechy autentyczności. I co powiedziała Matka Najświętsza swej służebnicy? „Zalecenia moje z Fatimy nie są zrozumiane ani wykonane. Mało tylko dusz kapłańskich i zakonnych wypełnia moje życzenia”. „Dusze zakonne, wy jesteście najwięcej odpowiedzialne za obecne zło na świecie. Gdyby dusze zakonne zdawały sobie sprawę, czym są i czym być powinny, świat nie byłby do tego stopnia zatwardziały”. „Dla uratowania świata potrzebny jest legion dusz zakonnych oddających się modlitwie i pokucie w duchu wynagrodzenia”. „Żądam serdecznej miłości bliźniego, zapomnienia o sobie we wszystkim dla wynagrodzenia za grzechy zmysłowości i samolubstwa”. „Żądam, by dusze zakonne odmawiały codziennie różaniec w duchu wynagrodzenia. By wszystkie modlitwy i pokuty były również podejmowane w tym duchu. Czasy są zbyt poważne, żeby żądać czego innego”.
Dzisiejszy dzień skupienia niech przeorze odpowiedzialnością nasze zakonne sumienia. Dziś niech się zrodzą postanowienia na ten Rok Maryjny. U Maryi pragniemy w tym Roku Maryjnym jeszcze więcej się rozmiłować.
A Ona z miłości miłością odpłaci. Za serce Sercem obdarzy. Ona będzie naszą najlepszą Wychowawczynią. Całe bogactwo uczuć wyleje na dusze nasze. Będzie gwarantką naszego uświęcenia, naszego szczęścia na ziemi i w wieczności.
„Kto mnie znajdzie, żywot ma, Temu Syn zbawienie da”.
opr. ab/ab