Komentarz do liturgii słowa

« » Wrzesień 2022
N P W Ś C P S
28 29 30 31 1 2 3
4 5 6 7 8 9 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 1
2 3 4 5 6 7 8
  • Inny Kalendarz

Niedziela 4 września 2022

ks. Antoni Bartoszek

Nienawidzić bliskich, by ich lepiej kochać

Brzmi to szaleńczo i skrajnie paradoksalnie. Jezus wypowiada dziś słowa, które rzeczywiście mogą odstraszyć: „Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem”. Wezwanie to wydaje się być w całkowitej sprzeczności nie tylko ze zwykłą etyką życia codziennego, ale i z Bożymi przykazaniami: „Czcij ojca swego i matkę swoją” czy też „miłuj bliźniego swego jak siebie samego”, zresztą przypomnianymi przez samego Jezusa w innym miejscu.

Słowa z dzisiejszej Ewangelii są wyostrzoną wersją pierwszego przykazania Bożego: „nie będziesz miała bogów cudzych przede mną”. Nikt ani nic nie może być naszym bożkiem: nawet osoba, którą najbardziej kochamy, nawet własne zdrowie. Słowa Jezusa z Ewangelii są też przypomnieniem pierwszego przykazania miłości: „będziesz miłował Pana Boga swego, z całego serca swego, z całej duszy swojej i ze wszystkich sił swoich”. Przykazanie to potwierdzone przez Jezusa wywodzi się ze Starego Testamentu i było częścią najważniejszej modlitwy Izraelitów, rozpoczynającej się od słów: „Słuchaj, Izraelu, Pan jest naszym Bogiem – Panem jedynym. Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich sił swoich. Niech pozostaną w twym sercu te słowa, które ja ci dziś nakazuję”. Jezus w dzisiejszej Ewangelii wypowiada słowa jako Syn Boży i wzywa do tego, by stać się Jego uczniem. A stać się uczniem Syna Bożego to Jego samego uznać za najwyższą wartość, za jedynego Pana i Zbawiciela. Wszystkie inne wartości mają charakter drugorzędny. 

Życie – to przede wszystkim zadania do wykonania, to obowiązki wynikające z powołania, to także różnego rodzaju cierpienia, choroby. Jezus mówi dziś: „Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem”. On pragnie, by całość trudu życiowego odnosić do Niego. W życiu bez Jezusa obowiązki życiowe i cierpienia to zwykłe trudy, z którymi trzeba się zmierzyć. W życiu z Jezusem – obowiązki życiowe i cierpienia to krzyż. Jaka jest różnica między tymi postawami? Że myśl o krzyżu jeszcze bardziej wiąże mnie z Jezusem i sprawia, iż moje życiowe doświadczenia Jemu powierzam.

Na koniec dzisiejszej Ewangelii Jezus dodaje słowa, stawiając jakby kropkę nad „i”: „nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem”. Jednym słowem: wszystko, czym żyję, kogo spotykam, czego doświadczam, co posiadam – to wszystko powinienem odnosić do Jezusa. I nie może być inaczej. Przecież Jezus jest naszym Panem, Bogiem i Zbawicielem.

Całkowite i bez reszty zawierzenie Bogu nie oznacza wyłączenia własnego rozumu. Rozum otrzymaliśmy od Boga i mamy go, by się nim posługiwać, by myśleć logicznie, z przesłanek wyprowadzać wnioski. I tego dotyczy druga część dzisiejszej Ewangelii: dwie krótkie przypowieści, które opowiada Pan Jezus. Pierwsza odnosi się do życia osobistego i rodzinnego i mówi o planach budowy wieży, być może wieży w winnicy. Druga – dotyczy życia społeczno-politycznego i mówi o planach wojennych. A w planowaniu (i tym osobistym i społecznym) ważne jest obliczenie wydatków, własnych możliwości i zdolności. Jednym słowem potrzebny jest namysł i życiowa mądrość oraz roztropność. Chwilowe porywy serca, zmienne emocje – nie służą ani własnemu rozwojowi, ani społecznemu. Także w podejściu do wiary: wiara wypełnia całe wnętrze człowieka. Nie jest ona sprawą jedynie uczuć, wypełnia rozumność oraz wzmacnia wolę.

W chrześcijaństwie liczą się wiara i rozum; fides et ratio. Pełnia wiary i całkowite oddanie się Bogu, czego wymaga dziś Jezus od swoich uczniów, nie oznaczają rezygnacji z używania rozumu czy woli. Wręcz przeciwnie: wiara oświeca rozum oraz wzmacnia wolę. Jeśli życie zbudujemy na wierze, to będziemy wiedzieli, jak właściwie miłować ojca i matkę, żonę, męża i dzieci, braci i siostry, nadto i siebie samego.

A co znaczy właściwie miłować? Właściwie miłować to wiernie i długodystansowo realizować dobro względem drugiego, z wykorzystaniem własnych życiowych zdolności i możliwości. Właściwie miłować to porządkować własne emocje. Owszem pozytywne uczucia pomagają w miłości, ale nie ułatwia jej realizacji zmienność i labilność emocji. Pełnia wiary i całkowite oddanie się Bogu ułatwiają też wypełnianie przykazań Bożych. „Czci ojca i matkę” – także, gdy będą ciężko chorzy, niepełnosprawni i z demencją starczą; „nie cudzołóż” – także, gdy sfera uczuć w małżeństwie będzie osłabiona. Bo o tym wszystkim mówi nam właśnie nasza wiara.

Oto paradoks: po to mamy mieć „w nienawiści” ojca i matkę, żonę, męża i dzieci, braci i siostry, nadto i siebie samego, by stać się lepszym uczniem Jezusa. A gdy staniemy się lepszymi uczniami, będziemy mieli głębszą miłość do ojca i matki, żony, męża i dzieci, braci i sióstr, nadto do siebie samego.

Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.