Dzisiaj wspominamy Najświętszą Maryję Panna Bolesną. Św. Jan ewangelista w kilku zdaniach pozostawił potomnym świadectwo o obecności Matki Bożej obok krzyża swojego umiłowanego Syna. Inspirowany tymi słowami włoski mistyk średniowieczny Jacopone da Todi napisał utwór po łacinie, zatytułowany Stabat Mater (Stała Matka), o boleści Maryi stojącej obok krzyża, na którym zawisł Jej Syn. Wielu znanych kompozytorów napisało muzykę do tego głębokiego w treści utworu, wśród nich Karol Szymanowski i Krzysztof Penderecki, co wskazuje na to, że temat z biegiem wieków nie traci nic ze swojej aktualności i jest ciągle na nowo interpretowany, podobnie zresztą jak w malarstwie.
Dzisiejsza Ewangelia podaje nam też dwa zdania wypowiedziane przez ukrzyżowanego Jezusa: „Niewiasto, oto Syn Twój” (J 19,26) oraz „Oto Matka twoja” (J 19,27). W tych zdaniach odnajdujemy fundament macierzyństwa Maryi dla całego Kościoła i dla każdego z nas. Z woli Jezusa Maryja stała się matką Jana ewangelisty, a on stał się synem Maryi. Jan reprezentuje także każdego z nas: jako prawdziwi uczniowie Jezusa przyjmujemy Maryję jako matkę.
Nasze potrzeby, nasze problemy, nasze radości i smutki są Maryi dobrze znane, a Ona tak jak towarzyszyła swojemu Synowi Jezusowi przez całą drogę Jego życia, aż do krzyża, tak towarzyszy każdemu z nas. Przyjmijmy Ją dzisiaj na nowo z ufnością i otwórzmy jej nasze serca, powierzając Jej wszystkie nasze sprawy, zwłaszcza te trudne.
Dzisiaj, myśląc o Najświętszej Maryi Pannie Bolesnej, pamiętajmy w sposób szczególny o tych wszystkich matkach, którym zmarły albo którym teraz umierają dzieci, w jakimkolwiek wieku by nie były. Wiemy, jaki ból powoduje w nas odejście naszych rodziców, ale jeszcze większy jest ból matki i ojca patrzących na odchodzenie ukochanego syna albo ukochanej córki.
Ten ogromny ból jest zarówno wtedy, gdy kobieta przeżywa poronienie, gdy odchodzi niemowlę czy małe dziecko, ale także wtedy, gdy umiera młodzieniec czy osoba dorosła. Dla rodziców pozostają oni zawsze jako synowie i córki i wielu z matek i ojców chciałoby poświęcić za nich swoje życie…
Jest też ból matek przeżywających „śmierć duchową” swoich dzieci, tych, które oddaliły się od Boga, które nie chodzą do kościoła, które obrały inny styl życia... Śpiewał swego czasu Mieczysław Fogg: „O Matce pieśń, to pieśń przez łzy, to pieśń bez słów. To cały świat, dziecinnych lat, wskrzeszonych znów (…). Za serce twe i świętość warg i dobroć rąk miast śpiewać pieśń u twoich nóg bym cicho kląkł i wybrałbym najświętsze z wszystkich słów i rzekłbym: Matko”.
Polecajmy ziemskie matki najświętszej Maryi Pannie Bolesnej. Jej serce i Jej macierzyńska miłość są tak wielkie, że pomieszczą wszystkie te bóle i cierpienia. Matka Bolesna pięknej miłości idzie z nami, ciągle gotowa wstawiać się u swojego Syna, a naszego Pana, i orędować za swoimi dziećmi.