W wielu parafiach widoczny jest poważny spadek wiernych przystępujących do spowiedzi świętej. Dlaczego tak się dzieje? Przecież sakramenty pokuty jest miejscem spotkania syna marnotrawnego, który wraca do domu Ojca, jest miejscem pojednania człowieka z Bogiem, miejscem przebaczenia grzechów i duchowego uzdrowienia z ran, które pozostały po grzechach.
Co uczynić, by ludzie na nowo odkryli uzdrowieńcze działanie łaski Bożej w sakramencie pokuty? Co mówi w tym względzie dzisiejsze słowo Boże? Trzecia z przedstawionych dziś przez Jezusa przypowieści opowiada o dwóch synach. W jej centrum znajduje się powrót syna marnotrawnego. To wydarzenie stało się inspiracją dla wielu dzieł artystycznych. Najsłynniejszy to obraz Rembrandta. Mniej znany jest inny obraz, z Muzeum Średniowiecza w Paryżu: „Odejście syna marnotrawnego”. Bogaty, dumny syn, wyjeżdżając na koniu, opuszcza dom ojca, by cieszyć się wolnością, niezależnością i autonomią. Czyż nie jest to obraz wielu współczesnych ludzi, którzy chcą być niezależni od wpływów Boga, którzy zapewniają, że bez Boga sobie poradzą, którzy mówią, że przykazania Boże ograniczają wolność człowieka? Czyż rozrzutność młodszego syna nie jest obrazem współczesnego człowieka, hołdującego zasadom „carpe diem” oraz „róbta co chceta”? W pewnym momencie jednak młodszy syn zauważył, że nie wszystko złoto, co świeci, że życie jest bardziej złożone, że pieniądze się kończą, a zewnętrzne okoliczności życia poważnie komplikują się. Jego życie zaczęło się degradować. Zszedł na dno. Ponoć człowiek potrzebuje czasem dna, by się w końcu od niego odbić. Niejeden alkoholik czy narkoman tak rozpoczął naprawę swego życia.
Problem wielu współczesnych ludzi polega na tym, że nie dostrzegają, iż życie z dala od Boga i Bożych przykazań degraduje ich człowieczeństwo. Owszem widzą, że dzieje się coś niedobrego w ich życiu. Jednak nie wracają do Boga, ale udają się do psychologa. Psycholog pomoże, jednak bardzo często nie schodzi w swej pomocy do najgłębszych warstw człowieczeństwa, by tam dotknąć istoty problemu. Nie czyni tego dlatego, że nie chce, ale dlatego, że nie ma narzędzi, by to uczynić. Aby bowiem poznać najgłębsze zakamarki ludzkiej duszy, potrzebna jest wiara. Tylko wiara pozwala dotrzeć do najgłębszych pokładów wnętrza i zrozumieć, że korzeniem wielu naszych problemów jest nieuporządkowana relacja z Bogiem i nieprzestrzeganie Bożych przykazań. Dekalog bowiem nie zabiera człowiekowi wolności, lecz stoi na straży jego godności. Mamy zatem odpowiedź na pytanie, dlaczego do konfesjonałów dociera tak mało ludzi. Bo słabnie wiara w Boga, a przez to słabnie przekonanie, że grzechem, każdym grzechem, obrażamy Boga. Syn marnotrawny zrozumiał, że obraził nie tylko własnego ojca, ale także Boga, łamiąc czwarte przykazanie Boże. Swoje wyznanie grzechów i żal sformułował następująco: „Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie”. Syn miał świadomość grzechu. Miał też świadomość, że grzechem dotknął nie tylko swojego ojca, ale i Boga. Żeby wzbudzić taki żal, trzeba w Boga wierzyć i mieć poczucie własnego grzechu. Żeby przyjść do konfesjonału, trzeba mieć wiarę w Boga.
Słabnąca wiara ludzi oraz współczesna utrata poczucia grzechu to nie jedyne przyczyny sprawiające, że tak mało ludzi się spowiada. Drugie źródło takiego stanu rzeczy można znaleźć w postawie wspólnoty Kościoła, w jej widocznej bierności. Dzisiejsze przypowieści, ukazując miłosierdzie Boga, pokazują Jego aktywność i zaangażowanie, które ma być dla wspólnoty Kościoła wzorem. Na przykład pierwsza przypowieść o zagubionej owcy ukazuje pasterza, który wyrusza na poszukiwanie zguby. Nie zadawala się tym, że dziewięćdziesiąt dziewięć owiec jest w stadzie. Wyrusza, by szukać. Ciągle jeszcze rodzi się przekonanie w Kościele, szczególnie polskim, że mamy w kościołach wiele osób, nawet więcej niż dziewięćdziesiąt dziewięć. To przekonanie nie może usypiać czujności pasterzy, nie może generować poczucia spokoju, zachęcając do bierności.
Trzeba wyjść na poszukiwanie. Jak to czynić? Trzeba iść wszędzie tam, gdzie żyją ludzie. Do szkół: tam są młodzi, którzy szukają sensu życia, a boją się spowiedzi. Do szpitali: tam są chorzy, którzy doświadczając cierpienia, pytają o Boga i proszą o spowiedź, czasem po wielu latach. Do domów rodzinnych z odwiedzinami duszpasterskimi, nazywanymi kolędą: tam są parafianie, którzy nie przychodzą na niedzielne Msze św. i dawno nie byli w spowiedzi. Mimo wielu słabości Kościoła w Polsce, o których napisała w ostatnim czasie „Ogólnopolska synteza synodalna”, Kościół ten ma dobre narzędzia, by iść do zagubionych owiec, by budzić wiarę, by ukazywać miłosierdzie Boga. Oczywiście wszystko to trzeba czynić z poszanowaniem wolności. Przypowieść o synu marnotrawnym pokazuje, że ojciec uszanował wolność i nie jechał za synem w dalekie kraje. Jednak na pewno co dnia go wyglądał, bo ostatecznie z daleka dostrzegł powracającego. Gdy go zobaczył, wybiegł na spotkanie, by skrócić dystans, by ośmielić, by dodać powracającemu otuchy. Kiedyś pewien starszy proboszcz powiedział do młodego wikarego, który gromadził w kościele wielu młodych ludzi: „ksiądz tych młodych ma, bo ciągle za nimi chodzi”.
Kościół szanuje wolność, ale wyrusza na poszukiwanie, skraca dystans, ośmiela. Nawiasem mówiąc, to wyglądanie syna przez ojca stanowi mobilizację dla księży, by w konfesjonale po prostu siedzieć i czekać: pół godziny przed każdą Mszą, w wyznaczonych dodatkowych porach, na przykład z okazji pierwszych piątków miesiąca. Warto siedzieć w konfesjonale, nawet wtedy, gdy po ludzku może się wydawać, że nikt nie przyjdzie. Źle by się działo, gdyby nie było księży w konfesjonałach. W niektórych parafiach bardzo wielu penitentów przychodzi do spowiedzi. Dlaczego? Bo wiedzą, że właśnie tam księża zawsze czekają, podczas gdy w sąsiednich parafiach księży w konfesjonałach nie ma. W tamtych parafiach „koło się zamyka”, „złe koło się zamyka”: nie ma księży w konfesjonałach, bo nie ma penitentów; nie ma penitentów, bo nikt na nich nie czeka.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.