23
września
piątek
Wspomnienie św. Pio z Pietrelciny, prezbitera
Rok liturgiczny: C/II
Pierwsze czytanie:
Koh 3, 1-11
Psalm responsoryjny:
Ps 144 (143), 1b i 2abc. 3-4 (R.: 1b)
Werset przed Ewangelią:
Mk 10, 45
Ewangelia:
Łk 9, 18-22

Patroni:

Pierwsze czytanie

Koh 3, 1-11
Czytanie z Księgi Koheleta

Wszystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem: Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono, czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania, czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsów, czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot cielesnych i czas wstrzymywania się od nich, czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania, czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia, czas miłowania i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.

Cóż przyjdzie pracującemu z trudu, jaki sobie zadaje? Przyjrzałem się pracy, jaką Bóg obarczył ludzi, by się nią trudzili. Uczynił wszystko pięknie w swoim czasie, dał im nawet wyobrażenie o dziejach świata, tak jednak, że nie pojmie człowiek dzieł, jakich Bóg dokonuje od początku aż do końca.

Psalm responsoryjny

Ps 144 (143), 1b i 2abc. 3-4 (R.: 1b)
Błogosławiony Pan, Opoka moja

Błogosławiony Pan, Opoka moja. *
On mocą i warownią moją,
osłoną moją i moim wybawcą, *
moją tarczą i schronieniem.

Błogosławiony Pan, Opoka moja

Panie, czym jest człowiek, że troszczysz się o niego, *
czym syn człowieczy, że Ty o nim myślisz?
Do tchnienia wiatru podobny jest człowiek, *
dni jego jak cień przemijają.

Błogosławiony Pan, Opoka moja

Werset przed Ewangelią (Alleluja)

Mk 10, 45
Alleluja, alleluja, alleluja

Syn Człowieczy przyszedł, żeby służyć
i dać swoje życie jako okup za wielu.

Alleluja, alleluja, alleluja

Ewangelia

Łk 9, 18-22
Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza

Gdy raz Jezus modlił się na osobności, a byli z Nim uczniowie, zwrócił się do nich z zapytaniem: «Za kogo uważają Mnie tłumy?»

Oni odpowiedzieli: «Za Jana Chrzciciela; inni za Eliasza; jeszcze inni mówią, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał».

Zapytał ich: «A wy za kogo Mnie uważacie?»

Piotr odpowiedział: «Za Mesjasza Bożego».

Wtedy surowo im przykazał i napomniał ich, żeby nikomu o tym nie mówili. I dodał: «Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; zostanie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie».

Jeżeli chcesz, aby codzienne czytania były dostępne na Twojej stronie, umieść w niej następujący kod:

Wybierz dzień:

Kaplica, kamyk, jezioro

ks. Bartłomiej Kuźnik ks. Bartłomiej Kuźnik

Kaplica, kamyk, jezioro   pixabay.com

Byłem wtedy klerykiem drugiego lub trzeciego roku. Wśród wielu wspomnień, które w sobie od tamtego czasu noszę, jest i to wspomnienie jak zdjęcie: zielonkawo-alabastrowa posadzka przed kaplicą i ja, wychodzący z niej, który zauważa, że idzie wolniej i spokojniej niż w drodze do niej. Tylko tyle. Przyłapany przez samego siebie kleryk, do którego dociera, że wychodzi wolniej niż wchodził, a właściwie prawie wbiegał: po wykładach, po załatwianiu spraw dnia, po działaniach typów wszelkich. Mało który obraz z tamtych lat wraca mi do dziś z taką częstotliwością. Jakby mnie pilnował. Jakby mnie strzegł przed niebezpieczną dla życia duchowego prędkością. 

Właśnie tam, w przestrzeni błogosławionej samotności, w byciu sam na sam z Bogiem Ojcem, na osobności, zanurzony w modlitwie Jezus zadaje uczniom to pytanie o Jego tożsamość, bo właśnie w tych rejonach duchowego oddalenia od świata da się Go rozpoznać najwyraźniej, gdy nic nie rozprasza, gdy nic się nie wyświetla, nie pika, nie wibruje, nie powiadamia. W tak potrzebnej osobności, która dla chrześcijanina nigdy nie jest osobnością egotyczną, ale zawsze karmieniem duszy na chwałę Boga, ku miłości bliźniego i siebie samego. Tak… o nas samych – ostatnich w tej biblijnej wyliczance – nie zapominajmy. 

Jezus jest jak kamień wrzucony w taflę jeziora naszego życia – wywołuje na jej powierzchni rozchodzące się kręgi. Z każdym kolejnym dniem Jego Obecności w nas dociera do coraz to nowych obszarów naszego serca. Jego dary wnikają w nas, a potem wychodzą w stronę innych, wybrzmiewają w słowach, czynach, udzielają się im. Aby jednak mogło się to dziać, moje „zdjęcie” sprzed lat przypomina mi, że nigdy nie będzie kręgów na wodzie, jeśli tafli nie uchronię przed wichrem spraw. Nie będzie kręgów po kamieniu wrzuconym we wzburzone jezioro. Duchowa fizyka na to zwyczajnie nie pozwala.

Nasze kaplice, kościoły, katedry, które mijamy codziennie są właśnie tym – naszą szansą na błogosławioną samotność z Panem, szansą na potrzebne nam odosobnienie. Wstępujmy w te miejsca także w ciągu dnia, poza liturgią, by w osobności znaleźć Boga, bliźniego i siebie – powtórzmy – ostatnich w tej biblijnej wyliczance.