W Ewangelii uczeni w Piśmie często występują jako przeciwnicy Pana Jezusa i hipokryci. Nie wszyscy byli takimi. Bohater dzisiejszej sceny odnosi się do Nauczyciela z szacunkiem, a przede wszystkim szczerze szuka prawdy. Zna dobrze Pismo Święte i nie nagina jego zawartości do swoich doczesnych celów i interesów.
Jak czytasz? Uczony odpowiada poprawnie, wydobył z gęstwiny nakazów i zakazów Prawa mojżeszowego to, co najważniejsze. Dziś żyjemy w czasach takiego zamętu moralnego, że wielu ludzi nie jest w stanie określić podstawowych norm moralności. Nasza cywilizacja, próbująca odrzucić swoje chrześcijańskie korzenie, usiłuje również tworzyć własne zasady moralne, które zastąpią „przestarzały” Dekalog. Wielu ludzi, niestety również tych kształtujących kulturę, nie chce „czytać”, z miejsca odrzucając moralność, którą daje nam Bóg, czy to poprzez Objawienie, czy poprzez prawo naturalne, które możemy „czytać” naszym rozumem.
Bohater dzisiejszej Ewangelii umie „czytać”. Zna teorię. To czyń, a będziesz żył. I tu zaczynają się trudności. Uczony pyta: Któż jest moim bliźnim? Ciekawe, że pyta nie o przykłady dobrych uczynków, ale wobec kogo ma je spełniać. Miłość jest skierowana do konkretnego człowieka. Ostatecznie uczony pyta, jak ogólne normy moralne przełożyć na życie. Z tym problemem mierzy się każdy człowiek. W odpowiedzi Pan Jezus odpowiada jedną z najpiękniejszych swoich przypowieści. Historia jest piękna, bo mówi o miłości bliźniego, a ona zawsze jest piękna, choć niekoniecznie ładna. Pobity i obdarty z ubrania człowiek nie jest ładny, ale czyn Samarytanina jest piękny.
Przypowieść ma pomóc w zastosowaniu przykazań w naszym życiu. Jednak również ona wymaga refleksji – jak opowiadanie sprzed 2000 lat może być drogowskazem dla mnie? Pan Jezus opowiada historię, która mogła w tamtych czasach przytrafić się niejednemu ze słuchaczy, bo na niektórych szlakach można było rzeczywiście natknąć się na zbójców. Tym niemniej nie była to codzienność. Opowieść jest dramatyczna, aby mocniej zadziałała na naszą wyobraźnię, a także aby ułatwić jej zapamiętanie. Jak jednak być Samarytaninem na co dzień? Bogu dzięki, napady rabunkowe nie są w naszym kraju codziennością.
Przykładem może być małżeństwo Ulmów, którzy miesiąc temu zostali, wraz z dziećmi, wyniesieni na ołtarze. Po ich męczeńskiej śmierci mieszkańcy wsi zaczęli nazywać ich „Samarytanami z Markowej”. Zachował się egzemplarz Pisma Świętego należący do Józefa, w którym przypowieść została podkreślona z dopiskiem „tak!”. Ktoś powie – postąpili jak Samarytanin z przypowieści w sytuacji nadzwyczajnej. Dziś ten rodzaj rozbójników, jaki byli niemieccy okupanci, nie grasuje. Ale gdy słuchamy zachowanych świadectw o małżeństwie Ulmów, widzimy, że bohaterski czyn z okresu okupacji był ukoronowaniem życia ludzi kierujących się zawsze Ewangelią. Józef i Wiktoria byli znani w swej wsi jako ludzie zawsze chętni do pomocy. Ich zaangażowanie społeczne, jak na przykład promowanie nowych technik sadowniczych przez Józefa, wynikało z postawy samarytańskiej. „Moi sąsiedzi są moimi bliźnimi”. Ulmowie zrozumieli przypowieść. Gdy przyszła chwila ciężkiej próby, przyszli z pomocą swoim żydowskim sąsiadom. Dokładnie jak dobry Samarytanin.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.