Ktoś powiedział, że epidemia dlatego się skończyła, gdyż Pan Bóg stwierdził, iż nie ma co jej kontynuować, bo ludzie i tak się nie nawracają. To miał być taki „teologiczny” żart. Ale zawierał w sobie dwie gorzkie myśli. Pierwsza, że za żart ludzie uznają to, iż epidemia może być sposobem przemawiania Pana Boga. Druga, że społeczeństwa się nie nawróciły. Nie ma oczywiście prostej odpowiedzi na pytanie o zło i o cierpienie. Skąd ono pochodzi? Co jest jego pierwszą przyczyną, a co wtórną? To pytania, na którymi ludzie głowią się od wieków. Jednak dla pobożnych Izraelitów, którzy doświadczyli różnego rodzaju nieszczęść i przeciwności, sprawa była bardziej oczywista. O ile największym nieszczęściem dla nich była niewola babilońska, o tyle cierpienia niewoli uznawali za karę lub skutek albo jedno i drugie związane z ich niewiernościami, grzechami i odstępstwami.
W dzisiejszym pierwszym czytaniu, zaczerpniętym z Księgi proroka Barucha, wsłuchujemy się w modlitwę wygnańców. Ma ona charakter zbiorowego wyznania win i grzechów: „Mówić będziecie: Panu, Bogu naszemu, należna jest sprawiedliwość, nam zaś zawstydzenie oblicza, jak to jest obecnie, oraz każdemu człowiekowi ziemi judzkiej: mieszkającym w Jerozolimie, królom, zwierzchnikom, kapłanom, prorokom i przodkom naszym, ponieważ zgrzeszyliśmy przed Panem, nie wierzyliśmy Jemu, nie byliśmy posłuszni głosowi Pana, Boga naszego, by pójść za przykazaniami Jego, które nam dał. Od czasu kiedy Pan wyprowadził przodków naszych z ziemi egipskiej, aż do dnia dzisiejszego byliśmy niewierni wobec Pana, Boga naszego, byliśmy tak niedbali, iż nie słuchaliśmy Jego głosu. Przylgnęły przeto do nas nieszczęścia i przekleństwo, jakimi Pan zagroził przez Mojżesza, sługę swego, w dniu, w którym wyprowadził przodków naszych z Egiptu, aby nam dać ziemię, opływającą w mleko i miód, jak to jest i obecnie. Nie byliśmy posłuszni głosowi Pana, Boga naszego, przekazanemu we wszystkich mowach proroków, posłanych do nas. Każdy chodził według zamysłów swego złego serca, służyliśmy bowiem obcym bogom i czyniliśmy, co jest złe przed oczami Pana, Boga naszego”. Co z tej modlitwy przebija? Że zgrzeszyli wszyscy: poszczególni mieszkańcy, przełożeni świeccy i przywódcy duchowi, że grzech się powtarzał i był w nim wielki upór, że istotą grzechu była niewierność Bogu i zwrócenie się do różnego rodzaju bożków.
Chyba jeszcze bardziej przejmująca jest treść Psalmu 79, będącego lamentacją opłakującą zburzenie Jerozolimy przez Babilończyków: „Wyzwól nas, Boże, dla imienia Twego / Boże, poganie wtargnęli do Twego dziedzictwa, / zbezcześcili Twój święty przybytek, / Jeruzalem obrócili w ruiny. / Ciała sług Twoich wydali na pastwę ptaków z nieba, / zwierzętom ziemskim ciała Twoich wiernych. (…) / Przedmiotem wzgardy staliśmy się dla sąsiadów, / igraszką i pośmiewiskiem dla otoczenia. / Wyzwól nas, Boże, dla imienia Twego / Jak długo, Panie? / Czy wiecznie będziesz się gniewał? / A Twoja zapalczywość płonąć będzie jak ogień? / Nie pamiętaj nam win przodków naszych, / niech szybko nas spotka Twoje zmiłowanie, / gdyż bardzo jesteśmy słabi. / Wspomóż nas, Boże, nasz Zbawco, / dla chwały Twojego imienia; / wyzwól nas i odpuść nam grzechy / przez wzgląd na swoje imię”. Słychać tu płacz, smutek, ale i żal za grzechy przodków i za grzechy swoje.
W czasie epidemii nie było słychać ani takiego płaczu ani zbiorowego żalu. Owszem, indywidualnie wielu ludzi zwracało się do Boga z modlitwą skruchy i błagania o przebaczenie. Jednak nie było słychać wspólnotowego żalu, płaczu i lamentacji nad grzechami Kościoła i społeczeństwa, nad grzechami indywidualnymi i społecznymi, nad grzechami przywódców religijnych i polityków świeckich.
A może ktoś powie, że uznawanie klęsk i nieszczęść za mowę Boga miało miejsce tylko w Starym Testamencie, że w nowych czasach mamy już tylko dobrą (czytaj: pozytywną) nowinę od Jezusa i to ona dziś pociąga ludzi? Owszem, to prawda, że Jezus dokonał wielu cudów, które budziły wiarę u wielu. Nie ma bardziej pozytywnego sposobu przemawiania Boga niż cuda. Jednak niestety nie wszyscy nawracali się, nie wszyscy rozbudzali w sobie wiarę. Wielu ludzi pozostało zamkniętych na Boga. Jezus wypowiada dziś w Ewangelii słowa pełne goryczy: „Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno by się nawróciły, siedząc w worze pokutnym i w popiele. Toteż Tyrowi i Sydonowi lżej będzie na sądzie niżeli wam. A ty, Kafarnaum, czy aż do nieba masz być wyniesione? Aż do Otchłani zejdziesz!” Nie trzeba dodawać, że Tyr i Sydon to miasta pogańskie, a Korozain, Betsaida, Kafarnaum to miasta w Galilei, w których działał Pan Jezus. Cuda nie nawróciły tych miast, a Jezus wypowiada nad nimi gorzkie „Biada” i zapowiada ciężkie konsekwencje braku nawrócenia. Konsekwencje, które mają charakter kary.
Pan Bóg jest nierzadko „bezradny” wobec człowieka. Owa „bezradność” nie jest negacją wszechmocy Boga, ale uznaniem wolności człowieka. Prawdą jest też i to, że jeśli człowiek jest wierzący, to zarówno w przeciwnościach i cierpieniach, jak i doświadczeniach pozytywnych – dostrzeże znak Bożej obecności. Dzisiejsza liturgia słowa mobilizuje nas do tego, byśmy oczami wiary dostrzegali działanie Boga, byśmy potrafili odczytywać mowę Boga tak jak pośród cierpień, tak też w radościach życia.
Pierwszy piątek miesiąca jest okazją, by zapłakać nad grzechami, które ranią serce Jezusa i by wyznać je w konfesjonale. Zaś miesiąc październik jest czasem dostrzegania ogromu łask, które spływają na nas poprzez różaniec.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.