Na czym polega barbarzyństwo? Ogólnie rzecz przedstawiając, można je opisać jako skrajne zaprzeczenie kultury. Warto posiłkować się w tym względzie myśleniem dwóch autorów. Pierwszy, profesor Kazimierz Szałata sądzi, że barbarzyńca to osobnik, który nadużywa dzikiej siły w celu niszczenia, tworzonej nieraz pokoleniami, cywilizacji. Teatry, drogi, świątynie, uniwersytety i mosty, zostały zbudowane w celu kształtowania pięknych, wolnych ludzi i fakt ten podnieca barbarzyńcę, niestety do poziomu namiętnego zrujnowania wszystkiego, czego dopadnie. Ale jest jeszcze inna, fascynująca i bardzo aktualna definicja podobnego zjawiska. Bronisław Widstein, drugi z myślicieli, stawia znak równości między barbarzyństwem, a czymś, co nazywa oikofobią. Nie chodzi już tylko o kompulsywną likwidację obcej sobie cywilizacji. Barbarzyńca teraz dąży do zniszczenia własnego domu, czyli miejsca, w którym był od dziecka bezpieczny, uczył się kochać, wierzyć, pierwszy raz wypowiadał słowo w ojczystym języku i codziennie, przy stole, spoglądał w oczy bliskich oraz przyjaciół – oikos po grecku znaczy dom. Czy to niemożliwe? Czy to zwykłe szaleństwo? Nie, proszę rozglądać się wokół i po sobie. To po prostu barbarzyństwo.
Chrześcijaństwo otrzymało swą naturę od Boga, dlatego z istoty jest żywotne, życiodajne i kulturotwórcze. Dla tej przyczyny, już u samych początków, zdołało wytworzyć nową cywilizację, autonomiczne christianitas, Zachód - godne, dostatnie i bezpieczne miejsce ludzkiego życia - tak dla wierzących, jak i nie wierzących. Niestety, również wewnątrz chrześcijaństwa, pierwiastek ludzki musi siłować się z łaską Boga. Dziwne, ale bardzo regularnie, właściwie gdzieś w połowie i na przełomie każdego tysiąclecia, kultura chrześcijańska zdaje się chylić w stronę barbarzyństwa. Już wszystko szło dobrze, już minęło kilka wieków ze złota. A tu nagle kler Kościoła zaczyna dławić się feudalizmem, jeden polityk z drugim spiera się do krwi o filioque i rozdziera Wschód od Zachodu, co potem inspiruje augustianina Lutra do kolejnych awantur i tak dalej. Gdy wreszcie rozwój, to za jakieś pięćset lat następna dekadencja. Mimo chrzczenia się, ludziom ciągle blisko jest do barbarzyństwa. Tylko z tej perspektywy można zrozumieć, jak doszło w latach siedemdziesiątych do tego, że z europejskich świątyń katolickich powyrzucano ołtarze, organy, figury świętych albo chrzcielnice. Gdzie? Nawet nie na śmietnik. Jakimś bezczelnym trafem, poszło to wszystko do szynków i knajp Paryża, Londynu albo Amsterdamu. Gdy zbliżają się święta Bożego Narodzenia, dawnym aniołkom z bocznego ołtarza, zakłada się czerwono-białe czapeczki, wznosząc lampkę wina w geście pijanego toastu.
Wsparty podobnym doświadczeniem, mądry Daniel, z ciekawej perspektywy interpretuje sen, marę strapionego monarchy Nabuchodonozora. Nie da się stworzyć, raz na zawsze, absolutnej koalicji światłych ludzi, zdeterminowanych po stronie cywilizacji. Szlachetny kruszec, złoto, miedź, uderzony znienacka tępym głazem, rozsypuje się jak plewy, rozniesione wiatrem po klepisku (por. Dn 2, 35). Dokładnie w tym momencie, w którym arystokraci ducha podpisują konstytucję wiary i rozumu, tuż za murem kwitnącego ogrodu, brodaci barbarzyńcy ostrzą noże, pocierane na krawędzi kamienia. Pan Jezus wylewa kubeł zimnej wody na przypadkowych turystów i nie ukrywa, że świątynię, ozdobioną pięknymi darami oraz kruszcem, trzeba będzie znowu odbudować, to znaczy zastąpić żywym Kościołem (por. Łk 21,6). Nie ma co podziwiać albo robić zdjęć. Być chrześcijaninem, to żyć wiarą w niewygodnym stanie podwyższonej, moralnej mobilizacji.
Pilnuj się. Uspokaja cię dzisiaj ciepły, południowy wiatr. Jesteś święcie przekonany o swojej cnocie i pobożności, myśląc, że lepiej już być nie może. Co niedziela do kościoła, a raz do roku do spowiedzi. Sądzisz, że masz to opanowane? Właśnie wtedy, gdzieś zza dalekiej jeszcze granicy chrześcijańskiej cywilizacji, pierwszą nogę za mur przekłada barbarzyńca i rusza w kierunku duchowego domu – twojego domu.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.