Komentarz do liturgii słowa

« » Listopad 2022
N P W Ś C P S
30 31 1 2 3 4 5
6 7 8 9 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 1 2 3
4 5 6 7 8 9 10
  • Inny Kalendarz

Niedziela 6 listopada 2022

ks. Antoni Bartoszek

Zamknięci w doczesności?

Na ewangelicznej scenie pojawiają się dziś saduceusze. Nie wierzyli oni ani w istnienie aniołów, ani w zmartwychwstanie umarłych. Biblista ks. Franciszek Mickiewicz, powołując się na Józefa Flawiusza, szczegółowo opisuje ich poglądy. Saduceusze uważali, że Bóg nie interweniuje w bezpośredni sposób w wydarzenia historyczne ani w osobiste życie człowieka. Według nich dobro i zło, pomyślność i nieszczęście nie zależą od Bożej Opatrzności, lecz jedynie od samego człowieka, od jego rozumu i woli.

Stanowisko saduceuszów do złudzenia przypomina mentalność dużej części współczesnych ludzi. Dzisiejszy człowiek coraz bardziej odsuwa od siebie myśl o życiu wiecznym. Potwierdzeniem tego jest między innymi nowoczesne zainteresowanie zdrowiem. Choć dla wielu ludzi dbałość o zdrowie jest wyrazem współpracy z Bogiem, dawcą życia, co jest oczywiście czymś właściwym i godnym naśladowania, to jednak u coraz większej grupy osób troska o zdrowie oznacza skrajną koncentrację na doczesnym życiu oraz zamknięcie się na perspektywę wieczności. Zdrowie, będące symbolem szczęścia i pomyślności, staje się wartością absolutną. W takim spojrzeniu na zdrowie nie uznaje się, że jest ono jedynie zapowiedzią zbawienia i życia wiecznego w niebie. Coraz częściej troska o zdrowie (treningi, trekkingi, joggingi) dzieje się kosztem rodziny i wspólnoty, kosztem modlitwy i niedzielnej Mszy świętej. Niejeden człowiek wiele godzin w tygodniu spędza w siłowni, a na Mszę nie potrafi poświęcić nawet godziny. Uznaje, że zdrowie zależy jedynie od niego samego, od właściwego odżywiania i odpowiedniego suplementowania się. Uważa, że życie nie jest w rękach Bożej Opatrzności, lecz jedynie w jego własnych.

W takiej wizji życia i zdrowia choroba, szczególnie choroba nieuleczalna, a także postępujące wraz z procesami starzenia się ograniczenia jawią się jako całkowita porażka. Współcześni, nie radząc sobie z problemem cierpienia i życiowych niepełnosprawności, coraz częściej odnajdują rozwiązanie w postaci eutanazji. Twierdzą, że tak jak ich dotychczasowe życie zależało tylko od nich samych, tak też decyzja o śmierci należy wyłącznie od nich. Jednak to zamknięcie się w doczesności bez wizji wieczności sprawia, że samo życie doczesne staje się absurdalne.

Dlatego człowiek szuka namiastek nieśmiertelności. Wiele ludzi zarówno w przeszłości (także i współcześnie, choć coraz rzadziej) było przekonanych, że nieśmiertelność zapewniają im własne dzieci i wnuki. Człowiek wiedział, że choć sam umrze, to jego egzystencja przedłuży się w życiu potomków. W Starym Testamencie istniało prawo lewiratu, przywołane dziś przez saduceuszy. Jeśli mąż umarł bezpotomnie, to obowiązkiem jego brata było pojąć za żonę bezdzietną wdowę, by przedłużyć zmarłemu życie w potomstwie. Ta dalsza, „pośmiertna” egzystencja wyrażała się namacalnie nie tylko w życiu dziecka, ale także w zachowaniu linii dziedziczenia majątku. To był ówczesny sposób na zapewnienie nieśmiertelności. Miał on zresztą naturalne uzasadnienie. Umierający człowiek mówił sobie, że nie cały umiera, że jego cząstka pozostaje w potomkach oraz dobrach doczesnych, które zgromadził i które potomkom przekazał. Ten sposób myślenia towarzyszył człowiekowi przez wiele wieków. Jednak w nowoczesnych społeczeństwach mentalność ta coraz bardziej zanika. Wielu współczesnych nie jest zainteresowanych powoływaniem do życia nowych istnień ludzkich. Przyczyn tego jest wiele: wygodnictwo, lęk o własne zdrowie (bo przecież czas ciąży może wiązać się z utrudnieniami zdrowotnymi), zideologizowane podejście do ekologii, w którym każdy kolejny człowiek stanowi jakoby zagrożenie dla środowiska. Przekonanie o własnej nieśmiertelności nie rodzi się już w uśmiechniętych buziach dzieci i wnuków. Być może dlatego coraz modniejsza stała się wiara w osiągnięcia technologii medycznej, które mają człowiekowi przedłużać życie, a nawet – jak wierzą niektórzy – zapewnią nieśmiertelność.

Listopad to dobry czas do namysłu nad własną egzystencją. W te rozmyślania wpisują się słowa Jezusa. Nauczyciel z Nazaretu najpierw potwierdza, że myślenie o małżeństwie jest czymś dobrym: „Dzieci tego świata żenią się i za mąż wychodzą”. Równocześnie pokazuje, że małżeństwo związane jest z doczesnością, bo jest ono powołane do tego, by przedłużać doczesne życie świata poprzez wzbudzanie potomstwa. Zostawienie po sobie potomstwa wynika z przekonania, że świat doczesny jest wartościowy (bo jest stworzony przez Boga) i warto jego istnienie przedłużać.

Następnie Jezus mówi: „ci, którzy uznani zostaną za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić. Już bowiem umrzeć nie mogą, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi, będąc uczestnikami zmartwychwstania”. Wiele prawd jest zawartych w tym zdaniu. Po pierwsze, Jezus potwierdza, że istnieje zmartwychwstanie. Będzie to zmartwychwstanie całego człowieka. Nie tylko dusze ludzkie są nieśmiertelne, ale także nasze ciała na końcu czasów zmartwychwstaną. Po drugie, Jezus wskazuje, że zmartwychwstanie niekoniecznie będzie dla wszystkich oznaczać wieczne szczęście i dlatego nie jest bez znaczenia sposób życia w doczesności. Po trzecie, że w wieczności nie będzie już potrzebne małżeństwo, odpowiedzialne za powoływanie nowych istnień ludzkich. Odnowiony wraz z powtórnym przyjściem Jezusa świat będzie dla wszystkich zbawionych wiecznym szczęściem.

Zarówno zmartwychwstanie ciał pojedynczych ludzi, jak i odnowienie całego świata, dokona się mocą zbawczej łaski Jezusa. Jego zmartwychwstanie jest tego najmocniejszym potwierdzeniem i zapowiedzią. Dlatego tak ważne jest, aby w życiu doczesnym, zarówno w zdrowiu jak i w chorobie, trzymać się mocno Jezusa Chrystusa, naszego jedynego Zbawiciela.

To On nadaje sens każdemu małżeństwu. Potwierdza wartość powoływania do życia nowych istot ludzkich, przedłużających istnienie świata przez Niego pięknie stworzonego. I choć samo małżeństwo przynależy jedynie do doczesności, to jednak miłość, prawdziwa miłość, jest wieczna. A właśnie małżeństwo jest niezwykłym miejscem pielęgnowania prawdziwej, głębokiej, odpowiedzialnej miłości. Miłość, którą małżonkowie wypracują w doczesności, będzie owocować w wieczności. Po śmierci ich małżeństwa już nie będzie, ale ich miłość pozostanie. I tu znajduje się odpowiedź na podchwytliwe pytanie saduceuszów, czyją żoną będzie ta, która w życiu doczesnym miał siedmiu mężów. 

Jezus nadaje także sens życia każdej osobie bezżennej. Bezżenność jest stanem charakterystycznym dla życia w wieczności. Tamta wieczna bezżenność ani nie będzie smutna, ani pesymistyczna, ani samotna. Wszyscy bowiem wejdziemy w głębokie relacje miłości, zakorzenionej na stałe w Bogu. Dlatego też doczesna bezżenność, pozytywnie przeżywana, jest zapowiedzią czasów eschatologicznych. Tu leży najgłębszy sens dobrowolnie wybieranej w Kościele bezżenności kapłanów i osób konsekrowanych. Im bardziej bezżenny człowiek będzie medytował przyszłe życie w wieczności, tym głębiej zrozumie, że jego doczesna bezżenność, nawet ta niewybrana, a podyktowana życiowymi kolejami, może być pozytywną zapowiedzią tego, co będzie działo się w wieczności.

Jezus nadaje wartość cierpieniu i umieraniu. To w Jego krzyżu możemy odkryć sens naszych cierpień, które będą przyczyniały się do zbawienia świata. To w Jego śmierci i zmartwychwstaniu odkrywamy sens naszego odejścia z tego świata. Zgodnie ze słowami św. Pawła „i w życiu więc i w śmierci należymy do Pana” (Rz 14, 8).

Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.