Jezus nie stronił od ludzi poranionych, ułomnych, grzesznych, a nawet opętanych. On przyszedł na świat właśnie w tym celu, aby spotkać człowieka pokrzywdzonego przez zło. Chrystus szuka ludzi słabych, chorych i grzesznych, bo chce się nad nimi ulitować i otoczyć ich swoją miłością. Często doświadczenie braku akceptacji, braku zwyczajnej ludzkie serdeczności i braku miłości jest powodem, że człowiek nie idzie drogą dobra, ale staje się podatny na działanie zła w swoim życiu.
Nikt z nas nie jest zły ze swej natury. Bóg stworzył każdego człowieka jako dobrego, podobnego w jakiś mierze do samego Boga. Ludzie wybierają zło nie zawsze świadomie i nie zawsze w pełni dobrowolnie. Zawsze jest jakaś przyczyna ludzkich wyborów, która choćby częściowo determinuje nasze wybory: czasem dobre a czasem fałszywe.
Bóg rozumie o wiele lepiej mechanizmy działające w nas. On potrafi w celniku i grzeszniku dostrzec rysy swojego dziecka. Bóg nigdy nie ocenia z pozorów, tak jak nam się to często zdarza. On patrzy w głębię człowieka. Potrafi pomimo zewnętrznej otoczki grzechowego brudu dostrzec piękno człowieka - jego prawdziwą naturę, powołaną do przebóstwienia, a nie od upodlenia.
Pozwólmy Bogu działać w nas i w innych ludziach. Postarajmy się zrozumieć, że dla niego nie ma różnicy, a każdy z nas bez wyjątku jest ważny i drogocenny. Uczmy się od Jezusa dostrzegać w innych naszych braci i siostry. Uczmy się od Boga bycia bardziej ludzkimi dla siebie nawzajem.