Lampa ustawiona pod korcem jest absurdem. Po pierwsze, nie widać jej światła, a przecież zapalono ją właśnie po to, aby oświetlać. Po drugie, Pan Jezus mówi o lampie oliwnej, bo takie były wówczas w powszechnym użyciu. Światło dawał w niej płomień zasilany oliwą, który nie był osłonięty żadnym kloszem, szkło było bowiem wówczas bardzo drogie. Otwarty ogień takiej lampy, przykryty korcem bez powietrza błyskawiczne gasł. Być może zresztą był to praktyczny sposób gaszenia większych lamp, które niełatwo było zdmuchnąć. Korzec, który był rodzajem garnka, zatrzymywał też dym z tlącego się jeszcze knota. Lampa ma sens gdy daje światło. I świeci tylko wtedy, gdy ma dostęp do powietrza. Jej światło „domaga się”, aby być widziane, bo tylko niczym nie zasłonięte ma dostęp do tlenu. Inaczej się dusi, mówimy zresztą w języku polskim, że ogień został „zduszony”.
W tradycji chrześcijańskiej światło symbolizuje prawdę lub wiarę, oba te pojęcia są ze sobą powiązane. Gdy Jezus mówi o wierze, mówi o przylgnięciu do Niego samego, a tym samym do prawdy którą głosi, którą jest On sam. A Jego prawda wymaga, aby się nią dzielić, bo taka jest jej natura. Miłość jest dawaniem. Kto nie dzieli się swoją wiarą, traci ją, bo tak na prawdę jej nie przyjął. Jeśli wierzę, że nauka Chrystusa jest drogą do życia wiecznego i nie dzielę się tym odkryciem z moimi bliźnimi, to albo nie jestem przekonany do tej prawdy, albo nie obchodzą mnie bliźni. W tym drugim przypadku w praktyce nie przyjąłem najważniejszej części tej prawdy. Trudno powiedzieć, która sytuacja jest gorsza. Obie prowadzą do wygaszania wiary. Na koniec chrześcijanin pozostaje jak zgaszona lampa oliwna. Może być elegancka u wypełniona wonną oliwą. Co z tego, skoro nie świeci?
Wiara chrześcijańska wymaga mówienia o prawdzie, którą przekazuje Chrystus. Owszem, można mówić o niej na różne sposoby. Zgodnie ze starym przysłowiem, najskuteczniejszym kaznodzieją jest Brat Przykład. Ale w naszych słowach i postawie powinien być widoczny nie jakiś ogólny ideał dobrego człowieka, ale sam Chrystus, który każdemu ten ideał proponuje. Dlatego trzeba też mówić o Nim wprost, pamiętając, że Ewangelia nie jest produktem do sprzedania czy ideologią. To prawda, którą chcę się dzielić. Nie narzucam jej, nie sprzedaję, ale też się nie wstydzę. Jeśli naprawdę żyję w przyjaźni z Chrystusem, chcę, żeby ludzie wokół mnie Go poznali.
Uważajcie więc, jak słuchacie. Nie tylko kogo, ale jak. Jeśli słucham Pana Jezusa jako głosiciela jakiejś ciekawej teorii na temat szczęścia, z dystansem, nie pozwalając, aby Jego słowa mnie przemieniały – źle słucham i nie słyszę najważniejszego. Nic dziwnego, że nie dzielę się moją wiarą, bo jej nie ma. W dzisiejszej Ewangelii Jezus pyta każdego z nas: czy chcesz na serio przyjąć Jego prawdę, a tym samym dzielić się nią z innymi?
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.